Robota wydawnicza na plus: ogromny format, jakość druku i papieru (no, niedociągnięciem jest drukowanie map Ery Hyboryjskiej z francuskimi nazwami; dlaczego mapy nie są spolszczone?).
Conan - wiadomo, mam duży sentyment do tej postaci i dlatego kupiłem tę serię.
Rysunki... W każdym tomie są 3 opowiadania i każde ilustrowane przez kogo innego. To jest fajne zobaczyć różne wizje, prace różnych autorów. Ale... żadna z nich, żadna z tych wizji zupełnie mnie nie przekonuje. To wszystko jest takie... frauncuskie :-) Lubię Asterixa, Lucky Lucke"a, Thorgala, ale Conan na zawsze pozostanie dla mnie Conanem w wersjach, które widzimy w serii wydanej przez Hachette. Tutaj zaś mamy - jeśli idzie o rysunki - nie Conana, ale francuskie wariacje nt Conana. (Przynajmniej w żadnej z tych wizji Conan nie jest jeszcze czarnoskórym, ani kobietą...)
Twierdzenie, że "Armadę" czyta się dla walorów wizualnych protagonistki to bardzo duże spłycenie.
Niemniej warstwa graficzna to olbrzymia zaleta serii. Nie tylko Navis, ale i pozostałe postaci kreowane są z olbrzymim pietyzmem, podobnie jak krajobrazy, otoczenie i wszelkie szczegóły. Tytaniczna praca zaowocowała komiksem, który jest po prostu piękny i stanowi ucztę dla oczu.
Niczego również nie brakuje fabule poszczególnych tomów. Historie czyta się z zapartym tchem, każda z opowieści porywa i zachwyca głębią oraz różnorodnością. Autorzy nie stronią od ważnych tematów, takich jak np. nierówności społeczne.
Bohaterowie są napisani w sposób świetny - zarówno Navis, jak i pozostałe postaci są pełne głębi, mają swoje spójne osobowości i czuć, że są to osoby z krwi i kości.
Seria zachwyca pod wieloma względami i można ją polecić nie tylko fanom komiksu, literatury sci-fi, ale również entuzjastom po prostu dobrej literatury.