Urodzony w 1975 r. Gdańszczanin. Chlubi się domieszką krwi kociewskiej i litewskiej. Od paru lat nie grozi mu już bykowe, ma także komu czytać bajki na dobranoc. Pięć dni w tygodniu wykonuje pracę na pańskim folwarku — czyli w liceum. I robi to z wielką uciechą mało z czym porównywalną. W weekendy ucieka do lasu z imitacją karabinu Kałasznikowa, by bawić się w Air Soft Gun, albo oddaje się pasji gier planszowych, ale wyłącznie w domu. W literaturze, którą skłonny jest sobie aplikować bez umiaru, rej wodzą Józef Mackiewicz, Bertrand Russell, Ernst Junger, Knut Hamsun i Tove Jansson. Z dziejów wielbi średniowiecze i zamartwia się II Wojną Światową. Jest zwolennikiem głośnego czytania — i tym małym, i tym dużym, byle nie sobie.
Do powszechnego użytku przelał na papier publikację Seksmisja po staropolsku, a także artykuły dotyczące życia codziennego Gdańska.
Ech. Ta książka to problem. Z jednej strony tematyka odpowiadała mi bardzo, pomysł na główną fabułę i jej rozwiązanie również, ale... no tak to jest gdy wykonuje się dwa zawody - historyka i pisarza - i jeden zaczyna przeszkadzać drugiemu w wykonywaniu dobrej roboty.
Ja nie mam nic przeciwko wiedzy. Ale mam coś przeciw sytuacji gdy ze sto z czterystu stron powieści to zagłębianie się w niewnoszące nic do powieści detale historyczno=polityczne, które bardzo skutecznie spowalniają wszystko. Można się dowiedzieć kto, z kim, przeciw komu i dlaczego tyle że nie wiadomo po co akurat w tej książce. Wątki pootwierane i niepodomykane, jakby wrzucone tylko po to, by pochwalić się kolejnym strzępkiem wiedzy. Ja to szanuję, ale czyta się to źle.
Do tego postać złego, będąca na maksa nudna, bo powtarzająca w kółko to samo.
Męczyłem się czytając "Psalmodię" i strasznie mi tej książki żal, bo zarys fabuły podobał mi się bardzo, są w niej momenty niesamowicie klimatyczne.
Ciekaw jestem innych pozycji autora, dam mu jeszcze szansę.
Książkę czyta się szybko, pomimo tego, że nie wciąga. Miejscami miałam wrażenie, że autor aspiruje do sukcesu "Trylogii Husyckiej" Sapkowskiego starając się wpisać w historyczne wydarzenia fantastyczne zjawiska i swoich bohaterów, ale robi to tak nieudolnie i nachalnie, że niszczy cały zamierzony efekt (dużo lepiej czytało by się ją gdyby darował sobie ten cały historyczny bełkot - bo w jego wypadku tylko tak można nazwać ten zabieg),tym bardziej, że kraina historyczna i tak ściśle określony czas historyczny nie ma znaczenia dla fabuły - równie dobrze mógłby to być w pełni wymyślony świat z zaznaczeniem reali średniowiecznych. Główni bohaterowie, a mamy ich dwóch, są niesamowicie płascy, jednowymiarowi. Opisy akcji, szczególnie napadów na wioski, są chaotyczne i przekombinowane. Podobał mi się wątek diabła, jego spojrzenie i komentarze na temat świata i ludzi, ale autor bardzo szybko go okroił a pod koniec wręcz potraktował po macoszemu. Końcówka bardzo rozczarowująca, w zasadzie lektura jest niedokończona, niedopowiedziana, zostawia gigantyczny niedosyt wiedzy o losach bohaterów.