cytaty z książek autora "Milena Wójtowicz"
Kłamstwa czasami były po prostu niezbędne, ona sama wiedziała o tym najlepiej, ale, niestety, strasznie komplikowały życie. Przede wszystkim trzeba było pamiętać, co się komu nakłamało.
Nikt przecież jeszcze nie udowodnił, że piekło jest pod ziemią.
Co za różnica, złoto czy glina, i tak będziecie z tego jeść pomyje.
Rankiem pozostało mu tylko dostarczyć chrapiącego Ślipiaka i odrobinę nieprzytomną rusałkę do Urzędu, gdzie mogli spokojnie odespać nocną zabawę przy biurkach, jak na urzędników przystało.
- (...) A skąd się wzięłaś tak daleko od domu, w wielkim, niebezpiecznym świecie? (...)
- Zbierałam kwiatki - powiedziała z godnością (...)
- Bliżej ich nie było? - mówił wręcz upiornie uprzejmym tonem.
- Były, ale nie takie ładne - odpowiedziała natychmiast.
- I poszłaś je zrywać całkiem sama i bezbronna? - zapytał z ironią.
- Nie, miałam eskortę. (...)
- I co się z nią stało?
- Niedźwiedzie zeżarły - westchnęła Salianka z lekkim smuteczkiem.
- Tu nie ma niedźwiedzi - powiedział porywacz. (...) Niemal zaczynał się bać, co za chwilę usłyszy.
- Ale to nie było tu, tylko w górach - wyjaśniła grzecznie królewna. (...)
- A dużo było tych niedźwiedzi? - zainteresował się podchwytliwie.
- Nie wiem, nie zauważyłam - wzruszyła ramionami dziewczyna.
- Nie zauważyłaś, jak niedźwiedzie zżerają twoją eskortę? (...)
- Zbierałam kwiatki - wyjaśniła z urazą. Wyraźnie dawała po sobie poznać, że tylko ostatni głupek mógłby przypuszczać, że przerwie tak pasjonującą czynność po to, żeby oglądać, jak jej eskorta karmi sobą niedźwiedzie. (...)
- I to było ważniejsze od masowego pożarcia? - wykrzyknął.
- E tam, od razu masowe, ledwo dziesięciu zbrojnych. Poza tym chciałam mieć ładny bukiecik - dodała melancholijnie.
Gdybyś powiedziała, że bawi cię widok płomieni, podpaliłbym cały świat, żeby tylko usłyszeć twój śmiech.
- Sabina nie może być w pobliżu, hity weselne jej szkodzą. (…)
- Na co jej szkodzą?
- Na poziom agresji.
Na moich ślubach panny młode nie giną przed ceremonią. To potem źle wyglada w portfolio.
Lepiej robić cokolwiek, niż siedzieć na tyłku i czekać, aż wszystko samo zacznie działać.
Nie zwykła stykać się z altruistami. Nie była pewna, czy można im ufać, czy może lepiej od razu udusić.
- Pani - zwrócił się do Salianki - czy moglibyśmy wrócić do rozmowy o twoim faworycie...
- Masz faworyta? - przerwała mu podekscytowana Jala. - Naprawdę?
- Wielki, kudłaty, szpony jak szable - opisał usłużnie mózgojadek, siadając sobie wygodnie na jej rękach. - Świetny okaz.
Poza tym nigdzie w przysiędze małżeńskiej nie było o patrzeniu. Będę ci „wierna, wspierająca cośtam, cośtam”, ale nie ślepa!
-Skup się - syknęła Ewa. - Marzyć na jawie możesz sobie w trakcie makijażu albo zdjęć, teraz niesiemy zwłoki!
Ale Matylda była skrzyżowaniem troskliwego misia z magicznym kucykiem i przyjaznym labradorem.
- To dawaj tę sieć wsparcia, bo teraz ja jestem podejrzana o morderstwo. - oznajmiła dramatycznie Iwona.
- Jak to "teraz ty"? To ja też będę musiała? - przestraszyła się Mati. - Najpierw Celka, teraz ty, a potem niby ja? Jeszcze czego, ja się nie zgadzam!
Pewnie czułabym się lepiej, gdybym przytulała do piersi gaśnicę, ale to byłoby nietaktowne i niewspierające.
Nie martw się, moja droga, sprawami, które są niczym wobec wieczności.
Było ich dwoje: czarownica i latawiec, dziewczyna i czarny ptak. Związani z wiatrem, który gonił ich przez świat, jedno w wielkiej ucieczce, drugie w wiecznym poszukiwaniu.
W końcu to były życie i związek Matyldy - jeśli jej pasowała uczuciowa kolejka górska, to była sprawa tylko jej i współpasażera.
Zamiast szacować, jakie jest ryzyko tego, że coś się stanie, trzeba wymyślić, jak doprowadzić do tego, żeby się stało. Takie ćwiczonko intelektualne!
Zwykle nikt ani tobie, ani nikomu nie poświęca stuprocentowej uwagi. A ludzie lubią, gdy się ich słucha. Ludzie chcą być najważniejsi. Każdy chce grać główną rolę nie tylko w swoim życiu, lecz także w życiu innych. Bycie statystą to bycie przegranym. Pierwszy plan, drugi ostatecznie, to jest to, czego ludzie chcą. Chcą być ważni, chcą być zauważani. A ja im to daję. Najpierw się krygują, tak jak ty, a potem rozkwitają i zaczynają mówić o wszystkim. Bo chcą tej uwagi, chcą, żebym się na nich skupiał. Nawet jeśli zadaję im bezczelne pytania, wytrącam ich z równowagi i naruszam im to wszystko, co przed chwilą naruszyłem tobie.
Upał, wszechobecny pył, odciski, pragnienie oraz głód wykańczały ją bardziej niż zwykle i to był jeden z tych rzadkich momentów, gdy zaczynała mieć wszystkiego dość.
Nic tak nie komplikuje małżeństwa jak niespodziewany trup….
- Wędliny, proszę pani, to nie żart – oznajmiła chłodno. Od razu widać, że pani w wygląd idzie i inne fiu-bździu. Wygląd przemija, to, co w garnku, zostaje. A mężczyznę, proszę pani, to trzeba karmić mięsem, bo się zlisi!
W sumie dobrze, z pływaniem radziła sobie doskonale, co prawda zwykle w wodzie, a nie w odmętach szaleństwa, ale jak się nie ma, co sie lubi...
- Wiem, że dla pana to może być zaskakujące, ale obcych ludzi mam zasadniczo w dupie...