Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant13
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Peter Hook
5
7,2/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
202 przeczytało książki autora
248 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Joy Division od środka. Nieznane przyjemności
Peter Hook
7,2 z 153 ocen
424 czytelników 19 opinii
2014
Najnowsze opinie o książkach autora
Joy Division od środka. Nieznane przyjemności Peter Hook
7,2
"Nieznane przyjemności" to luźne wspomnienia o Joy Division, które otwierają przed czytelnikiem szersze spectrum na losy zespołu, a także samobójstwo Iana Curtisa. Niewątpliwie interesująca pozycja z wieloma ciekawostkami, która spodoba się fanom zespołu. Peterowi Hookowi zarzucić mogę jednak zbyt częste wycieczki w stronę New Order - książka jest bowiem o Joy Division, więc trochę mnie to irytowało. Mimo to pozycja jest warta uwagi - stosunkowo lekka, choć czasami bardzo smutna opowieść o jednym z najważniejszych zespołów wszech czasów.
Joy Division od środka. Nieznane przyjemności Peter Hook
7,2
Joy Division to zespół, który ma dla mnie ogromne znaczenie. Tyle lat słuchania i wciąż jeszcze słucham go na kolanach. Dwie płyty, epka, parę singli, sporo koszmarnie nagranych (i zagranych!) koncertów. I legenda wokalisty, co się powiesił w szafie. Tak czy siak, wspaniała muzyka na listopad.
Książka Petera Hooka, basisty Joy Division, różni się mocno od innych na temat zespołu. W przypadku tych pisanych przez dziennikarzy muzycznych to dość oczywiste, wszak historia opowiedziana przez świadka zawsze będzie się różniła od tego, co napiszą obserwatorzy z boku lub piszący po latach. Różni się też oczywiście od Przejmującego z oddali, autorstwa Deborah Curtis, żony Iana Curtisa. To też zrozumiałe, wszak opowieść żony pozostawianej w domu musi być odmienna od tego, co zapamiętał z tras członek wydarzeń. Sam Hook ma tego świadomość, pisząc kilkukrotnie o tym, że to jest „historia taka, jaką zapamiętałem”, takimże mottem rozpoczynając całą książkę. A biorąc pod uwagę rosnące spożycie alkoholu i innych używek, mógł coś przegapić, prawda?
Właśnie – prawda. Czy w ogóle coś takiego jest możliwe? Pytanie raczej retoryczne, szczegółową odpowiedź pozostawmy raczej filozofom, szczególnie tym zajmującym się filozofią dziejów. Pozostańmy przy opowieści faceta, który miał okazję współtworzyć jeden z najbardziej legendarnych zespołów nie tylko brytyjskiej sceny muzycznej końca lat 70. ubiegłego wieku. Człowiek-legenda w tym przypadku nie jest żadną przesadą, tym bardziej że to właśnie charakterystyczne brzmienie basu stało się jedną z przyczyn ciągłej popularności Joy Division.
Książka jest, jaka jest, niczego nie udaje, nie przybiera póz. Demistyfikuje nieco legendę Iana Curtisa, ale czyni to z sympatią i ogromnym wyczuciem. Ikona rocka niezależnego jest tu przedstawiona jako żywy człowiek, normalny młody facet, który chce po prostu fajnie się bawić. Jest też i depresyjna nuta, a jakże, ale również opisana w sposób budzący sympatię czytelnika. Peter Hook nie boi się wspominać o tym, że pozostali (przy życiu) członkowie zespołu czy też ludzie współpracujący z nimi są w dużym stopniu odpowiedzialni za samobójczą śmierć wokalisty. Schorowany, rozdarty między rodzinnymi powinnościami wobec żony i małej córeczki z jednej a chęcią życia w sposób właściwy gwiazdom rocka, Curtis wmawiał kolegom, że jest z nim dobrze, a oni przechodzili nad tym do porządku dziennego. Nawet wówczas, gdy dostawał ataków padaczki podczas każdego niemal koncertu. Oczywiście, basista zespołu sam niejednokrotnie przyznaje, że bycie mądrym po szkodzie jest idiotyczne. Niemniej jednak widać, że trzydzieści lat nie zdołało do końca zmazać swoistego poczucia winy. To chyba dość powszechne wśród bliskich osób, które odeszły śmiercią samobójczą.
Dużą wartością tej książki są kalendaria i opisy poszczególnych utworów na obu albumach grupy. Wszystko to trochę kronikarskie, mocno pisane „pod fanów”, ale niemniej jednak miłe i potrzebne. Po stronie minusów zaś należy odnotować rzeczy zawinione nie tyle przez autora, co przez wydawnictwo Bukowy Las. Ja rozumiem, że oryginalny tytuł czasem się zmienia i że ze względów marketingowych lepiej było umieścić nazwę zespołu na pierwszym miejscu, ale jednak mam pewien niedosyt. Zwyczajnie nie wiadomo, jaki jest prawdziwy tytuł tej książki, co widać w sieci, gdzie znajdziemy obie wersje tytułu. Podobnie rzecz się ma z pracą tłumaczki – nie czytałem książki w oryginale, Peter Hook sam wspomina swoje braki w wykształceniu, ale jednak pewne zdania odznaczają się topornością właściwą jedynie kalkom gramatyki angielskiej w języku polskim. Na szczęście nie ma ich zbyt wiele.
Musze przyznać, że unikałem tej książki przez dość spory czas. Wolę chyba raczej te pisane przez osoby z zewnątrz, wolne od osobistych wycieczek i wywlekania dawnych brudów, jak czynił to choćby były basista Jimiego Hendrixa. Podobnych rzeczy spodziewałem się po Nieznanych przyjemnościach. Faktem jest, że kilka akapitów, rozsianych tu i ówdzie w treści książki, nie do końca przekonuje o bezstronności Petera Hooka. Sam autor ma jednak tę świadomość, pisze wprost o animozjach przeszłych i obecnych wśród byłych kolegów z zespołu. Za takie samokrytyczne spojrzenie, za tę cywilną odwagę przyznania się do własnych słabości należy się – albo przynajmniej powinien należeć się – szacunek. I tego muzykowi Joy Division nie odmawiam. Szczerość i dystans do samego siebie są chyba cechą główną tej publikacji.
Lektura Nieznanych przyjemności jest jednak dużą przyjemnością. Nie wiem, czy książka w jakiś sposób zainteresuje osoby spoza kręgu fanów zespołu, choć może być doskonałym wstępem do zapoznania się z twórczością. Wiem za to na pewno, że dla wszystkich tych, dla których muzyka Joy Division jest w jakiś sposób ważna, to lektura po prostu obowiązkowa.