Najnowsze artykuły
- ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik1
- ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński3
- ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej, by móc otrzymać książkę Ałbeny Grabowskiej „Odlecieć jak najdalej”LubimyCzytać4
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ian Ogilvy
Źródło: http://www.goodreads.com/
3
7,0/10
Urodzony: 30.09.1943
Aktor i pisarz. W latach siedemdziesiątych zastąpił Rogera Moore'a w serialu "Święty". Był gwiazdą trzech tuzinów innych seriali telewizyjnych, a od czasu do czasu występował także w przedstawieniach teatralnych i filmach. Swoją pierwszą książkę napisał i samodzielnie zilustrował w wieku 6 lat. Opowiadała o pewnym kurczaku i była dość niepozorna. Nigdy nie została wydana, ale Ian wciąż przetrzymuje ją w szufladzie i pokazuje z dumą. Nieco później spod jego pióra wyszły dwie powieści i sztuka teatralna. Prawdziwą sławę przyniosła mu jednak dopiero seria książek dla dzieci, której bohaterem jest mały, zabiedzony chłopiec zwany Lichotkiem.
Chris Mould - ilustrator, grafik. Rysował już jako mały chłopiec. Swoje umiejętności szkolił studiując na politechnice oraz ucząc się w Dewsbury College i Leeds College. Przez kilka lat pracował jako ilustrator i grafik nie związany na stałe z żadną instytucją. Od pewnego czasu rysuje dla wydawnictwa Oxford University Press, dla którego stworzył m.in. bohatera opisanego przez Iana Ogilvy'ego oraz świat, w którym rozgrywają się przygody Lichotka.http://www.ianogilvy.com/
Chris Mould - ilustrator, grafik. Rysował już jako mały chłopiec. Swoje umiejętności szkolił studiując na politechnice oraz ucząc się w Dewsbury College i Leeds College. Przez kilka lat pracował jako ilustrator i grafik nie związany na stałe z żadną instytucją. Od pewnego czasu rysuje dla wydawnictwa Oxford University Press, dla którego stworzył m.in. bohatera opisanego przez Iana Ogilvy'ego oraz świat, w którym rozgrywają się przygody Lichotka.http://www.ianogilvy.com/
7,0/10średnia ocena książek autora
207 przeczytało książki autora
83 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Lichotek i Czarodzidło
Ian Ogilvy
Cykl: Lichotek Stubbs (tom 3)
7,2 z 44 ocen
110 czytelników 4 opinie
2015
Lichotek i Dragodon
Ian Ogilvy
Cykl: Lichotek Stubbs (tom 2)
6,8 z 56 ocen
120 czytelników 8 opinii
2015
Lichotek i czarnoksiężnik
Ian Ogilvy
Cykl: Lichotek Stubbs (tom 1)
7,0 z 120 ocen
215 czytelników 13 opinii
2015
Najnowsze opinie o książkach autora
Lichotek i Dragodon Ian Ogilvy
6,8
Zło nie śpi, nawet jeśli przybiera postać bandy zidiociałych dziwaków /Lichotek i Dragodon – Ian Oglivy/
Jak zapewne dobrze pamiętacie Lichotek był sierotą. I to taką trochę „nize tego”. Bo kto to widział, żeby sierocie wytykać, że śmierdzi, nie myje włosów i ścina sterczące kłaki kuchennym nożem? Owszem bohater mieszka w koszmarnych warunkach, jest podle traktowany przez prawnego opiekuna, ale okrzyk trwogi, który ciśnie się na usta w związku z tą sytuacją, zostaje przez te jego tłuste i sterczące włosy, skutecznie stłumiony. Nie mamy więc tutaj do czynienia z żadną apoteozą cierpienia: jest strasznie i nieprzyjemnie, ale nie do końca poważnie, ponieważ gdy czytamy o Lichotku, cały majestat związany z rolą ofiary gdzieś znika.
Pisząc o tym, że „był sierotą”, miałam na myśli, to że „już” nią nie jest, a właściwie to nigdy nią nie był. Podczas wielkiej przygody na makiecie kolejki elektrycznej i walki jaką stoczył ze złym czarnoKsiężnikiem Bazylim Deptaczem, w pierwszej części swoich przygód, odkrył, że jego rodzice żyją. I całkiem przypadkowo ich uratował: w momencie, gdy wredny Bazyli za jego sprawą się „rozciapciał”, prysło rzucone na nich zaklęcie „skamienienia”. Odkąd to się stało, Sam Lee (bo tak naprawdę ma na imię nasz dzielny chłopiec, woli jednak by nazywać go Lichotkiem) nadrabia stracony czas z mamą, tatą i nianią Flanelcią, poznając przy tym rodzinne, magiczne sekrety. Rodzice postanawiają zafundować chłopcu wszystkie stracone urodziny na raz! Dzieciak, który nie miał niczego i jadał odpadki, nagle ma: dom (i to nie byle jaki: bo Dwór Merlina),kochających bliskich, mnóstwo zabawek (ubrania i furę smakołyków zresztą też),a także wiernego towarzysza – pieska Partacza. Ten ostatni, jak pamiętamy upodobał sobie Lichotka już w poprzedniej części, doceniając jego walory zapachowe. Fakt faktem, że „cuchnący dzieciak” śmierdzi już mniej, a właściwie w ogóle, ale Partacz nie jest zbyt wybredny i w jego wielkim serduchu jest miejsce także dla czystego Lichotka. I wszystko byłoby cudownie, gdyby rodzice nie zabrali go do najfantastyczniejszego miejsca na świecie - na Wyspę Śmiechów - gdzie COŚ wpadło na ich trop. Nad głowami naszych bohaterów zaczęły zbierać się czarne chmury. A jak wiemy z poprzedniego tomu, takie zawsze podążają wiernie za czarnoKsiężnikami...
Zło nie śpi, nawet jeśli przybiera postać bandy zidiociałych dziwaków. Nasi antagoniści mają może malutkie móżdżki, ale ich serca są czarne i wypełnione złem. Sami nie stanowiliby dla rodziny Stubbsów większego zagrożenia, ale śladem Lichotka, jego mamy i taty, podąża także pewna na wskroś podła i potężna istota – strażnik smoka. Ma ona swój własny cel, do którego osiągnięcia potrzebna jest mu tylko mama Lichotka, Lee Stubbs. Postanawia jednak ułatwić sobie działanie, manipulując rządnymi zemsty czarnoKsiężnikami. W obliczu tego z czym przyjdzie Lichotkowi walczyć tym razem, Bazyli Deptacz był małym pryszczem.
Nagle Sam Stubbs nie poznaje swojego syna, ponieważ wrogowie unieszkodliwiają go odbierając mu pamięć. Bez przeszkód mogą wtedy porwać nieskończone źródło many - koniecznej do uprawiania czarów - czyli panią Lee. Nasz nieletni, w towarzystwie tylko małego pieska, uda się więc na Wyspę Śmiechów by ją uratować. Za dnia i w świetle słońca to cudowne miejsce, po zmroku, skąpane w strugach deszczu zamienia się w upiornie „martwą” przestrzeń. Zwłaszcza, że jest już „po sezonie” i wyspa została zamknięta. Opętany przez zło lunapark staje się dla chłopca śmiertelną pułapką. Będzie go tu ścigać pluszowa armia z zębami ostrymi jak szpilki, mechaniczny tyranozaur i rozsierdzone, drewniane konie. Wszystkie mają tylko jeden cel: złapać i unicestwić nieproszonego gościa. Oprócz nich na chłopca poluje jeszcze siedmiu paskudnych czarnoKsiężników, którzy chcą go boleśnie „ochuchać”. A jak pamiętamy: nic nie może równać się ze smrodem czaru wydechowego, który jest mieszanką różnych wstrętnych zapaszków: martwych ryb, wiekowych trampek i wszystkiego co zatęchłe i zgniłe. Najgorszym jednak, co tutaj spotka Lichotka jest tytułowy Dragodon.
W poprzedniej przygodzie Lichotek miał kilkoro sprzymierzeńców i jednego wroga (+nietoperz),tym razem pomaga mu tylko mały piesek, a od przeciwników aż się roi. Policzmy bowiem: siedem cuchnących zmor, przepotężny Dragodon i jego pupilek oraz armia ożywionych stworów. Czy to aby nie za dużo na jednego małego chłopca? Nie ma się co jednak bać. Sprytny Lichotek nie podda się, mimo że sytuacja nie raz wyda się być przegrana. Nie cofnie się przed niczym i będzie walczył, bo cel jest słuszny: znaleźć i uratować mamę. I w zasadzie jego niezłomna postawa, to morał z całej historii.
Ian Oglivy w tekst opowieści często wplata przemyślenia Partacza i Lichotka, które rozładowują powstałe wcześniej napięcie. Dowcipkuje, obśmiewa niejako grozę, którą „wyczarował” na kartach bajki. Dlatego też w drugiej części czarnoKsiężnicy są karykaturami samych siebie. Są głupkowaci i nieudolni. Nie musimy czytać tego co mówią, by się tego domyślić, wystarczy poznać ich imiona: Cedryk Tumaniec, Parchacy Fleja, Ślamazarian Ćwok, Zakucjusz Pała, Makabrycy Chrzęst. Mimo wszystko to nadal psychopaci pełną gębą i nie należy ich ignorować. Chociaż trzeba przyznać, że nie boimy się ich tak, jak baliśmy się Bazylego i dlatego druga część w wykonaniu czarnnoKsiężników jest słabsza od pierwszej. Poza tym warto podkreślić, że postacie są dopracowane i przemyślane. Także sam Dragodon zrobił na mnie wrażenie i, co najważniejsze i najdziwniejsze: wzbudził we mnie cień współczucia. Lichotek w swojej drugiej przygodzie doświadczył znów zła, ale nieco innego. Co stanowi dla niego i dla czytelnika ważnej lekcji: motywacje do czynienia zła mogą być naprawdę różne.
Plastyczne opisy, bardzo sugestywnie przedstawione emocje, nie pozwalają nam oderwać się od lektury. Mimo iż wiemy co się wydarzy i w którą stronę podążamy, to czytamy książkę z przyjemnością. Siedząc w wagoniku rollercoastera, wrzeszcząc wniebogłosy, dajemy się porwać w wir pełnej niebezpieczeństw przygody. W szaleńczym pędzie, który zafundował nam Oglivy, obserwujemy (tylko kątem oka) jak fabuła kluczy, skręca i wije się, tworząc obraz niesamowicie dynamiczny i dosyć oryginalny. Pomysłów byłemu „Świętemu” widać nie brakuje. Zwłaszcza tych, które i dorosłym przypadają do gustu. Bo kto to widział, żeby stateczny (a phi!) ojciec rodziny łamał z taką lubością przepisy drogowe?
P.S. I co do diaska z tą okładką? Czy ona miała być jakaś wodoodporna? Jeśli tak to chyba z równą skutecznością co flagowce Sony... W każdym razie w dotyku ta guma jest nieprzyjemna, ma ostre i raniące kanty (!),a wizualne też w sumie żaden szał. Przypomina mi szkolne (brrrr) okładki do zeszytów. Mam nadzieje, że planowane wznowienie będzie miało „normalną” miękką oprawę.
Lichotek i czarnoksiężnik Ian Ogilvy
7,0
Lichotek Stubbs nie ma mamy ani taty. Ma za to prawnego opiekuna – klasyczną macochę w postaci śmierdzącego (bo niedomytego),wrednego (taka natura) Bazylego Deptacza. Ten nie dość, że ma naprawdę paskudny charakter (chociaż zawsssssssze mówi prawdę) i nie najlepiej wygląda (nie owijajmy w bawełnę – budzi odrazę),to jeszcze rozsmakował się w uprzykrzaniu Lichotkowi życia. Poniża go, ogranicza i karmi odpadkami, w momencie, gdy sam na jego oczach zajada się pączkami i popija je różową oranżadą. Nic dziwnego, że chłopiec jest wciąż głodny i marzy o sutym, prawdziwym posiłku.
całość:http://alicyawkrainieslow2.blogspot.com/2015/10/karaluchy-podlokomotywy-lichotek-i.html