Po tak wielu zostało tak niewiele. Żydzi w Podkarpackiem Andrzej Potocki 9,0
Pięknie wydana (duży format, twarda okładka, kredowy papier, liczne fotografie) z zadziwiająco trafnym tytułem - "Po tak wielu zostało tak niewiele".
Wszyscy wiemy, że Żydów w Polsce było dużo. Ale czy naprawdę zdajemy sobie sprawę z tego jak dużo? I co to oznaczało?
Ja chyba nie do końca. Dotychczas po prostu o tym nie myślałam. Ale gdy zaczyna się myśleć..., gdy zaczyna się czytać...
Trzeba zmierzyć się z tym, że w niektórych miejscowościach było ich więcej niż Polaków. Tak było na przykład w Rzeszowie, mieście nazywanym Mojżeszow!
Tak było i w innych miejscowościach na Podkarpaciu np. w Lesku, w Dukli, Birczy, Sanoku. I niemal w każdej miejscowości były synagogi, kirkuty (cmentarze żydowskie),czy mykwy (łaźnie). Były one nie tylko w dużych miejscowościach takich jak Rzeszów, Łańcut czy Przemyśl, ale także w małych i malutkich jak Przeworsk, Kańczuga, Baligród, Radymno, Dynów, Pruchnik.
Żydzi osiedlali się głównie w miastach, bo rzadko zajmowali się rolnictwem. Ich domeną były handel i rzemiosło. Niemal w każdej podkarpackiej miejscowości opanowali ponad 80 % handlu! Należały do nich prawie wszystkie sklepy i karczmy. Byli szewcami, krawcami, młynarzami.
Często zdarzało się, że zostawali lekarzami, adwokatami, dentystami.
W miastach mieli swoje dzielnice. Często należały do nich domy wzdłuż całej ulicy.
"Po tak wielu zostało tak niewiele"...
Synagogi zniknęły. Większość spalili hitlerowcy jeszcze w 1939 roku. W samym tylko Przemyślu było przed wojną osiem synagog! Kirkuty zdewastowano. O dawnych żydowskich mieszkańcach miast informują czasem pamiątkowe tablice. Są one także stawiane w miejscach, gdzie zabijano ludność żydowską.
Książka jest ciekawa.
Po krótkim ogólnym wstępie zawiera alfabetycznie ułożony opis miejscowości. W każdym z nich autor podaje liczbę żydowskich mieszkańców, często od samych początków np. od XIII wieku, do czasów II wojny światowej. Opisuje budynki należące do Żydów i ich stan dzisiejszy. Książka zawiera wiele zdjęć, które warto zobaczyć.
Oprócz tego autor wymienia wybitne postacie pochodzenia żydowskiego wywodzące się z Podkarpacia. Wylicza rabinów i cadyków. Podaje nazwy różnych żydowskich stowarzyszeń i organizacji działających w miastach i miasteczkach. Wreszcie wylicza tych Żydów, którzy będąc żołnierzami Wojska Polskiego, walczyli w wojnie polsko-bolszewickiej.
Żydzi byli także profesorami wyższych uczelni, burmistrzami miast, radnymi a nawet posłami na sejm.
Bardzo wiele tu opisów ludzkich tragedii. Ucieczek, ukrywania się wśród Polaków. Śmierci, zbiorowych mogił. Rozstrzelań. Mamy podane wszystkie obozy i getta.
I mamy wiele przejmujących wspomnień z tamtych czasów np. przeprawy przez rzekę San. Po wkroczeniu przez Rosjan 17 września Niemcy wyganiali Żydów do sowieckiej strefy okupacyjnej. Granica była na Sanie. Żydzi często musieli przekraczać rzekę wpław. Wielu utonęło. Cześć zabijano podczas przechodzenia przez rzekę. Ci, którzy przeszli, byli przez sowietów deportowani.
To bardzo dobra książka. Autor włożył w nią dużo pracy. Opisanie tak wielu miejscowości, podanie tak wielu szczegółów (liczb, nazwisk) wymagało na pewno wielu lat pracy, studiów i zbierania materiałów.
Ci z Podkarpacia mogą w książce odszukać swoją miejscowość lub inne okoliczne miejsca i poczytać o dawnych żydowskich sąsiadach.
Ci z innych województw muszą poszukiwać czegoś o swoim regionie.
Polecam.
Dlaczego nie dałam 10/10?
Bo w tak pięknie wydanej książce nie powinno być błędów i literówek. A są.