w zajawce czytamy, że jest to "ciągła konfrontacja dwóch głosów, dwóch Hiszpanii ... ważne są dwa spojrzenia hiszpańskie: realno-fikcyjne Franca i realno-fikcyjne autora realno-fikcyjnej autobiografii"
bardzo proszę żeby nikt z Państwa nie brał powyższego na serio. Książka nie jest oczywiście żadną "konfrontacją dwu głosów" ani nie prezentuje "dwu spojrzeń". To zajadły antyfrankistowski pamflet.
Poglądy Franco są dla historyków raczej tajemnicą, bo dyktator nie pisał pamiętników, nie prowadził prywatnej korespondencji, nie zostawił po sobie memorandów itp. Rekonstruujemy je na podstawie jego polityki ew. na podstawie tego, co pisali o Franco ludzie, którzy go znali. Montalban jest jednym z ostatnich, którzy mogliby znać poglądy Franco, stąd po prostu je wymyśla. I to w formie możliwie nie do obrony, możliwie groteskowej, możliwie takiej, która przedstawi Franco jako krwawego idiotę.
Powieść to typowa walka z cieniem, albo, przepraszam za makaronizm, fighting the straw man. Czyli wymyślasz sobie przeciwnika i jego poglądy, by potem dzielnie je obalić.
Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć, dlaczego reżim utrzymał się prawie 40 lat i dlaczego miliony Hiszpanów popierały Franco, to z tej książki się tego nie dowie.
Powieść noir, która podejmuje ciekawą metaanalizę tejże. Antybohater niezwykle ciekawy - znudzony kulturą zapalony czytelnik palący książkami w kominku, twardziel odkrywający swoją wrażliwość, a co najważniejsze miłośnik i koneser sztuki kulinarnej, zwłaszcza w jej lokalnej (lokalnych) odmianach. Na dodatek wątki socjalistyczno-komunistyczne i faszystowskie.
Smaczne i oryginalne.