Życie w nieustannym biegu szkodzi nie tylko naszej psychice, ale też zdrowiu fizycznemu. Coraz częściej skazujemy się na choroby spowodowane stresem, przemęczeniem lub działaniem szkodliwych substancji, a przy tym nie potrafimy zadbać o siebie w okresie leczenia. Być może nie mamy nawet podstawowej wiedzy z zakresu medycyny, a skutkiem tego jesteśmy całkowicie uzależnieni od decyzji naszych lekarzy w sprawach ważnych i najważniejszych. Czy właśnie tak powinno to wyglądać? Kto zadba o nasze zdrowie i życie, jeśli sami nie będziemy o nie dbać? Kierując się takimi pytaniami sięgnęłam po książkę: "Św. Hildegarda z Bingen. Medycyna dla kobiet". Dzisiaj więc o kobietach i dla nich samych...

"Gdy szukasz Boga, już Go znalazłeś."

Claus Schulte-Übbing - monachijski lekarz-ginekolog - oddaje głos świętej Kościoła katolickiego, by ta mogła opowiedzieć z punktu widzenia medycyny klasztornej, o tym, jak radzić sobie z typowo kobiecymi dolegliwościami. Czytelniczka sięgająca po "Medycynę dla kobiet" dowie się więc, co robić z przypadku zaburzeń cyklu i jak postępować w przypadku stanów zapalnych, a także niepłodności. Książka, która jest wypełniona głównie przepisami i radami dotyczącymi stosowania roślin i ziół, zawiera także komentarze żyjącego współcześnie doktora medycyny.

Medycyna świętej Hildegardy ujmuje człowieka całościowo – poświęca uwagę tak ciału, jak i duszy. Według średniowiecznej zakonnicy ta druga jest tym, co utrzymuje przy życiu, a choroby fizyczne mają często duchowe podłoże. Hildegardowa terapia opiera się na pięciu filarach: pokrzepianiu duszy, zdrowej diecie, wzmacnianiu odporności, odtruwaniu organizmu, a także długim i sensownym życiu. Ważnym - jeśli nie najważniejszym - elementem medycyny jest według tej kobiety religia, zawierzenie Bogu.

"Każda chwila jest unikalna. To, co minęło, już nie powróci. Planuj dzień jutrzejszy, ale żyj dzisiejszym."

Nie jestem pewna, jak powinnam ocenić tę książkę. Tym, co raczej mi w niej przeszkadzało, były receptury. Sięgając po "Medycynę dla kobiet" liczyłam raczej na porady dotyczące tego, jak rozpoznawać choroby i być może im zapobiegać, nie zaś gotowe przepisy na domowe lekarstwa. Szczerze mówiąc nie wiem, czy odważyłabym się przygotować któreś z nich. Mimo wszystko uważam, że warto zapoznać się z medycyną według św. Hildegardy z Bingen.

Najmocniejszą stroną książki jest perspektywa, z jakiej święta patrzy na sprawy chorób i ich leczenia. Niemal bezustannie wspomina o konieczności zawierzenia Bogu i tłumaczy psychiczne podłoże dolegliwości. Na szczególną uwagę zasługują filary medycyny Hildegardy, które zostały opisane w ostatniej części książki. Czytając je dowiemy się między innymi, jak przygotowywać posiłki, chronić naszą odporność i dlaczego medytacja jest najbardziej efektywną formą modlitwy.

Polecam wam tę książkę jeśli interesujecie się medycyną, zwłaszcza jej alternatywnymi formami. Nie nakłaniam jednak do jej czytania tych niezainteresowanych tematem, bo uważam, że chociaż jest dobra, nie można jej nazwać rewelacyjną, a zamieszczone w niej opisy specyfików mogą nie być wystarczająco przekonujące.

Życie w nieustannym biegu szkodzi nie tylko naszej psychice, ale też zdrowiu fizycznemu. Coraz częściej skazujemy się na choroby spowodowane stresem, przemęczeniem lub działaniem szkodliwych substancji, a przy tym nie potrafimy zadbać o siebie w okresie leczenia. Być może nie mamy nawet podstawowej wiedzy z zakresu medycyny, a skutkiem tego jesteśmy całkowicie uzależnieni...