Przyszedłem dać wam wolność Wasilij Szukszyn 8,1
ocenił(a) na 73 lata temu Udana próba pokazania przywódcy powstania jako człowieka wielowymiarowego: zwycięskiego watażki, namiętnego, wrażliwego na krzywdę, ale i porywczego do granic okrucieństwa, a potem coraz bardziej bezradnego i przytłoczonego burzą, którą rozpętał. Wchodzimy w sam środek żywiołu kozackiego i realiów carstwa moskiewskiego połowy XVII w. Tragedia tego i innych powstań brała się właśnie ze zderzenia, które Szukszyn znakomicie maluje: dawna mozaika grup, zwyczajów, wolności i partykularyzmów z ich niejasną wizją przyszłości i bezładem oddolnego zrywu wobec narastającej i bezwzględnie unifikującej machiny państwowej. Szkoda, że tylko częściowo udało się odsłonić "mózg" tej machiny, bo perspektywa samej Moskwy jest zarysowana w zasadzie pośrednio, przez przywoływane gramoty carskie. Częściowo odsłonięty został też splot sprzecznych interesów tych, którzy zerwali się przeciw niewoli i podziałów między nimi: Kozaków, chłopów (z kapitalną postacią mądrego chłopa-doradcy Matwieja Iwanowa),mniejszych narodów nadwołżańskich. Żeby to wszystko zaistniało, musiałby Szukszyn rozlać swoją powieść w epopeję i wiele postaci uczynić pełnokrwistymi i - co ważniejsze - równorzędnymi wobec Stieńki bohaterami. Natomiast szaleństwo tego powstania, poszukiwanie na oślep programu działania, wielka polityka, przypadkowe a nabrzmiałe skutkami wyczyny i hulanie w wódce i krwi - tętni kolorytem i emocjami, a ileż daje do myślenia choćby o kilkanaście lat wcześniejszym powstaniu Chmielnickiego!