Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Ostatnio zrobiło się bardzo gorąco, lato zawitało u nas na dobre więc pewie spora część z nas wybywa z książkami na spacery i wyjazdy. Mam dla was propozycję książki, która idealnie się do tego nadaje. Jeśli jednak tak jak ja zostajecie na wakacje w domu, to również wam ją polecam, bo razem z jej bohaterami wybierzecie się w wakacyjną wycieczkę życia. O jakiej książce mówię? Oczywiscie jest to "Filip!" (Inga),czyli wakacyjna wyprawa młodego chłopaka. Tytułowy Filip, czyli główny bohater historii nie bardzo potrafi dogadać się z mamą. On wie, czego chce, kim chciałby zostać i do jakiej szkoły iść. Ona chce dobrze, przynajmniej tak mówi. Mają inny system wartości- dla niej ważne są oceny, zawód, matura, studia i dobrze płatna praca, jej syn za to za najważniejsze uważa podążanie za marzeniem, planem ja siebie i chce być szczęśliwy. Pewnego dnia, po kolejnej emocjonalnej rozmowie z mamą Filip przez przypadek zdradza jej, że jest gejem. Następnego poranka, mając dosyć wszystkiego co się dzieje dookoła niego postanawia uciec z domu, przynajmniej na kilka dni. Wielokrotnie byłom w stanie się utożsamiać z głównym bohaterem. Te zgrzyty między nim a jego mamą napisane były w bardzo realistyczny sposób. Przemyślenia Filipa niezwykle mnie wciągały, przyjemnie się je śledziło. Książka posiada też to, na czego brak lubię narzekać, czyli reprezentację queer osób w różnym wieku. Wraz z historią młodego Filipa, który dopiero odkrywa to kim jest, bada teren randkowania z chłopakami, otrzymujemy też historię dorosłych mężczyzn, od lat będących w związku i perspektywę bycia gejem w czasach już minionych. Dla kontrastu do nich autorka opisuje też osobę, która jest homoseksualna ale nie szuka związku a jedynie przygody, a taki bohater jest jednak równie ciekawy do poznania. Nie mamy tu historii cukierkowej miłości gejów, za co książkę bardzo cenię, bo choć takie właśnie opowieści lubię najbardziej, to czasem trzeba od nich odpocząć. Książka Ingi poza oczywistym odkrywaniem siebie i świata w wakacyjnym klimacie morza, podróży i wolności porusza dużo ważnych tematów, o których chciałobym porozmawiać. Jest to historia chłopaka, który nie potrafi się dogadać z mamą. Przedstawiona jest walka racjonalności, twardego stąpania po ziemi, oraz wiary w siebie i podążania za marzeniami. Pojawia się częste przekonanie o tym, że praca jest od zarabiania pieniędzy a hobby można poświęcać jedynie swój czas wolny, co przecież jest krzywdzące dla człowieka, jeśli tylko ma możliwość zarabiania na swojej pasji. Książka porusza również temat hierarchizowania zawodów, zakładając że praca fizyczna jest gorsza a najlepsze życie wiodą osoby mające ukończone studia, z czym i ja i Filip się nie zgadzamy. Główny bohater boi się powiedzieć rodzinie o swojej orientacji, ponieważ doskonale zdaje sobie sprawę z tego jak ważne dla nich jest zdanie innych ludzi. Boi się, że rodzina nie zrozumie, że bycie gejem to nie był jego wybór. Widzi różnicę między podejsciem pokolenia rodziców a jego rówieśników do osób nieheteronormatywnych. Często mogłom utożsamiać się z Filipem, ponieważ oboje nie lubimy spontaniczności. Wszystko musimy mieć dokładnie zaplanowane, nieprzemyślane akcje raczej powodują u nas dyskomfort. Trzeba mówić o takim typie człowieka, nie wszyscy są siedemnastoletnią bohaterką ratującą świat, są na świecie też osoby takie jak Filip, dla których spontaniczność jest sporym wyzwaniem. Z całej książki najbardziej poruszyła mnie scena, gdy narraror opowiada o tym, że boi się postawić nieznajomym gdy dzieje się coś nie tak, gdy naruszają jego przestrzeń lub wpychają się do kolejki. Też ważne jest podkreślanie, że są osoby, które w takiej sytuacji nie będą w stanie się odezwać i za takiego bohatera bardzo autorce dziękuję. Pozostaje też ostatni, najważniejszy wątek w całej historii, czyli pierwszy kontakt seksualny Filipa. Pokazuje, że nie każde zbliżenie kończy się ślubem i gromadką dzieci, co próbuje się nam czasem wmawiać. Nie dla każdej osoby to wydarzenie będzie czymś magicznym, niezapomnianym, o czym będą myśleć przez następne trzydzieści lat. I o tym także powinniśmy mówić. Chciałobym podsumować swoją przygodę z "Filipem", ale jednocześnie nie chcę przestawać o nim mówić. Czuję potrzebę zabrania ze sobą dalej tę książkę, a niebpo prostu zostawienia jej na szafce z resztą. Przy ukończeniu jej towarzyszył mi podobny żal jak w czasach szkolnych, gdy kończyły się wakacje i trzeba było powrócić do szkolnej ławki. Jeśli chodzi o język jakim napisana jest książka to nie mam z nim żadnego problemu, uwielbiam sposób w jaki autorka buduje zdania. Pojawiło się też kilka typowo queerowych określeń, co budowało niezwykle domowy klimat, pozwalało mi wierzyć, że bohaterowie żyją w tym samym uniwersum co ja. Akcja książki jest płynna, szybka i dobrze napisana. Czytając książkę słyszałom śpiew mew, czułom zapach morza i piasek pod stopami. Bohaterowie są bardzo dobrze wykreowani, nie są sztuczni i pozwalają się ze sobą utożsamiać. Każdy ma swoją historię i każde z tych literackich żyć wywołuje u osoby czytającej jakieś emocje, a to przecież jest w książkach najważniejsze. Długo pewnie nie zapomnę o tej książce, chcę wracać do niej w każde wakacje, żeby wyjechać z Filipem na wyprawę życia, planuję również czytać ją w zimę, żeby rozgrzać ciało i serce. Historia uzupełniła moje życie o doświadczenie, którego nie przeżyłom, ale dzięki autorce mogłom poznać te wszystkie niesamowite emocje. Do sięgnięcia po "Filipa" zdecydowanie zachęcam każdego, nie znam książki która byłaby bardziej wakacyjna i queer jednocześnie, pozwala nam pobyć na chwilę nastolatkiem, który jedzie z nieznajomymi nad morze. Kto z nas chociaż raz nie pomyślał o rzuceniu tego wszystkiego i wyjechaniu gdzieś dalej, chociaż na krótką chwilę? Ta wspaniała książka może pomóc to spełnić. Wybierzcie się tak jak ja na wakacje nie wychodząc z domu, usłyszcie te mewy, poczujcie zapach drewnianego domku, obejrzyjcie wschód i zachód słońca nad pięknym morzem. Zróbcie to, czytając "Filipa", który jest jednocześnie książką przyjemną, lekką ale też mądrą i dającą pewną lekcję życia.