A mnie się powieść bardzo podobała. Pewnie niemałą zasługę miał tu fakt, że utożsamiałam się bardzo z bohaterką. Miałam dzięki temu nadzwyczajne zrozumienie dla postępowania Charlotty :)
Mogę się zgodzić z opiniami, że to nie to samo co styl Jane, choć ja nie zauważam jakiejś rażącej różnicy. Ale też żaden ze mnie znawca, choć przeczytałam wszystkie książki Jane Austen. Zafascynowała mnie tą epoką i może dlatego chętnie pochłaniam wszystko co opisuje tamten okres.
Ale przyznam, że mnie osobiście jakoś trudno było przebrnąć właśnie przez początek, a później już się tak wciągnęłam, że nie zważając na godzinę przeczytałam na raz 150 stron.
Nikogo nie zmuszam, ale uważam, że jeśli ktoś lubi klimat epoki to warto. Chyba, że dla kogoś wartość ma tylko i wyłącznie to co pisała sama Jane, wtedy rzeczywiście sięganie po powieść dokończona przez kogoś innego nie ma sensu. Ale ja osobiście, gdyby nie było to jasno powiedziane, raczej nie zorientowałabym się, że nie jest to powieść w całości autorstwa Jane.
Ja w każdym razie żałuję, że książka się skończyła :)
Cieszę się że mogłam wreszcie przeczytać tę książkę byłam jej bardzo ciekawa. Jednak nie mogę powiedzieć ze się nią zachwyciłam, tak jak poprzednimi powieściami Jane Austen. Początek był ciekawy; interesujące postacie, zarys wydążeń.
Środek do przeczytania, choć w pewnym momencie już mi coś zaczęło nie pasować do stylu Austen, zwłaszcza fragment o lampach gazowych.
Koniec był wręcz komiczny
Biorąc Sanditon do ręki wiedziałam że książkę skończył pisać inny autor, nie wiedziałam tylko do którego momentu jest to dzieło Jane Austen, a od którego miejsca zaczęła pisać Marie Dobbs.
Współautorka naprawdę bardzo się starała zakończyć książkę w stylu swojej poprzedniczki lecz było to bardzo trudne zadanie, przeciw pani Dobbs był czas który miną od śmierci Austen i czasy w których żyła ona sama.