"Cmentarna szychtq" jest zbiorem kilku historii dziejących się w różnych momentach kariery Batmana. Opowieści są krótkie, zwięzłe, a przy tym dostatecznie ciekawe. Pomimo, że wątki są raczej mało rozbudowane, to i tak są satysfakcjonujące, zarówno pod względem akcji, jak i emocji. Historie raczej trzymają ten sam, dobry poziom, ponad który wychodzi zdecydowanie historia z Clayfacem. Moim zdaniem komiks warty uwagi.
Umęczyłem się czytając ten tom. Niby komiks ma wiele cech, które lubię: mroczny klimat, przyziemna fabuła utrzymana w stylu kryminału noir, nastrojowe rysunki... ale jakoś nie łączy się to w ciekawą całość. Bendis "warsztatowo" pisze dobrze, nie ma tu żadnych bzdur czy dziur fabularnych, ale zupełnie nie umiałem się zaangażować w historię. Fabuła w sumie cały czas kręci się wokół tego samego (ujawniona tożsamość Daredevila) i przez cały tom zmierza donikąd. Brakuje jednej konkretnej intrygi, która zmierza z punktu A do B i C. Jest sporo dialogów i tekstu, które prawie wcale nie pchają opowieści do przodu. Nawet jak pojawi się jakaś postać z uniwersum Marvela, a Daredevil skopie czasem komuś tyłek, to niewiele z tego wynika. Kompletnie też nie kupuje wątku romantycznego między Murdockiem a ślepą dziewczyną - jest mocno wymuszony. Momentami w komiksie po prostu wiało nudą. Bardzo natomiast podobają mi się rysunki - szkicowe, świetnie grające światłem/cieniem, stylistyczne bardzo nietypowe dla amerykańskiego superhero. Niestety końcowe zeszyty czytałem już na siłę, byleby skończyć.