-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Cytaty z tagiem "holandia" [18]
[ + Dodaj cytat]Nie odczuwam żadnej wyższości. Czasami mnie tylko wkurwiają. Tak samo Polacy, Niemcy, jak Francuzi, jak bladzi Holendrzy podobni do tamtych na promie. Po prostu. Ale nigdy nie ciągnęło mnie do Holandii. Chociaż wielu uważa, że powinno. Że jak barany powinniśmy tam jeździć i się z tęsknym podziwem przyglądać. Albo kontemplować jako część wspólnego dziedzictwa. Akurat. Nic tam nie czuję.
Żyd na stadionie Ajaksu czuł, że jest częścią Amsterdamu.Tam był chroniony. Kiedy w 1938 roku przed meczem z wiedeńską Admirą wciągnięto na masz flagę ze swastyką, a austriaccy piłkarze wznieśli ręce w hitlerowskim pozdrowieniu, kibice Ajaksu wściekle gwizdali, a niektórzy wręcz opuścili trybuny.
Nasz bohater był zszokowany - papierosy z konopi wszelkiej maści były rozłożone w świetle dziennym razem z etykietami z ceną i były nierzadko tańsze niż talerz zupy. Wychowanek Europy Środkowej, zakorzeniony w niemieckiej tradycji przekonanej o tym, że dealerów należy po dłuższych torturach stracić, a konsumentów odzwyczajać najlepiej długoterminowym pobytem w obozach pracy, był zszokowany holenderską praktyką, która nawet przy twardych narkotykach teren raczej tylko rozpoznaje, a zamiast kajdanków przydziela uzależnionym małą rentę i dzienną dawkę metadonu w roztworze gdzieś w centrum drogeryjnym. Holandia nie wyglądała jednocześnie na bliską upadku i to zbijało Tomasz z tropu (...).
Zaglądam do księgarń – dają one pierwszą, nigdy niezafałszowaną wiedzę o nowym znajomym.
Wolność, o której napisano tyle traktatów, że stała się pojęciem bladym i abstrakcyjnym, była dla Holendrów czymś tak prostym jak oddychanie, patrzenie, dotykanie przedmiotów. Nie trzeba jej było definiować ani upiększać. Dlatego w ich sztuce nie ma podziału na to, co wielkie i małe, ważne i nieistotne, podniosłe i pospolite. Malowali jabłka, portrety kupców bławatnych, cynowe talerze, tulipany, z taką cierpliwą miłością, że gasną przy nich obrazy zaświatów i hałaśliwe opowieści o ziemskich tryumfach.
Trzeba przecisnąć się przez wąskie korytarze domków, pomieszkać trochę na ich strychach, przemoczyć buty na zacinającym deszczu, dać się zaprosić w gościnę, aby poczuć na własnej skórze bezgraniczne wręcz skąpstwo Holendrów, ich antykwaryczną skrupulatność, paraliżującą małostkowość i kupiecką mentalność.
Już wówczas [w latach 30-tych XIX w.] w Belgii i w całej Europie panowało przekonanie, że oczekiwana (...) interwencja prusko-rosyjska [przeciw dążeniom niepodległościowym Belgów] nie doszła do skutku, ponieważ w Warszawie w tym samym czasie wybuchło powstanie listopadowe. Także i dziś, przy okazji spotkań czy konferencji organizowanych w związku z rocznicami powstania państwa belgijskiego, wspomina się o wydarzeniach w Polsce, które tak zajęły cara Mikołaja I, że nie mógł spełnić prośby dalekiego holenderskiego kuzyna.
(…) przykład Gujany jest mało budujący. Niemal każdy dołożył tu swoje trzy grosze. Zaczęło się od bulli papieskiej Dum Diversas z 1452 roku (zachęcającej Portugalczyków do podboju ziem należących do pogan i „kiełznania tych osób w wieczystą niewolę”), która stworzyła sprzyjający klimat moralny do handlu niewolnikami. Portugalia uczyniła z niewolnictwa cnotę, a Holandia biznes. W 1652 roku Holendrzy przywieźli do Gujany pierwszych niewolników. Od tego momentu niewolnikami handlował, kto tylko mógł, nie wyłączając Duńczyków i Szwedów. Ale dopiero Anglicy rozkręcili działalność na prawdziwie przemysłową skalę.
Stolica Holandii była moją miłością od pierwszego wejrzenia. Miała w sobie nieodparty urok Wenecji Północy, muzykę zaklętą w dzwonkach milionów rowerów, niepowtarzalny zapach mieszanki wilgoci, marihuany, kurzu i pośpiechu. To miasto uzależniało jak piękna kobieta odziana w seksowną sukienkę, która wyzywająco maluje usta krwistoczerwoną pomadką portowych zachodów słońca, ogrzewa płaszczem utkanym z tysięcy mostów, uwodzi niebotycznie wąskimi szpilkami wiekowych kamienic, oplata jedwabnym szalem łabędzia szyję niekończących się kanałów.
kiedyś nadejdzie czas, że my Niemcy, pokażemy takim zjadaczom chleba jak wy, Holendrzy, co kosztuje myślenie tylko o chlebie. Zrobimy z was marmoladę. Zrównamy was z ziemią.