Karmiciel wron A.A Aurzadniczek 7,7
ocenił(a) na 823 tyg. temu "Karmiciel wron" to opowieść o Mikołaju, młodym człowieku, samotniku, którego pragnieniem jest uwolnienie się "spod skrzydeł zaborczej i nadopiekuńczej matki". Pewnego dnia postanawia się wyprowadzić. Znajduje pracę, wynajmuje pokój i rozpoczyna "nowe" życie wśród trzech młodych kobiet.
Tę opowieść przedstawiał mi sam Mikołaj – to on jest tutaj narratorem i głównym bohaterem. To są jego słowa "ubrane" bardzo często w przepiękne poetyckie zdania.
Kroczyłem po literkach tej opowieści, "wręcz pełznąłem na czworakach", by poczuć ją całym sobą. Naciągnąłem na siebie płaszcz utkany z emocji bohatera, które przepełniały każdą stronę tej książki. Na szyję zarzuciłem szal, a na głowę założyłem czapkę, które wykonane zostały z nitek wełny przesiąkniętej rozkoszą, która przepełniała umysł Mikołaja, przelewała się przez całe jego ciało, ciągle i ciągle "wypluwała" się z niego.
Odziany w "kożuch ciepła domowego ogniska" przepadłem w odmętach tej historii. Zamknięty w kazamatach samotności wkroczyłem w życie bohaterek i bohatera. Słuchałem. Rozmawiałem. Towarzyszyłem.
Upijałem się literkami tej opowieści. Błądziłem opuszkami palców po wersach. Dotykając ich rozpuszczałem się. Moje palce pokrywały się lepką mazią, która skraplała się tworząc kałużę. "Rozdrabniając banknoty kroków na bilon" skakałem po słowach i zdaniach. Oszalałem w ciszy własnego jestestwa. Ta sytuacja była dla mnie niecodzienna. "Mentalnie chciałem wyparować, lecz świat tak nie działa".
Autorka zbudowała tę opowieść z pięknych zdań obfitych w emocjonalne rozważania głównego bohatera. Bardzo mi się to podobało. Łapczywie łowiłem czytane słowa, zdania, całe wersy. Tym sposobem wwiercały się one w mój umysł. Pracowały we mnie. Budowały różne wersje zakończenia tej historii. Jednak żadne z nich się nie sprawdziło. Koniec historii Mikołaja ogromnie mnie zaskoczył – "zamknąłem oczy, by na czarnym płótnie powiek" zlustrować swoje jestestwo.
Takie książki trzeba sobie dawkować. Czytanie "na raz" jest zabronione. Owszem - można to zrobić, ale to sprawi, że utraci się jej głębie i przesłanie. A one tutaj są. I są bardzo ważne.
Polecam! Czytaj!