Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz1
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Agata Michalak
Źródło: https://czarne.com.pl/katalog/autorzy/agata-michalak
1
6,9/10
Pisze książki: literatura piękna, czasopisma
Urodzona: 1981 (data przybliżona)
Redaktorka naczelna magazynu kulturalno-kulinarnego „Kukbuk”, z wykształcenia kulturoznawczyni, pisze o przyjemności płynących z kultury (i) jedzenia. Szefowała miesięcznikowi „Aktivist”, pisała do berlińskiego dwutygodnika „Zitty", „Wysokich Obcasów” i „Exklusiva”. Prowadziła autorską audycję w Radiu Roxy i bloga o ekodizajnie. Ciekawi ją życie wielkich miast.
6,9/10średnia ocena książek autora
165 przeczytało książki autora
212 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
O dobrym jedzeniu. Opowieści z pola, ogrodu i lasu
Agata Michalak
6,9 z 113 ocen
367 czytelników 13 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
O dobrym jedzeniu. Opowieści z pola, ogrodu i lasu Agata Michalak
6,9
Wyborna książka. Zdecydowanie każe zastanowić się nad każdym kęsem spożywanego jedzenia. Co więcej, nie znajdziemy tu żadnego agitowania czy oceniania diet.
Autorka relacjonuje spotkania z fascynującymi ludźmi, którym zależy. Zależy im by ser, mąka, rybka czy pieczywo, które wytwarzają były jak najlepsze, a nie jak najtańsze. Gorąco polecam, w końcu "jesteś tym, co jesz".
O dobrym jedzeniu. Opowieści z pola, ogrodu i lasu Agata Michalak
6,9
Do książek o jedzeniu mam słabość, szczególnie gdy nie są to typowe kucharskie z przepisami. Chodzi mi o pozycje, gdzie o jedzeniu pisze się całe rozdziały, o tym, co jak smakuje, skąd pochodzi, jak się produkuje itd. Zazwyczaj każda taka książka coś we mnie pozostawia i zmienia moje podejście do jedzenia, do produktu. Ta uświadomiła mnie że każda, absolutnie każda mąka kupiona w sklepie ma pełno chemicznych dodatków nazwanych korektorami młynarskimi, że nie trzeba wcale schylać się po zagraniczne sery, skoro sami robimy równie dobre jak nie lepsze (np. ogólnie dostępny szafir, bursztyn czy koryciński, które już są na mojej liście zakupów, nie wspominając o perełkach z agroturystyk). Albo że szparagi białe i zielone to dokładnie to samo warzywo, tylko inaczej uprawiane (białe w ziemi, a zielone na słońcu). Albo to że słodka kukurydza to dość nowy produkt na naszym rynku czy fakt, że w PRL-u jadło się u nas dwa razy więcej wołowiny, niż drobiu. Dziś jest zupełnie odwrotnie. Albo to że banki roślin dają za darmo nasiona zapomnianych odmian zbóż, ale w rzeczywistości trzeba od 4 do 5 lat by zasiać cały hektar takim zbożem. O melonach i arbuzach rosnących w Polsce nie wspomnę (dla mnie to był lekki szok). Mógłbym tak jeszcze wymieniać i wymieniać. Sporo tego, co tylko dobrze świadczy o książce, rozmówcach i zebranym materiale źródłowym, ale jedna rzecz mnie zastanawia najmocniej - dlaczego w książce o dobrym jedzeniu, w której mowa o serach, warzywach, mięsie co drugi bohater jest z Warmii lub jego historia zahacza o ten region. Pochodzę z Olsztyna, więc teoretycznie powinien się cieszyć, że przy następnej wizycie w domu rodzinnym mam gdzie kupić tytułowe "dobre jedzenie", ale wydaje mi się to dość podejrzane. Warmia to raczej zapomniana kraina, nawet przez samych ich mieszkańców. Dlaczego nie poniosło Agaty Michalak na Kaszuby, Podlasie, okolice Zielonej Góry czy innych bardziej rozpoznawalnych regionów kulinarnych w Polsce? To trochę tak jakby książkę o kopalniach węgla w Polsce oprzeć na Koninie. Pierwsza myśl była taka, że ona musi być jakoś związana z tym regionem, ale wyczytałem, że mieszka w Warszawie, tam też się urodziła, a studiowała w Berlinie. Żadnego punktu zaczepienia. Ale po chwili pomyślałem, po co na siłę szukać problemu, gdzie go nie ma. Napisała co chciała, a dla mnie chyba lepiej, że stary młyn w którym robi się mąkę jak przed wiekami jest zaledwie oddalony od rodzinego Olsztyna o 30 km, tuż obok zamku w Reszlu. Już jest pretekst bym się tam pojawić i większą szansa na zakup mąki czy kaszy, a niżeli takie miejsce byłoby dajmy na to pod Oławą.
P. S. Co rozdział przyklejałem karteczki, a to z nazwą wędzarni, a to rodzajem sera, który trzeba kupić, a na końcu okazało się, że jest coś w rodzaju bibliografi ze wszystkimi produktami i miejscami opisanymi w książce, także nie musicie wysilać się z karteczkami :P