Świadek nocy Kishwar Desai 6,8
ocenił(a) na 77 lata temu Punktem wyjścia tej opowieści jest mord dokonany na trzynastu członkach znanej z pobożności i wpływów rodziny Atwal. Przy życiu pozostaje tylko 14-letnia Durga, wkrótce podejrzana o zamordowanie rodziny. Jej sytuację próbuje zrozumieć wolontariuszka w programach prorządowych 45-letnia Simran. Książkę, której akcja rozgrywa się w małym pendżabskim miasteczku Dżalanhar, napisano w pierwszej osobie. Przeplata się tu zapis Simran i Durgi. Stopniowo z ich zapisków poznajemy inne osoby:
- egocentryczną matkę Simran daremnie wyczekującą, by jej córka poślubiła kogoś
- Binny, bratową Durgi, która brzemienna w Anglii, pełna lęku próbuje w mailach podpowiedzieć Simran, w jakim kierunku powinno iść śledztwo wyjaśniające zabójstwo.
- ukochaną siostrę Durgi, Shardę, która jako nowo narodzona przeżyła zakopanie w ziemi, która kilka lat temu zniknęła jako nastolatka wkrótce po tym, jak rodzina dowiedziała się o jej zajściu w ciążę
- Arjita, który się kochał przed laty w Simran w czasach, gdy mieszkała ona jeszcze w tym miasteczku, zanim odrzuciwszy zaaranżowane małżeństwo wyjechała w poszukiwaniu wolności na Zachód
- wrogich Simran śledczego Ramradha Singha i jego żonę Amrider
- Harjeeta Singha zniewalającego urokiem nauczyciela Shardy.
Debiut Kishwar Desai, którą znam ze "Źródeł miłości",
trzymając w napięciu ze względu na wątek śledczy,
nie nudząc opisem przeżyć głównych bohaterek (Simran jest np wnuczką sikha zabitego w swym pałacu w Lahore; podczas Podziału Indii)
przede wszystkim jednak zaciekawia mnie swą mroczną tematyką. Dotyka ona bowiem zasadniczych problemów Indii. Odrzucenia dziewczynek. W dramatyczny sposób Kishwar Desai opisuje, w jaki sposób pozbywa się tu dziewczynek, jak traktuje się córki, które zagrażają honorowi rodziny. Pisze: "Nie tak dawno położne zabierały matkom nowo urodzone dziewczynki i zamykały je w glinianych garnkach, które toczyły po ziemi, żeby maluchy przestały płakać. Albo po prostu je dusiły. Albo dawały opium i zakopywały w ziemi. Dla rodzin utrzymujących się z rolnictwa dziewczynka stanowiła obciążenie". Dlatego wrzucano ją np. po urodzeniu do pendżabskiej rzeki Beas, albo przestawano ją karmić, czy też wpychano jej łuski ryżowe do gardła, co przerywało tchawicę.
Zabijanie córek wpływa już na statystyki, na dysproporcje ilości chłopców do ilości dziewczynek. Wg K. Desai W Czandigarth, stolicy Pendżabu i Harijany współczynnik wynosi 777 na 1000, ale w niektórych wioskach 370 na 100. W całym Pendżabie 850 na 1000. Stąd u tych, którzy się przeciw temu buntują inicjatywa sadzenia drzew "dla uczczenia pamięci zaginionych dziewczynek".
Zmęczyła mnie ta książka swoim mrokiem. Było w niej coś, co mnie czasem drażniło, niemniej cenię ją za ważkość podjętego tematu,
ale lubię
też znajdować w niej - jak w innych książkach o Indiach - takie szczególiki jak:
- wzmianka o Sobha Singhu, malarzu przedstawiającym w Pendżabie m.in. miłosne historie legendarnych kochanków Heer-Ranjhę i Sohni Mahival
- zwyczaje : vatna - hinduski ceremoniał przedślubny polegający na smarowaniu pana i panny młodej kurkumą
- nawiązanie w opowieści o losie Shardy do Sity z "Ramajany", którą też znaleziono w ziemi
- wiadomości na temat sikhizmu, religii Pendżabu: "Mówią, że gdy człowiek otworzy wczesnym rankiem Guru Granth Sahib z sercem przepełnionym modlitwą, dostanie tzw. hukumnama, czyli wytyczne na nadchodzący dzień".
- indyjskie przysłowia: "Jeśli chcesz żyć w jeziorze, nie wkurzaj krokodyli".
- groza nieużywanych studni, które mogą kryć tajemnice śmierci, także samobójczyń.
CYTAT:
"Dzisiaj wszytko jest wołaniem o pomoc. Nawet zabicie trzynastu osób".