Profesor w Instytucie Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu. Autor ponad 150 publikacji naukowych (m.in. Antropologia refleksyjna, 2001; Miłość na Zachodzie, 2004; Antropologia współczesności, 2007),redaktor kilkunastu prac zbiorowych (m.in. Ojczyzny słowa, 2002; Nowe języki 2010; Tubylcy własnego świata, 2011. Publikował po angielsku, litewsku, rosyjsku, serbsku, słowacku, ukraińsku i węgiersku. Prowadził badania terenowe w Wolimierzu, Koniakowie, Berlinie, na terenie Uzbekistanu i Serbii. Przewodniczący serii Biblioteka Popularnonaukowa Polskiego Towarzystwa Ludoznawczego. Redaktor dwumiesięcznika "Czas Kultury", członek Rady Naukowej "Kultury Popularnej" oraz "Kultury i Historii". Autor artykułów w czołowych tygodnikach opinii: "Polityka" , "Tygodnik Powszechny", "Wprost". Eseista i recenzent, autor programów telewizyjnych, pomysłodawca i prowadzący pierwszy talk-show w historii TVP Poznań. Ostatnio zaangażowany w inicjatywę Foresight Regionalny dla Wielkopolski oraz organizację festiwalu Ethnoport Poznań.http://
To krótka książeczka, nieroszcząca sobie prawa do przekrojowego opracowania, bardziej przyczynek niż solidna monografia, którą by można wymachiwać podczas dyskusji przy świątecznym stole.
Ale jest niezmiernie ciekawa - poczynając od tego, jak rozbija nasze (w podtekście - białe, heteroseksualne, monogamiczne, moralne i lepsze) mity o małżeństwie prostym zestawieniem tego, jak faktycznie się pobieramy, kiedy i na jak długo - oraz z jakim bagażem doświadczeń. Rzeczy, które traktuję jako codzienne i zwyczajne, niewymagające głębszej refleksji, jednak mnie zaskoczyły :)
Potem jest jeszcze ciekawiej, ponieważ poliandria to tylko wisienka na torcie, a różne sposoby i cele zawierania małżeństwo raz ich funkcje dają sporo tematów do refleksji - i szczyptę dystansu do dyskursu politycznego wokół rodziny i małżeństwa jako takiego.
Temat mnie bardzo interesuje, a tu tak wielkie rozczarowanie. Biedniutka pozycja przedstawiająca pobieżnie kilka ciekawostek. Ręce mi opadły, bo autor ma tytuł profesora. Ani forma ani treść nic nie wnoszą dla czytelnika. Przeciętny czytelnik bywa w świecie, czyta książki i korzysta z internetu, nie wyszedł wczoraj z jaskini.