Deadline. Zdążyć przed terminem Tom DeMarco 7,5
ocenił(a) na 96 lata temu Życie informatyków od dawna stanowi dla mnie zagadkę. To, z jaką pasją mój najlepszy przyjaciel-programista potrafi mówić o swojej pracy, jest dla mnie niepojęte. Dla mnie jako laika ta tematyka jawi się jako zbiór zbyt skomplikowanych, a przez to nieprzyswajalnych i nudnych reguł. Dlatego, kiedy usłyszałam o książce „Deadline. Zdążyć przed terminem”, z przyjemnością podjęłam się jej recenzji. Moja na wskroś humanistyczna natura zapragnęła przyswoić porcję informacji praktycznych i przydatnych, tym bardziej, że utwór został sfabularyzowany.
Webster Tompkins, menedżer z wieloletnim doświadczeniem, wskutek redukcji etatów zostaje bez pracy. Ten stan rzeczy nie trwa jednak długo, gdyż… zostaje uprowadzony i przetransportowany do Morowii, gdzie ma podjąć się budowy centrum programowania komputerowego. Mimo wielu wątpliwości postanawia podjąć wyzwanie, a wszystkie swoje spostrzeżenia notuje w specjalnym dzienniku.
No właśnie, dziennik. Zapiski Tompkinsa stanowią dla mnie najcenniejszy element całej książki. Sam pomysł autora, by z każdego rozdziału, na podstawie minionych wydarzeń, wyławiać perełki dotyczące zarządzania projektami i umieszczać je na końcu w formie podsumowania (dziennika),jest po prostu genialny. To jak sfabularyzowana literatura fachowa – czyta się lekko i przyjemnie, a jednocześnie to, co najistotniejsze nam nie umknie. Przyznaję, że jestem pod dużym wrażeniem samego pomysłu i chylę czoła przed autorem.
Książkę zdecydowanie polecam, tak naprawdę różnym grupom wiekowym i zawodowym. Ciekawa fabuła gwarantuje rozrywkę, z kolei wielość informacji praktycznych sprawia, że „Deadline. Zdążyć przed terminem” nosi także znamiona poradnika. Taka sprytna kombinacja przyjemnego i pożytecznego.
Ulubione cytaty:
„Bierzemy na siebie zbyt wiele, bo przeraża nas myśl, że moglibyśmy nie mieć roboty”.
zaczytana.com.pl