Dwojra

Profil użytkownika: Dwojra

Toruń Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 tydzień temu
392
Przeczytanych
książek
393
Książek
w biblioteczce
85
Opinii
827
Polubień
opinii
Toruń Kobieta
"Być może zbyt wiele chce ten, kto próbuje uporać się ze światem i z tym, co nieprzeczytane" - F. Moretti

Opinie


Na półkach: ,

To nie była dobra powieść…

Tak w skrócie mogłabym ocenić „Niewidzialne życie Addie LaRue”, którego przeczytania podjęłam się po pół roku oglądania tej książki na półce.

Niestety, żadne zachwyty, jakimi piał internet po premierze, nie dały rady nakłonić mnie do polubienia tej historii.

Zacznijmy od tego, że nie jestem w stanie pokochać powieści, która obfituje w tak wiele błędów i nieścisłości. A im dłużej myślę o tej historii, tym więcej chochlików odnajduję. Dla autorki schody prowadzące do budynku oraz dach tegoż zdają się być jednym i tym samym miejscem! Mylą jej się też wydarzenia, które z czasem przekręca, bo pierwotna wersja nie pasuje jej do fabuły. Ograniczenia bohaterki zmieniają się wraz z potrzebą chwili, brak im jakiejkolwiek konsekwencji, do której próbuje nas przekonać tekst.

Sytuacji nie ratują też postaci, którym brak wyrazistości. Całość ewidentnie zamierzona jest na głęboką i poruszającą lekturę, ale idea zdaje się przerastać możliwości autorki. Żyjąca przez 300 lat dziewczyna, która widziała wszystkie najważniejsze wydarzenia w historii świata, wciąż zachowuje się niczym rozkapryszona nastolatka. O przestrasznym (w mniemaniu Addie) bóstwie powiem tylko jedno: jeśli prawdziwy diabeł miałby być taki, jak książkowy Luc, to ja uprzejmie proszę o bilet w jedną stronę wprost do piekła.

Niestety „Niewidzialne życie Addie LaRue” to klasyczny przykład zmarnowanego potencjału. Wiele świetnych wątków pozostało niewykorzystanych, a ich miejsce zajęły do bólu powtarzalne opisy zielonych oczu i nocy spędzonych z przypadkowymi mężczyznami (i piegów sztuk siedem!). Rozmowy kręcą się niemal wciąż wokół tych samych tematów, Addie niby się przemieszcza, ale to bez różnicy, bo opisy Paryża, Orleanu czy Florencji niczym się od siebie nie różnią (równie dobrze mogłaby siedzieć z tyłkiem na swojej wiosce). To mogła być porywająca powieść, ale skończyło się na tanim romansidle, w dodatku obfitującym w fabularne niedociągnięcia.

Nawet okładka się nie obroniła, bo blurb na tyle zawiera błąd - Luc wcale nie odwiedza Addie w dniu jej urodzin, a w rocznicę zawarcia paktu - te dwie daty dzielą 4 miesiące, a informacja o tym podana jest na początku książki!

To nie była dobra powieść…

Tak w skrócie mogłabym ocenić „Niewidzialne życie Addie LaRue”, którego przeczytania podjęłam się po pół roku oglądania tej książki na półce.

Niestety, żadne zachwyty, jakimi piał internet po premierze, nie dały rady nakłonić mnie do polubienia tej historii.

Zacznijmy od tego, że nie jestem w stanie pokochać powieści, która obfituje w tak wiele...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po sukcesie "Rozmów z seryjnymi mordercami" (o której to pozycji sam autor pisze, że to bestseller) i raczej umiarkowanym powodzeniu "Rozmów z psychopatami", przyszedł czas na trzecią część serii Christophera Berry'ego-Dee, tym razem w całości poświęconą kobietom.

Powiem wprost - ta książka to ogromne nieporozumienie. Warsztatem mocno odstaje od "Rozmów z seryjnymi mordercami", tak mocno, że aż trudno mi uwierzyć, że została napisana przez tego samego autora. Ale po kolei...

Zacznijmy od tego, że autor zarzeka się, że nie jest mizoginem. No cóż, trochę ciężko w to uwierzyć, kiedy czyta się, iż jakaś kobieta ma mały móżdżek, jej zachowanie było kretyńskie (nawet jeśli w istocie było) albo że jej IQ znajdowało się na granicy upośledzenia umysłowego. Rzecz jasna można by zgonić takie wtręty na styl autora, ale... nie można, bo w poprzednich częściach taki nie był! "Rozmowy z seryjnymi mordercami" doceniłam za to, że Berry-Dee powstrzymuje się od oceny postępowania antybohaterów, o których pisze i doprawdy pojęcia nie mam, co go napadło w części poświęconej kobietom, bo zmiana stylu jest wręcz kolosalna!

Kolejną kwestią, która mnie ubodła, jest zauważalne rozmijanie się z tematem książki. Tytuł angielski to "Talking with Female Serial Killers" (czyli podobnie, jak po polsku), a kim jest seryjny/a morderca/morderczyni? Otóż sam autor służy nam definicją - jest to osoba, która pozbawiła życia przynajmniej trzy osoby w dłuższych odstępach czasu (w przeciwieństwie do masowego mordercy, który zabija wiele osób w tym samym momencie - np. strzelając do przechodniów z okna wieżowca). No dobrze, skoro więc znamy już definicję, to przyjrzyjmy się kobietom opisanym w książce. Joanne Christine Dennehy pasuje. Catherine May Wood również zabiła więcej niż trzy osoby, tak samo jak Aileen Carol Wuornos (opisana swoją drogą znacznie dokładniej w części pierwszej). Ale... co w książce robi Mary Flora Bell (dwie ofiary) czy Suzanne Basso (jedna lub dwie ofiary)? Już nie mówiąc o tym, że w pozycji o seryjnych morderczyniach znalazły się takie postaci jak Alice Mary Crimmins, która najprawdopodobniej zabiła dwójkę swoich dzieci, ale nigdy nie odnaleziono na to twardych dowodów, oraz Patricia Wright, która miała zabić męża i została skazana na podstawie dowodów poszlakowych (proszę nie traktować tego wyliczenia jako spoileru - te informacje są powszechnie dostępne).

Jak autor tłumaczy nam taki zabieg? Otóż twierdzi, że gdyby wyżej wymienione kobiety nie zostały zatrzymane, na pewno stałyby się seryjnymi morderczyniami. To "stałyby się" jest istotne, bo... no właśnie, póki co nimi NIE SĄ (i najpewniej nie będą, bo albo nie żyją, albo odsiadują dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia). Co więc robią w książce o seryjnych morderczyniach? Ano służą za przykład wszechwiedzy autora, choć moim zdaniem chodziło po prostu o wyrobienie 70 tys. słów limitu wydawniczego, o którym autor często pisze, a znalezienie seryjnych morderczyń ex definitione nie jest znowu takie łatwe, bo stosunkowo niewiele niewiast para się seryjnym zabijaniem.

Jeszcze jedna kwestia bardzo mi się nie spodobała. Autorowi zdarza się dopasowywać fakty do swojej wersji historii. O winie Patricii Wright jest tak mocno przekonany, że umieścił ją nawet w czwartej części swojej książki (podtytuł "Najgorsi na świecie") - tak, umieścił kobietę, która miała zabić męża (sztuk jeden) obok morderców, którzy pozbawili życia dziesiątki osób! I w porządku, po zgłębieniu tematu mnie również wydaje się, że wyrok sądu (dożywocie) był słuszny, niemniej jednak zacietrzewienie autora wydaje mi się mocno nieprzyzwoite, zwłaszcza że od kryminologa raczej oczekiwałabym chłodnego podejścia do sprawy, choćby takiego, jakie zaprezentował w pierwszej części swojej serii, a - dodajmy - pisał tam o znacznie bardziej makabrycznych zbrodniach.

Podsumowując już, warto podkreślić, że pierwsza część serii była naprawdę udana i, moim zdaniem, zasługuje na miano bestselleru. Druga zdawała się odcinaniem kuponów od pierwszej, a trzecia to już chyba tylko skok na kasę.

Z zamiłowania do tematyki przeczytam jeszcze czwartą, ostatnią część serii, choć już po spisie treści widzę, że będzie ona w dużej mierze powielać treść części pierwszej...

Po sukcesie "Rozmów z seryjnymi mordercami" (o której to pozycji sam autor pisze, że to bestseller) i raczej umiarkowanym powodzeniu "Rozmów z psychopatami", przyszedł czas na trzecią część serii Christophera Berry'ego-Dee, tym razem w całości poświęconą kobietom.

Powiem wprost - ta książka to ogromne nieporozumienie. Warsztatem mocno odstaje od "Rozmów z seryjnymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Co myślimy o psychiatrii, psychiatrach i szpitalach psychiatrycznych? Statystycznemu Polakowi te pojęcia nie kojarzą się dobrze. Często mówimy: "oszalałeś", "ona jest psychiczna", nawet nie zastanawiając się, że właśnie obrażamy niemały odsetek ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne. Czy statystycznego Polaka to obchodzi? Zapewne nie. Mnie obchodzi, bo przed laty spędziłam półtora miesiąca w szpitalu psychiatrycznym.

"Psychiatrzy" Ewy Pągowskiej to pozycja złożona z wywiadów autorki ze specjalistami w dziedzinie psychiatrii. Osobom zainteresowanym niektóre nazwiska z pewnością będą znane. Każda rozmowa to osobny rozdział posiadający swój temat przewodni - są rozważania o psychiatrii dzieci i młodzieży, o lekach psychotropowych, psychogeriatrii, psychiatrii sądowej, a także o leczeniu uzależnień i zaburzeń preferencji seksualnych.

Na uwagę zasługuje fakt, że książka jest wartka, rozmowy wydają się naprawdę naturalne, niewymuszone, dzięki czemu czytelnik ma wrażenie, że jest ich uczestnikiem. Wytypowani do wywiadów lekarze sprawiają wrażenie błyskotliwych, otwartych i przejętych losem swoich pacjentów. Nie wypowiadają się o swojej pracy w superlatywach, nie owijają słów w błyszczące papierki, ale też nie pozwalają na krzywdzącą generalizację i stanowczo sprzeciwiają się podtrzymywaniu społecznie utartych stereotypów. Po prostu - mówią, jak jest.

W książce tej padają w pewnym momencie bardzo ważne słowa - nigdy nie wiadomo, jak daleko jesteśmy od kryzysu psychicznego. To z tego choćby względu warto zaznajomić się - choćby przez lekturę - z tym, czym naprawdę jest psychiatria. Powiedzmy sobie szczerze, większość z nas czerpie wiedzę na ten temat z filmów w stylu "Lotu nad kukułczym gniazdem". Jako była pacjentka i osoba naukowo zajmująca się historią psychiatrii powiem tylko tyle: większość z tych obrazów to bujdy!

"Psychiatrzy" to lektura, dzięki której sporo można się dowiedzieć - o organizacji szpitali, pracy lekarzy, etapach stawiania diagnozy i prowadzenia terapii. Parę fachowych zwrotów również się znajdzie, ale bez obaw - są bardzo przystępnie wyjaśnione, dzięki czemu nikt nie pogubi się w gąszczu medycznego żargonu.

To właśnie wymiar dydaktyczny stanowi dla mnie wartość nadrzędną tej pozycji. Uważam, że jako społeczeństwo w gruncie rzeczy o psychiatrii wiemy bardzo mało albo nic. Większość z nas nie wie, jak się zachować, gdy ktoś wyznaje, że był pacjentem szpitala psychiatrycznego (ileż razy to przerabiałam...), nie umiemy również opiekować się drogimi nam ludźmi, gdy zostanie im postawiona diagnoza. Bardzo często ukrywamy chorobę swoją lub bliskim w obawie przed stygmatyzacją. Myślę, że książka Ewy Pągowskiej może pomóc w oswojeniu tej tajemniczej dziedziny. Mam też nadzieję, iż pomoże tym, którzy wciąż zastanawiają się, czy konsultacja psychiatryczna to słuszny wybór.

Ewa Pągowska idzie śladami Justyny Kopińskiej - porusza temat ważny, nie koloryzuje, ale też nie demonizuje. Bardzo doceniam, że do rozmowy zaprosiła różnych lekarzy, którzy znani są z rozmaitych podejść do leczenia zaburzeń psychicznych. Dzięki temu otrzymujemy możliwie kompletny obraz polskiej psychiatrii takiej, jaką jest w rzeczywistości, bo nikt o tej dziedzinie nie opowie lepiej od samych psychiatrów, którzy na co dzień zmagają się z błędami systemowymi, brakiem finansowania i niechęcią opinii publicznej.

Co myślimy o psychiatrii, psychiatrach i szpitalach psychiatrycznych? Statystycznemu Polakowi te pojęcia nie kojarzą się dobrze. Często mówimy: "oszalałeś", "ona jest psychiczna", nawet nie zastanawiając się, że właśnie obrażamy niemały odsetek ludzi cierpiących na zaburzenia psychiczne. Czy statystycznego Polaka to obchodzi? Zapewne nie. Mnie obchodzi, bo przed laty...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Dwojra

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Joseph Conrad Jądro ciemności Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
392
książki
Średnio w roku
przeczytane
28
książek
Opinie były
pomocne
827
razy
W sumie
wystawione
311
ocen ze średnią 6,5

Spędzone
na czytaniu
1 982
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
26
minut
W sumie
dodane
1
W sumie
dodane
13
książek [+ Dodaj]