Rak, modlitwa i ocalenie Mary McDonnell 9,0
ocenił(a) na 810 lata temu Ta książka to prawdziwa opowieść o życiu kobiety, która wiele wycierpiała, pokonując kolejne nawroty ciężkiej choroby nowotworowej i mimo to nigdy nie straciła nadziei na poprawę swojego losu.
Mary jest zwyczajną, skromną kobietą, która od zawsze głęboko wierzyła w Boga. Początkowo wszystko w jej życiu wydaje się przebiegać normalnie. Zdobywa wykształcenie, zaczyna wymarzoną pracę, wychodzi za mąż... Jednak nieoczekiwanie po podróży poślubnej dzieje się coś, co jeszcze przez wiele następnych lat będzie ją prześladowało. Mary trafia do szpitala i okazuje się, że czeka ją walka z nowotworem. Niedługo potem kobieta dowiaduje się, że jest w ciąży. Razem z mężem są przerażeni pogarszającym się stanem choroby, jednak mające przyjść na świat dziecko staje się dla nich nadzieją, której wypatrują i dzięki oczekiwaniu na jego narodziny ciągle są ufni w odmianę losu. Mary nie rozumie dlaczego tak musi wyglądać jej nowe życie u boku ukochanego Seana, jednak wciąż ufa Bogu i wierzy,że już niedługo wszystko się ułoży. Niestety podobnie jak to było w przypadku Hioba, sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje. W tym samym czasie zbiegają się w życiu Mary dwa okropne fakty. Nagła śmierć ojca i wiadomość o martwej ciąży są kolejnym dość bolesnym ciosem dla schorowanej kobiety. Zapowiadają się kolejne długie miesiące w szpitalu, trzeba zebrać nowe pokłady nadziei, odnaleźć siłę by móc przetrwać kolejne dni w obliczu bezlitosnych prognoz lekarzy, szacujących przypuszczalną długość życia Mary. Mimo tych wszystkich nieszczęść kobieta wciąż trwa w wierze, że jej życie może jeszcze wyglądać inaczej, lepiej. W miarę upływu czasu następują kolejne wydarzenia, które przynoszą na przemian cierpienie i radość. Wydaje się, że wszystko zostało już odkryte, jednak to, co dzieje się z organizmem Mary zaskakuje samych lekarzy do tego stopnia, że jeden z nich dosadnie stwierdza:"Gdy patrzę na panią, zamykam książki."
Nie przepadam za książkami w mrocznych/nostalgicznych klimatach, jednak czasem warto sięgnąć po podobne treści, by coś sobie uświadomić. Zatrzymać się i bez względu na to, czy jest się wierzącym, czy nie zwyczajnie pomyśleć o tym, że na świecie ludzie zmagają się z problemami, które nas nie dotykają i jak bardzo nie zdajemy sobie sprawy ile szczęścia mamy tu i teraz i możemy cieszyć się normalnym "zdrowym" życiem.
Jestem pełna podziwu dla wytrwałości i siły Mary McDonnell, nie wiem czy ja potrafiłabym znieść tyle cierpienia na raz i zachować przy tym wszystkim tyle wiary, nadziei i pokory.
Polecam zerknąć do tej książeczki w momentach, kiedy brak nadziei.
"Gdy nie ma się nadziei, nie ma się nic."