Eseista i krytyk. Nieoficjalny ambasador kultury polskiej w Paryżu i w świecie. Współpracował z najważniejszym pismem polskiej emigracji - paryską "Kulturą", a także z wieloma pismami francuskimi, brytyjskimi, amerykański, niemieckimi i włoskimi.
Od dzieciństwa wiele podróżował po Europie wraz z ojcem dyplomatą. Okupowaną przez Niemców Polskę opuścił w grudniu 1939 roku, by nigdy już do niej nie wrócić. Walczył z Niemcami w obronie Francji w 1940 roku, po klęsce znalazł się w Wielkiej Brytanii, gdzie służbę w wojsku polskim łączył ze studiami na uniwersytetach Saint-Andrews i Oxford. Do Francji wraca w czerwcu 1944 roku jako żołnierz polskiej Pierwszej Dywizji Pancernej gen. Maczka, której szlak bojowy wiódł od Normandii do Belgii i Holandii. Odznaczony licznymi orderami wojskowymi.
Po zakończeniu wojny do komunistycznej Polski nie chciał wracać. Wybrał los emigranta, mieszkając w kilku krajach i miastach Europy, ale najdłużej - od 1952 roku aż do śmierci, w Paryżu.
Do stolicy Francji przeniósł się z Rzymu wraz z towarzyszką swego życia, włoską malarką Leonore Fini. Szybko znalazł miejsce w intelektualno-artystycznym pejzażu Paryża, co ułatwiła mu znakomita znajomość języka francuskiego i wyniesione z domu obycie w kulturze francuskiej.
"Należę do ostatniego pokolenia Polaków ze środowiska ziemiańsko-inteligenckiego, które nie pamięta, że się po francusku kiedykolwiek uczyło. Pierwsze lata dzieciństwa spędziłem u babki, to jest wśród ludzi rozmawiających ze sobą częściej po francusku niż po polsku" - wspominał.
Nad Sekwaną podjął pracę w sekretariacie generalnym Kongresu Wolności Kultury, gdzie pełnił funkcję kierownika sekcji wschodnio-europejskiej, i w redakcji miesięcznika "Preuves". Współpracował także z najważniejszym pismem polskiej emigracji - "Kulturą", którego siedziba mieściła się w podparyskim Maisons-Laffitte, publikując na jej łamach szereg esejów oraz recenzji książkowych. Europejczyk "avant la lettre", poruszał się swobodnie w wielu językach i wielu kulturach starego kontynentu; pisał, oprócz "Preuves", dla "Le Monde", "La Quinzaine Littéraire", "Les Lettres Nouvelles", a także w brytyjskich pismach "Encounter" i "Survey", amerykańskich "The New Republic" i "Partisan Review", niemieckich "Der Monat" i "Merkur", włoskim "Tempo Presente". Poglądy polityczne zbliżały go do antytotalitarnej lewicy, był też zafascynowany Majem '68 i młodzieżową kontestacją, ale ideologie nigdy nie przesłoniły mu człowieka.
"Zbyt dużo znałem lewicowych rewolucjonistów, którzy byli reakcyjnymi mężami i kochankami, zapobiegliwymi chomikami w życiu codziennym, gorliwych katolików wpatrzonych we własny pępek, nawet - choć rzadziej - tolerancyjnych faszystów, żeby wierzyć, że jakiekolwiek 'idee' mają wiele wpływu na nasze postępowanie."
Jego paryskie mieszkanie przy rue de la Vrilliere było równie często odwiedzane przez pisarzy i artystów z kręgu polskiej emigracji, takich jak Czesław Miłosz, Józef Czapski, Gustaw Herling-Grudziński, a także przyjeżdżających z kraju intelektualistów, co przez europejskich intelektualistów związanych z tą antytotalitarną międzynarodówką myśli, jaką był Kongres Wolności Kultury. Przy udziale wielu z nich (Ignazio Silone, Daniel Bell, Pierre Emmanuel, François Bondy) Jeleński stworzył w 1955 roku Komitet Pomocy Twórcom z Europy Wschodniej, przekształcony później w Fundację Europejską dla Intelektualnej Samopomocy, która przez następne trzydzieści lat zapewniała wielu niezależnym umysłom z krajów bloku wschodniego stypendia i studia w Paryżu.
W latach 1973-76 Jeleński był dyrektorem administracyjnym Centre Royaumont pour une Science de l'Homme, kierowanego przez zaprzyjaźnionego z nim Jacquesa Monod. Potem został doradcą w Institut National de l'Audiovisuel. Dla francuskiej telewizji przygotował serię programów o sztuce "Regards entendus".
Syn dyplomaty, sam był znakomitym, choć nieoficjalnym ambasadorem kultury polskiej w Paryżu i w świecie. Jego największą zasługą pozostaje odkrycie dla publiczności francuskiej i zachodnioeuropejskiej twórczości Witolda Gombrowicza. Dzięki jego niestrudzonym zabiegom we Francji ukazały się dzieła tego wielkiego polskiego pisarza. Sam przełożył na francuski jego "Trans-Atlantyk" oraz dramaty "Iwonę, księżniczkę Burgunda", "Operetkę" i "Historię". Gombrowicz tak mówił o nim:
"Wszystkie wydania moich dzieł w obcych językach powinny być opatrzone pieczątką 'dzięki Jeleńskiemu'."
Wojciech Karpiński, pisarz i krytyk, określił Jeleńskiego jako "działające alter ego" Gombrowicza.
W 1963 wydał "Anthologie de la poésie polonaise" (Editions du Seuil),pierwszą francuską publikację krytyki literackiej dotyczącą nowoczesnej poezji polskiej.
Ponieważ w Polsce, poza ONR-em i Falangą (nie licząc szeregu ludzi spośród Stronnictwa Narodowego),„konsekwentne” teorie rasistowskie na mo...
Ponieważ w Polsce, poza ONR-em i Falangą (nie licząc szeregu ludzi spośród Stronnictwa Narodowego),„konsekwentne” teorie rasistowskie na modłę hitlerowskich ustaw norymberskich nie istniały — można by zatem na tej podstawie twierdzić, że antysemityzmu w Polsce nie było. Polacy nic występowali przeciwko Żydom „dlatego, że są Żydami”, ale dlatego, że Żydzi są brudni, chciwi, kłamią, mają pejsy, mówią żargonem, nie chcą się asymilować, a także dlatego, że się asymilują, przestają mówić żargonem, są elegancko ubrani, chcą być Polakami. Dlatego, że są niekulturalni i dlatego, że są za bardzo kulturalni. Dlatego, że są przesądni, zacofani i ciemni, i dlatego, że są piekielnic zdolni, postępowi i ambitni. Dlatego, że mają długie garbate nosy i dlatego, że nieraz nie można ich odróżnić od „czystych Polaków”. Dlatego, że ukrzyżowali Chrystusa, że praktykują ubój rytualny i ślęczą nad Talmudem i dlatego, że wzgardzili własną religią i są ateistami. Dlatego, że są chuderlawi, chorowici, wrodzone ofermy i ofiary i dlatego, że są wysportowani, mają bojówki i „chucpę”. Dlatego, że są bankierami i kapitalistami i dlatego, że są komunistami i agitatorami. W żadnym wypadku dlatego, że są Żydami…
Korespondecja, wbrew układowi autorów, zawiera przede wszystkim listy Kota Jeleńskiego do Iwaszkiewicza (113 na 145 w części I),co wywołuje ambiwalentne uczucia. Z jednej strony prawdziwą przyjemnością jest obcowanie z umysłowością Jeleńskiego, tokiem jego rozumowania, fragmentami recenzji. Z drugiej strony brakuje dość często ciągłości historii, przytaczane kolejno listy Kota dotyczą coraz to nowych wątków, których odzwierciedlenia nie znajdujemy w niepełnej korespondencji ze strony Iwaszkiwicza. Edytor zdawał sobie z tego sprawę, tło niektórych historii zarysowywał w licznych przypisach. Część II poświęcona relacji Iwaszkiewicza z Teresą Jeleńską dużo słabiej reprezentowana, dzięki czemu całość jednak tylko zyskuje. Lektura części II momentami irytująca ze względu na podejście Reny. Warto jednak przebrnąć przez ten końcowy fragment dla samych wyjaśnień przytaczanych w przypisach, stanowiących o kolorycie i wartości II części. Całość lektury na pewno bardzo inspirująca, zachęcająca by jak najdłużej obracać się w kręgu Kota i krążyć wokół rue de La Vrilliere.
Taka przyjaźń dziś się już nie zdarza: w świecie stechnicyzowanym, pełnym pogoni i ucieczki - nie ma prawa się wydarzyć. Mądra troska i uważna czułość znamionują listy Konstantego Jeleńskiego do przyszłego noblisty. Dochodzi do tego wrodzona inteligencja (szlacheckie wychowanie, kultura osobista + języki),nabyte doświadczenie (życie w trójkącie) i zaskakująca szczerość. Miłosz opowiada K. więcej niż innym. Czytelnikom spadają z oczu zasłony. Ostatecznie listy te są zarówno uniwersalne - i dotyczą spraw prymarnych dla kultury, jak i głęboko osobiste (panerotyzm Miłosza, choroba żony, heroicznie pracowita walka ze zwątpieniem i neurozą). Dotykają więc - jak by powiedziała Ola Watowa - wszystkiego, co najważniejsze.