Doker i filozof samouk. Osierocony włóczył się przez 10 lat po Kalifornii. Gdy przez przepuklinę nie przyjęli jego zgłoszenia do Armii Stanów Zjednoczonych, podjął się pracy dokera. Jego pierwsza i najpopularniejsza książka „Prawdziwy wyznawca" stała się bestsellerem, który wznawiano ponad dwudziestokrotnie.
Mam z tą książką problem. Nic konkretnego z niej nie zapamiętałem, niczego nie zmieniła w moim życiu.
Przyczyną może być to, że: 1) byłem znudzony czytając ją i za daleko odbiegałem myślami, 2) wszystko, co w niej przeczytałem, już wiedziałem, 3) nie zrozumiałem, co w niej przeczytałem.
Wydaje mi się, że posiadam odpowiednie przygotowanie do zmierzenia się z przedmiotowym zakresem merytorycznym, pokonał mnie natomiast styl i język, w jakim książka została napisana. Podobną sytuację miałem z "Anarchia, państwo i utopia" Roberta Nozick.
Jedno mogę z czystym sumieniem przyznać - sposób wydania tej książki i jej okładka są fantastyczne!
Świetny przykład książki którą poleca cała rzesza celebrytów, a która jest niestety średnia.
Jest co najmniej kilka problemów z tą pozycją.
Po pierwsze: nie jest to książka popularnonaukowa we współczesnym sensie tego słowa. Nie spełnia standardów, ponieważ we współczesnej pozycji tego rodzaju autor podpierałby się stosem odnośników do badań. Tutaj są po prostu luźne przemyślenia filozofa, z odnośnikami do innych luźnych przemyśleń.
Po drugie: język. Pewnie tłumacz dwoił się i troił żeby przenieść na polski wynurzenia człowieka z lat pięćdziesiątych, ale jednak pewną manierę da się wyczuć. Niektórym nie będzie przeszkadzać, ale ja czytałem dobre popularnonaukowe pozycje i wiem że współcześnie można lepiej.
Po trzecie: książka jest krótka ale i tak ma się wrażenie że można by te wynurzenia zapisać na kilku kartkach i zrobić dystrybucję w formie ulotki. Pokuszę się nawet o zamknięcie całej tezy książki w jednym zdaniu. Uwaga:
Ruchy masowe są tworzone przez ludzi którzy z różnych powodów chcą utracić własne "ja" i rozmyć się w osobowości zbiorowej.
Jest cały jeden akapit w całej książce, który mi przypadł do gustu. Dla zainteresowanych, rozdział 124, akapit drugi.
Książkę odradzam, chyba że ktoś jest archeologiem myśli filozoficznej albo studentem zbliżonego kierunku.