-
ArtykułySpecjalnie dla pisarzy ta księgarnia otwiera się już o 5 rano. Dobry pomysł?Anna Sierant59
-
ArtykułyKeith Richards, „Życie”: wyznanie człowieka, który niczego sobie nie odmawiałLukasz Kaminski2
-
ArtykułySzczepan Twardoch pisze do prezydenta. Olga Tokarczuk wśród sygnatariuszyKonrad Wrzesiński28
-
ArtykułySkandynawski kryminał trzyma się solidnie. Michael Katz Krefeld o „Wykolejonym”Ewa Cieślik2
Cytaty z tagiem "prawo" [516]
[ + Dodaj cytat]Zresztą nie tylko Indian mają pionierzy za naiwnych. Każdego dnia my sami byliśmy ofiarami ich żądzy zysku. Prawdą jest, że nie kradną. Są zbyt światli, żeby dopuszczać się niebezpiecznych wykroczeń przeciwko prawu, lecz nigdy nie widziałem w wielkim mieście oberżysty, który żądałby wygórowanej ceny z większą bezczelnością niż ci mieszkańcy pustkowia, u których wyobrażałem sobie znaleźć pierwotną gościnność i prostotę patriarchalnych obyczajów (s.35).
Man can make only the rules. He cannot make the laws, which are the laws of nature. It is understanding of these laws that enables a student to draw. His difficulty will never be lack of ability to draw, but lack of understanding.
___
Człowiek może tworzyć tylko reguły. Nie ma wpływu na prawo, jakim jest prawo natury. Zrozumienie tych praw daje studentowi możliwość sprawnego rysowania. Natomiast problemy jakie napotka (podczas nauki rysunku) nie będą skutkiem braku sprawności do rysowania, lecz jego braku zrozumienia.
Każdy łup na tej wyspie zgodnie z prawem należał do niego.
- Zebraliśmy się na tej sali, ponieważ nasz wymiar sprawiedliwości nie precyzuje różnicy pomiędzy prawem a moralnością. Czasami bardzo łatwo je rozróżnić, ale zdarzają się także sytuacje - na granicy prawa i moralności - kiedy to, co słuszne, wydaje się niesłuszne i na odwrót.
- (...)musimy działać niejako na oślep i wybierać takie rozwiązania, które pozwolą nam spokojnie spać w nocy, albowiem moralność jest ważniejsza niż etyka, a miłość większa niż prawo.
Pojęcie etyki w rozumieniu prawnika różni się zasadniczo od tego, co to słowo oznacza dla reszty ludzkości. My, prawnicy, mamy nawet własny pisany kodeks noszący nazwę Regulaminu Odpowiedzialności Zawodowej; musimy znać go na wyrywki i stosować w codziennej praktycy pod groźbą pozbawienia praw do wykonywania zawodu. Ten sam kodeks wymaga od nas jednak robienia rzeczy, które większość uznałaby za niemoralne. Przykładowo: ktoś przychodzi do mojej kancelarii i oznajmia, że jest mordercą poszukiwanym w słynnej sprawie zaginionego dziecka Lindberghów. Gdybym zapytał takiego delikwenta, gdzie są zwłoki, a on by odpowiedział, że w jego sypialni, zakopane pod podłogą, metr poniżej poziomu fundamentów, to jeśli chcę wykonać moją pracę jak należy, nie mam prawa nikomu pisnąć ani słowa o tym, gdzie jest ukryte ciało, w przeciwnym razie grozi mi utrata uprawnień adwokackich. Co oznacza, że moje wykształcenie zawodowe wpoiło mi przekonanie, że moralność i etyka nie zawsze idą w parze.
Wszelkie założenia, w myśl których istnieją obiektywne prawa, są ludzką fantazją, ludzkim wymysłem, stanowią próbę usprawiedliwienia własnego postępowania poprzez powoływanie do istnienia wyimaginowanych praw zewnętrznych i obarczanie tych praw odpowiedzialnością. Takich praw jak prawo podaży i popytu, czy jakiekolwiek inne prawo o charakterze zewnętrznym – to prawo rządzące polityką i tamto rządzące ekonomią – o którym się twierdzi, że jest niezmienne, które w związku z tym nie tylko nie wyjaśnia, ale i usprawiedliwia biedę, nędzę i inne nieprzyjemne zjawiska społeczne.
Tak więc odeszli arcykapłani od prawdziwego Baranka paschalnego. Pospieszyli do kamiennej świątyni, by zabić i spożyć wyobrażenie ofiary, a spełnienie tego wyobrażenia, prawdziwego Baranka Bożego, kazali sprośnym katom wieść na ołtarz krzyża. Rozeszły się tu drogi ofiary wyobrażającej i spełnionej. Arcykapłani pozostawili nieczystym, okrutnym katom czystego, przebłagalnego Baranka Bożego, którego starali się zewnętrznie zbezcześcić i zanieczyścić ohydą swej podłości, i pospieszyli do kamiennej świątyni ofiarować baranki oczyszczone, umyte i pobłogosławione. Jak starannie przestrzegali tego, by nie zanieczyścić się zewnętrznie! A tymczasem obryzgani byli plugastwem swych serc grzesznych, kipiących złością, zawiścią i szyderstwem. "Niech krew Jego spadnie na nas i na dzieci nasze" - wołali i tymi słowami spełniali niejako ten akt ceremonii, gdy ofiarujący kładł rękę na głowę ofiary. Tu rozeszły się drogi wiodące do ołtarza prawa i do ołtarza łaski.
Poziom przymusu może być minimalny tylko w społeczeństwie, w którym konwencje i tradycja powodują, że zachowanie człowieka jest w znacznym stopniu przewidywalne.
Słowo (...) potrzebuje krwi. Krwią się karmi. Krew to słowa wiarygodność. Z takich jedynie słów powinny powstawać prawa. Gdy się oszukuje słowa, oszukuje się tym samym prawa, nie mówiąc, że oszukuje się lud, cesarza, bogów, oszukuje się świat. A świat raz oszukany, będzie już zawsze oszukany, będą oszukani bogowie, a ludzie już się nigdy nie wyzwolą z oszukanego świata. Wszystko dlatego, że oszukane zostało słowo.