Lisica z bagien Dora Rosłońska 6,8
Kiedy tylko zobaczyłam tę książkę, wiedziałam że chcę ją przeczytać, właściwie nie mając najmniejszego pojęcia o czym ona jest. Jakby mnie wołała, żeby po nią sięgnąć. Też tak czasem macie?
Najczęściej się nie mylę, trafiam dobrze. Jak było tym razem?
Wystarczyło zaledwie kilka stron i już wiedziałam, że to był dobry wybór. Spodobał mi się język, jakim posługuje się autorka, aby opowiedzieć historię Weroniki, a ta porwała mnie bezgranicznie. Chciałam usiąść i czytać, dopóki nie dojdę do końca, jednocześnie chciałam cieszyć się nią jak najdłużej.
Tomek znajduje w lesie młodą kobietę, nagą, brudną, zaplątaną w sidła. Mężczyzna zabiera ją do domu, nie przewidując co go czeka. Kim jest kobieta i co robiła w lesie?
"Tomek wrócił z kawą. Weronika zerknęła na podzielone na kawałki ciasto. Zobaczyła w nim swoje nadzieje na czuły dzień z leśnikiem, teraz krwawiące malinami, pocięte obecnością kobiety, która omotała sobie Tomka wokół palca."
To książka o kobietach, kobiecości, o poznaniu samej siebie, ale także o relacjach, trudach, przeszkodach, przyjaźni, o przemianie fizycznej i psychicznej człowieka.
Podlasie, zioła, nalewki, zabobony, rytuały, zaklęcia, szeptuchy, natura, zwierzęta, to wszystko składa się na cudowną opowieść. Opowieść dla kobiet w każdym wieku, ale nie tylko dla żeńskiej części czytelniczej.
Zastanawiam się, czy i ile jest we mnie z lisicy, a może drzemie we mnie inne zwierzę?
Serdecznie polecam wam tę książkę, mnie urzekła, niech porwie i was.