Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
- Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
- Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
- ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Charles de Lint
26
6,6/10
Urodzony: 22.12.1951
Charles de Lint (ur. 22 grudnia 1951 w Bussum w Holandii) - kanadyjski pisarz fantasy oraz muzyk grający celtycką muzykę ludową. Wyemigrował do Kanady gdy miał cztery miesiące. Aktualnie mieszka w Ottawie. Opublikował trzy powieści pod pseudonimem Samuel M. Key, które później wydał również pod własnym nazwiskiem. Często wymieniany jest, obok Terri Windling, jako twórca nurtu fikcji mitycznej (ang. mythical fiction),który jest czymś pomiędzy literaturą fantasy a magicznym realizmem. Jest to kwestia dyskusyjna, jako że John Crowley poprzedza de Linta z powieścią Małe, duże, która została opublikowana w 1981 roku i rok później otrzymała World Fantasy Award za połączenie klasycznej fantasy z kulturą współczesną. Jakkolwiek by nie było, zasługą de Linta odpowiedzialny jest spopularyzowanie tego nurtu, który jest również znany jako mit miejski lub miejska fantasy. Utwory de Linta nazywane są "fantasy dla ludzi, którzy zwykle nie czytują fantasy". Akcja wielu z jego późniejszych powieści i opowiadań umiejscowiona jest na terenie lub w pobliżu mitycznego Newford, miasta w Ameryce Północnej, pojawia się w nich również wiele stałych postaci. Charles de Lint otrzymał wiele nagród, w tym World Fantasy Award w 2000 roku dla Moonlight and Vines za najlepszy zbiór opowiadań. Opublikował też, wspólnie z Charlesem Lessem, książkę dla dzieci, Circle of Cats. Prócz tego, że jest autorem wielu powieści i opowiadań, de Lint jest też poetą, muzykiem, artystą, znawcą folkloru i krytykiem literackim. W Polsce jego opowiadania ukazały się w Feniksie i Nowej Fantastyce.
6,6/10średnia ocena książek autora
265 przeczytało książki autora
701 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Poza wyobraźnią. Opowieści Davida Copperfielda i innych autorów
6,5 z 11 ocen
61 czytelników 1 opinia
1998
Najnowsze opinie o książkach autora
W hołdzie królowi Terry Pratchett
6,4
T. Pratchett, Trollowy most, [w: ] Praca zbiorowa, pod red. M. H. Greenberg, W hołdzie królowi
Ciekawa książką jest ten zbiór opowiadań poświęcony Tolkienowi, zatytułowana jest "W hołdzie królowi". Opowiadań jest 20, wypowiadają się różni znani autorzy fantastyki, nie tylko fantasy. Jednym z nich jest Terry Pratchett i z tego co kojarzę twórczość tego autora to opowiadanie jest raczej wyjątkowe. Bo klimatem rzeczywiście jakoś tam pasuje do klimatu Tolkiena, bo tam są między innymi trolle. Pasuje też, może nawet bardziej do klimatu twórczości Sapkowskiego, bo jak wiemy trolli i całej armii dziwnych stworów w twórczości polskiego mistrza fantasy nie brakuje.
Pod względem samych trolli gry Wiedźmin 2 i Wiedźmin 3 są niesamowite. W dwójce w parze trollowej była drama, bo facet troll znalazł czarodziejkę Triss, jak wyleciała z portalu, a jego samica, była okropnie zazdrosna. A trójka to już w ogóle cała masa genialnych questów z tymi sympatycznymi i wielkimi stworami, bywa, że groźnymi. Na porządku dziennym były teksty typu "takie duże bum i nie ma torfuna" są świetne. Albo jak Talar uczy trzy trolle Oga, Poga i Roga przeklinać, a te go przetrzymują, bo "my być wielkie pany i chcemy mieć buty jak człowieki", wzięło się to stąd, że przykrywką szpiegowską Talara był wóz z warsztatem szewskim i trafił na trollowe towarzystwo. Był też troll patriota, który służył w redańskim wojsku, wysyłał Geralta po farby, żeby namalować białoczerwonego redańskiego orła, który przypomina naszego, ale tego gracz/widz bez problemu się domyśla.
To tak tytułem specyficznego, półżartobliwego wprowadzenia, bo o to też chodzi, żeby czasem wesoło było, przy okazji tego wirtualnego dyskursu o książkach. No ale zacznijmy, co tu się dzieje w tym opowiadaniu, które wybrałem do recenzji. Głównym bohaterem jest Cohen Barbarzyńca, właściwie nie ma konkretów kim on jest. Wiemy tylko, że jest awanturnikiem, charakternikiem, i jak napatoczą się jakieś potwory, to podobnie jak robią to wiedźmini w innym uniwersum, zabija je. Zapewne często bierze wynagrodzenie w jakiejś wartościowej walucie, za tego typu przysługi. Aż pewnego dnia w trakcie peregrynacji przez liczne fantastyczne krainy trafił na tytułowy trollowy most. Troll pilnujący mostu, był zachwycony, że taka wybitna osobistość się pojawiła, żeby go zgładzić. Kazał ściągnąć całą troll'ową rodzinę, żeby obejrzała tą batalię, której wynik był oczywisty do przewidzenia. No ale wydarzył się cud, troll otrzymał coś w rodzaju prawa łaski. Przeżył. No tutaj ten spojler jest konieczny, żeby wyjaśnić, co pojawiło się w głowie bohatera. Wynikło to w rozmowie z koniem, i tu mamy coś podobnego w Wiedźminie 3, a konkretnie w dodatku "Krew i wino". W polskim dubbingu Płotką był Wojciech Mann, znany dziennikarz radiowy i to zrobiło wrażenie jak się to oglądało. Nie ma wyjaśnienia jak to było z koniem Cohena, ale tak czy siak ten koń gadał ile wlezie.
No ale wróćmy do tej pogaduszki z wiernym towarzyszem podróży Cohena, koniem. Obaj rozmawiali o tym, że świat się zmienia i duża w tym robota samego Cohena, że trolle, gobliny, z nim łatwego życia, nie miały, do tego stopnia że prawie wszystkie zostały uśmiercone. Cohen, mimo, że sam się do tego przyczynił, stwierdził, że ten świat się zmienił, stał się jakiś taki byle jaki. Pojawił się też motyw ekologiczny, bowiem było nie było potwory jako element ekosystemu świata fantastycznego broniły przyrodę przed nadmierną ekspansją ludzi, i co za tym idzie wyniszczenia przyrody. W prozie Sapkowskiego też było coś podobnego. Największy rwetes był o las Brokilon, bowiem driady nie dopuszczały okolicznych królów do tego, żeby zajmowali ich ziemie, a ludzie, którzy tam trafiali byli zabijani strzałami z łuku, bo driady były dobrze w tym wyszkolone. Upiekło się Geraltowi, został z poselstwem wpuszczony do lasu. Jak wiemy wiedźmin poznał tam Ciri i zaczęło się to całe zamieszenia z przeznaczeniem.
Potwory, zarówno u Sapkowskiego, jak i Pratchetta były pożyteczne jak się okazuje, bo chroniły przyrodę przed niekorzystnymi zmianami klimatu.
Szkoda, że tutaj w sensie dosłownym nie było mowy o jakiejś Ithlinie, no ale opowiadanie raczej jest krótkie i koncept autor miał cholernie intrygujący. No i dałem dowód na to, że jest ono cholernie treściwe. Czyta się je bardzo fajnie, daje do myślenia. Zaraz pojawiają się analogie do Tolkiena i Sapkowskiego. Bo przecież u Tolkiena też mamy drzewa entowe, z którymi czarodziej Saruman ma na pieńku. Czytelnik rozumiejąc te analogie literackie z pewnością docenia kunszt Pratchetta i innych twórców, którzy wzięli udział w projekcie jakim jest książka zatytułowana". W hołdzie królowi". Opowiadania są świetne, warto je przeczytać. Książka jest świetna.
W hołdzie królowi Terry Pratchett
6,4
Opowiadania umieszczone w tej książce więcej lub mniej mają wspólnego z twórczością pana Tolkiena, trzeba jednak zauważyć, że przecież nie miały one naśladować jego stylu. Osobiście uwielbiam antologie, ponieważ mam jak gdyby próbkę twórczości wielu autorów zebraną w jednym miejscu, dzięki czemu mogę posmakować stylu i ewentualnie sięgnąć dalej po ich dzieła. Tak i w tym przypadku: pośród wszystkich opowiadań znalazło się kilka, które wywarły na mnie szczególne wrażenie, jak na przykład "Czas miary" czy "Czarodziej".