Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux Antoine François Prévost d'Exiles 6,3
ocenił(a) na 79 lata temu Recenzja pochodzi z: www.papierowa-komnata.blogspot.com
Czym jest Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux? To przede wszystkim pochwała namiętności; pasji tak wszechpotężnej i nieprzejednanej, że miast uszlachetniać jednostkę, doprowadza do jej stopniowej deprawacji, do upadku w świadomości najokrutniejszego upodlenia.
Kawaler des Grieux to dobry chłopiec, któremu pisana jest przyszłość pod znakiem Krzyża Maltańskiego. Przewrotna fortuna pragnie jednak, by ten czysty młodzieniec spotkał na swojej drodze uroczą Manon – kobietkę próżną i frywolną, której największą przyjemność sprawia zbytek wszelaki. Młodzi zapalają się ku sobie, postanawiają razem zbiec do Paryża i tam wieść życie bez węzła małżeńskiego i – jak się z czasem okazuje – bez jakichkolwiek widoków na szczęście.
Manon nie jest złą osobą. Kocha swego kawalera miłością szczerą i niewinną. Jej problem polega na tym, że nad swojego mężczyznę przedkłada bogactwo, choć sama raczej nie zdaje sobie z tego sprawy. To dla niej młodzieniec ucieka się do przestępstw, byle tylko zapewnić ukochanej upragnione pieniądze. Jej też jest w stanie wybaczać po tysiąckroć wszelkie zdrady i przykrości, jakie zmuszony jest znosić w imię miłości.
Kawaler de Grieux to mężczyzna, jakiego pragnęłaby każda kobieta; Manon to kobieta, o której śni każdy mężczyzna. Fenomen powieści autorstwa księdza Prévost d’Exiles polega na prostocie przekazu, zawdzięczającemu swej nieskomplikowanej strukturze niezwykłą wymowność. Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux to nie powieść o skomplikowanej filozofii życiowej. Jej osią jest najprymitywniejszy z ludzkich popędów: namiętność.
Zarówno Ona, jak i On, są bohaterami tragicznymi. Ona, gdyż bezwiednie prowadzi do swego upadku, pociągając za sobą mężczyznę, którego kocha. On, bo pomimo brutalnego rozeznania w swym katastrofalnym położeniu, nie jest w stanie zrobić niczego, co sprowadziłoby go na drogę honoru. Obje opętani niezwykłym ku sobie afektem, dążą do zakłady ścieżką stromą a krótką.
Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux to powieść krótka i smutna. Daleko jej do głoszenia moralizatorskich frazesów, choć sam autor pisze, iż książka jest przestrogą samą w sobie. Nie brak w niej też postaci nad wyraz honorowych, wśród których prym wiedzie szlachetny Tybercy – przyjaciel des Grieux, który pomimo wielokrotnych dowodów zdrady ze strony swego kompana, bezustannie przychodzi mu z pomocą, służy radą, sakiewką i znajomościami, słowem: wszystkim, co tylko może złożyć w ofierze.
Piękną jest filozofia kawalera des Grieux. Młodzieniec pragnie wierzyć w fakt, jakoby namiętność była usprawiedliwieniem każdego czynu. Odporny na wszelką argumentację, uparcie trwa w urojonych przekonaniach o rozgrzeszającej mocy miłości. Jego wiara, choć cudowna, z daleka aż nadto trąci sofizmatem. Przekonania, nawet jeśli słodkie, niepozbawione są błędów w rozumowaniu. Lecz cóż przeszkadza mu oddawać się iluzji? Czyż nie na tym polega miłość?
Żal mi tego młodzieńca. Żałuję go z pufy w bibliotece, z kanapy, z recenzji. Nie płaczę jednak nad kawalerem, gdy stawiam się na jego miejscu. Des Grieux był szczęśliwy. Wiem, że wbrew przeciwnościom losu, kochanek ten miał wszystko, na czym mu zależało. Miał swoją Manon. Boleć nad tą postacią można tylko wtedy, gdy przyjmuje się rolę obserwatora, gotowego położyć kres fanaberiom próżnej osóbki. Jeśli jednak przybrać postać zakochanego chłopca, czyż można mówić, iż zbywa mu na czymś, skoro ma przy sobie to, co postrzega jako najcenniejszy skarb?
Reasumując, a w efekcie stając nieco w kontrataku do własnych słów; czy Historia Manon Lescaut i kawalera des Grieux opowiada o smutnej miłości? Kochankowie w każdej chwili swojego życia znajdują sposób, by być razem. Ilekroć ich nie rozłączyć, zawsze się odnajdą. Czy Orfeusz nie zrzekłby się swego talentu, by boleć nad jego stratą u boku Eurydyki? Czy Abelard nie oddałby całej swej mądrości, by móc poddawać się fortunie u boku Heloizy? Czy jakikolwiek kochanek, miniony lub współczesny Tristan czy Romeo, nie wolałby raczej znosić najgorszej nędzy, byle tylko mieć sposobność oglądania ukochanej kobiety? Literatura rozłączyła nieprzebraną ilość par, tę jedną zachowała – zali można czynić kapryśnemu losowi wyrzuty, skoro i tak Manon i des Grieux przypadło to, z tęsknoty za czym inni tracili zmysły, a nawet życie?