Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Andrew J. Bacevich
1
6,6/10
Pisze książki: reportaż
Urodzony: 1947 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
5 przeczytało książki autora
13 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Granice Potęgi. Kres Amerykańskiej Wyjątkowości
Andrew J. Bacevich
6,6 z 5 ocen
18 czytelników 1 opinia
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Granice Potęgi. Kres Amerykańskiej Wyjątkowości Andrew J. Bacevich
6,6
Przede wszystkim rzuciły mi się w oczy dwa kuriozalne stwierdzenia z przedmowy autora do polskiego wydania:
* uznanie pokoju w Europie za stan trwały i nieodwracalny - autor książki chyba kiepsko zna historię Europy i stosunków pomiędzy poszczególnymi europejskimi narodami. Zresztą sam termin "trwały pokój" jest stanem nie występującym w rzeczywistości.
* Niemcy i Francja gwarantem bezpieczeństwa Polski i Litwy - tak, autor z pewnością kompletnie nie rozumie meandrów historii Europy, bo dziecięcą naiwność tego stwierdzenia potwierdza uważne prześledzenie historii XX wieku, ze szczególnym uwzględnieniem okresu 1918 - 1940.
W samej treści książki też znalazłem postulaty nie najlepiej świadczący o autorze. Podnoszenie kwestii "zmian klimatu" jako koniecznego elementu polityki USA jest absurdalne. Sądziłem, że to jest bajka małych i przerośniętych dzieci nie potrafiących i nie zaznajomionych z tak oczywistymi faktami jak cykliczność procesów spadku i wzrostu średniej temperatury na Ziemi, w której człowiek mimo swej działalności ma niewielki udział. To z pozoru słuszne stwierdzenie, faktycznie może być kolejną przyczyną marginalizacji gospodarczej Stanów Zjednoczonych, tak jak działania "ekologiczne" powodują, że Unia Europejska coraz bardziej traci dystans w kwestii rozwoju gospodarczego i technologicznego względem państw Azjatyckich. Dalej krytyka posiadania broni nuklearnej i wielkie pragnienie autora, aby zlikwidować na całym świecie aż do ostatniego ładunku. Jest to nielogiczne z tego powodu, że nigdy w historii ludzkości innowacyjna broń raz wynaleziona nie była potem porzucana tylko dlatego, że okazuje się być niebezpieczna, ale użyteczna w obronie. Powiem więcej, każde państwo posiadające broń atomową musi stać się o wiele bardziej odpowiedzialne. Broń atomowa poprzez swoją moc niszczenia doprowadziła do tego właśnie, że ani świat "Zachodu" ani świat "sowiecki" nie rzucili się na siebie po II wojnie światowej. Nawet będąc sympatykiem teorii spiskowych, nie sposób zauważyć, że owa garstka wybrańców czy szaleńców, która miałaby przejąć kontrolę nad światem przy jej pomocy - jednocześnie zniszczy sobie miejsce do życia.
Pan Bacevich stawia dobrą i celną diagnozę problemów Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, która szerszym ujęciu dotyczy wszystkich państw tak zwanego demo-liberalizmu. Aberracja systemu politycznego opartego na dogmacie o nieomylności procedur demokratycznych. Opieranie wiary w zmiany na fakcie obrania nowego szefa państwa przez większość, zwykle bardzo kapryśną. Jednoczesne tendencje do kontrolowanego obchodzenia zasad zapisanych w konstytucji to już stały element życia publicznego. Niezaspokojona ambicja zmierzająca do udowodnienia swej dominacji wojskowej na świecie. Te i wiele innych szkodliwych elementów współczesnych elementów wskazanych przez pana Bacevicha są jak najbardziej słuszne. Jednak znów widzę, że autor krytykujący państwo demokratyczne, nie chce dostrzec tego, że w znacznym stopniu jest to własnie skutek zużycia demokracji, która obecnie wcale już nie jest najlepszym z możliwych systemów politycznych.