Miasteczko Niceville Carsten Stroud 5,3
ocenił(a) na 19 lata temu O Boziu, co za podła książka. Aura tajemnic tak gęsta, że się nie da oddychać. Ogólnie przyzwyczajona jestem do tego, że głównym bohaterem jest człowiek (tudzież inna jednostka organiczna),a wydarzenia stanowią tylko tło. Gdzie tam! W "Miasteczku Niceville" to ludzie są tłem, a zdarzenia pełnią funkcję pierwszoplanową. Nie mogłam też pozbyć się wrażenia, że autor po prostu wyżywał się na tej książce. Nie miał co zrobić ze swoimi mrocznymi myślami, więc je opisał. Nagromadzenie obrzydliwych i złych postępków w tej opowieści jest wręcz nie do zniesienia. Jeszcze żeby miało to jakieś "jaśniejsze" zakończenie... Ale nie - mrok, chaos i jeszcze raz mrok.
Czytałam tą książkę długo, bardzo długo. I z każdą stroną marzyłam o zakończeniu. Tu też się nieco przeliczyłam - finał okazał się koszmarnie bezsensowny, niesmaczny, po prostu... Nie trafiony w całości.
Jeszcze coś adekwatnego (moim zdaniem) do sytuacji - jedna z postaci, biorąca udział w tej piekielnej opowieści "powiedziała", że Niceville zatruwa każdą osobę i budzi w niej to co najgorsze. I budziło - miałam ochotę sobie strzelić w łeb, że z 1000 innych pozycji wybrałam akurat tą.
Mogę wam nawet dać przepis na taką książkę: weźcie jakieś "mroczne ja", dodajcie do tego "chaotyczne ja" i brak pomysłu, wymieszajcie z depresją czy też innym brakiem sensu - migrena murowana, a w dodatku uda wam się stworzyć idealną kopię "Miasteczka..."
Skończyłam ją tylko po to, żeby mieć to za sobą. I na pewno, jeżeli wyjdzie jakaś kolejna część to po nią NIE sięgnę. Innym też NIE polecam. Strata czasu, życia i dobrego humoru.
Btw. Błagam... Gdzie tu Stephen King i Miasteczko Twin Peaks? :/