Noc wilczycy Henri Loevenbruck 6,6
ocenił(a) na 45 lata temu Nie. Po prostu nie.
Komu spodobał się poprzedni tom, ma szansę spodobać się i ten. Kto już w drugim się męczył, trzeci niech lepiej sobie odpuści.
W skrócie, pomysł na fabułę nadal dobry, wykonanie nadal kiepskie z tendencją do bywania beznadziejnym.
Cykl miał dobre elementy, ale jest też główna bohaterka, jako prawilna Mary Sue nafaszerowana superinteligencjią i umiejętnościami dyplomatycznymi, a przy tym lat mająca... Trzynaście. Z początku była fajna, taki urwis, któremu się na łeb zawaliło przeznaczenie. I gdzieś w drugiej połowie pierwszego tomu autor dał sobie spokój z próbami prowadzenia jej jako bohaterki, czującego człowieka, a wkleił szablon.
Szczęśliwie nie wszystko jest tu o niej, bo bym nie przebrnęła. Komplikacje natury politycznej to moim zdaniem najlepszy element Mojry, a drugoplanowi bohaterowie wiodący te wydarzenia ratowali książkę... Dopóki nie spotykali Alei MarySue. Wtedy ich ambicje, niejednoznacze charaktery i cele zostawały w drastycznie nierealistyczny sposób przemielone na "wojna jest be" - ewentualnie zostawali przez "małą zarazę" przegadani i tyle tego było.
Legendy o Alei obiegają kraj szybciej, niż się te legendarne wydarzenia dzieją. Kiedy ona odkrywa, kto był jej ojcem (obowiązkowo każda wybrana przez los sierora musi odkryć swoje niezwykłe pochodzenie, nie?) i zdradza to może dwóm-trzem osobom, nagle pół kraju mówi o niej z jego nazwiskiem... Tego jest dużo. Naprawdę.
O ironio, to właśnie główna bohaterka nie pasuje do reszty cyklu. To ona jest tu sztuczna i generalnie źle poprowadzona. Ją jedną starczyłoby poprawić, włącznie z jej relacjami z innymi, i byłoby cacy. Cóż, autor najwyraźniej uważał zupełnie odwrotnie.
Dałabym pięć gwiazdek, i do ostatniej strony, chociaż brnęłam ku niej chyba samą siłą woli, tyle chciałam dać.
Lecz, drodzy państwo, autorowi się zachciało wprowadzić poważny (khe khe) pierwszoplanowy watek romantyczny na "wyższy poziom" w najbardziej oklepany happyendowy sposób z drętwych romansów. No ok, w końcu nasz gatunek musi trwać. W tym rzecz, że chociaż po braku charakteru Alei tego nie czuć, ona wciąż ma 13 lat, a jej ukochany jakieś 17 do 20.
Ładne wartości promują te dzisiejsze książki dla młodzieży, nie ma co...