To druga książka Joanny Trollope, którą przeczytałam i niestety spore rozczarowanie. Piszę tak dlatego, że poprzednio przeczytałam inną jej książkę "Niełatwe związki" i byłam zachwycona głębią analizy psychiki głównych bohaterek. Tej książki nie mogę niestety polecić. Zalatuje tanim romansem. Przedstawia historię kobiety, która nie potrafi się odnaleźć w swojej rodzinie, małżeństwie ani środowisku. Wszędzie czuje się wyobcowana. Dopiero przyjaźń z wyzwoloną kobietą, która wróciła z Ameryki, sprawia że jest zadowolona ze swego życia we wszystkich aspektach. Nistety bliska przyjaźń przeradza się w nieakceptowalny w małomiasteczkowej społeczności lesbijski romans i główna bohaterka znowu musi zmierzyć sie ze swoimi lękami i oczekiwaniami wobec życia. Sama historia nie jest zła, ale niektóre postacie przerysowane, a inne niedopracowane lub mało wiarygodne. Mam jeszcze inną książkę tej autorki na uwadze i w dalszym ciągu mam nadzieję, że będzie to lepsza i bardziej wartościowa lektura.
Joanna Trollope pisze książki, które analizują różne aspekty życia rodzinnego.
W tej książce porusza problem rodzin patchworkowych, czyli dzieci moje, twoje i nasze.
Para, która ma za sobą już inne małżeństwa pobiera się i próbuje stworzyć nową rodzinę. Jedne dzieci czują się zagubione w nowej sytuacji tylko z połową rodziny. Inne, podburzane i źle nastawiane przez matkę buntują się i jawnie okazują niechęć, a wręcz wrogość i bunt ze strajkiem głodowym włącznie.
Autorka nie boi się trudnych tematów i ciekawie opisuje wybrany problem na przykładzie psychologicznych portretów bohaterów.
Zazwyczaj każda relacja wymaga jakichś kompromisów, a tu wymagania są szczególnie trudne, bo sytuacje jest niezręczna i delikatna.
Książka ma raczej słabe oceny, bo faktycznie pisarka nagromadziła w niej sporo problemów, ale zgrabnie połączyła wszystkie wątki. Zresztą według mnie takie książki też są potrzebne, choćby po to by docenić własne spokojne związki bez wojen psychologicznych.