Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Allen Martinez
Źródło: http://comicvine.gamespot.com/allen-martinez/4040-49863/
1
5,5/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,5/10średnia ocena książek autora
97 przeczytało książki autora
33 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wieczne zło: Wojna w Arkham Peter J. Tomasi
5,5
Komiks Wojna w Arkham przedstawiany jest jako kontynuacja Wiecznego zła. Powyższe zdanie jest prawdziwe jedynie w niewielkim stopniu. W albumie nie pojawiają się ani złowrogi Syndykat Zbrodni, ani drużyna obrońców Ziemi pod przewodnictwem Lexa Luthora. Dla przypomnienia: podczas wydarzeń jakie miały miejsce podczas miniserii Wieczne zło uwolniono z więzień wielu groźnych przestępców. Ich zadanie polegało na przejmowaniu władzy w miastach, sianiu chaosu i ustanawianiu rządów bezprawia. I tak stało się w Gotham City, gdzie pacjenci (szaleńcy, psychopaci i dziwolągi) Azylu Arkham podzielili miasto niczym tort - na dzielnice zarządzane przez Pingwina, Stracha na Wróble, Poison Ivy, itd. Udało im się to głównie dlatego że Batmana nie było na miejscu.
Miasto, pozbawione swego sztandarowego obrońcy i "zarządzane" przez zgraję szaleńców, wydaje się być łatwym łupem. Sytuację kroczącego chaosu chce wykorzystać Bane, który na czele dwutysięcznej armii wyrusza z Santa Prisca, aby raz na zawsze "wyzwolić" Gotham. Musi tylko pokonać szaleńców. Akcja omawianego komiksu skupia się właśnie na wojnie Bane’a z byłymi penitariuszami Azylu, który zdaje sobie sprawę, że to nie będzie łatwe zadanie. Nawet dla armii żołnierzy wzmocnionych venomem. Dlatego plan podboju przewiduje atak na wiezienie Blackgate, uwolnienie z podziemi grupy przetrzymywanych w stanie hibernacji Szponów. Tak, tych morderców doskonałych, którzy onegdaj byli na usługach Trybunału Sów, a teraz mają być zbrojnym ramieniem armii Bane’a.
(...) Spodziewałem się czegoś więcej niż tylko serii beztroskiego mordobicia między armią szaleńców, a żołnierzami przybyłymi z Santa Prisca. Biedny Bane nie potrafi sobie poradzić z ludźmi Stracha na Wróble, spiskuje z aktualnym burmistrzem – Pingwinem (...).
Wizualnie komiks nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Kilka zabiegów formalnych polegających na "poszerzaniu" planszy przez nakładanie kadrów na rozbudowane tło, w którym także się coś dzieje. Tylko to już znamy z wielu innych produkcji DC Comics. Kilka motywów ze scenariusza uznać możemy za ciekawe. Choćby przebudzenie najsłynniejszego Szpona – Calvina Rose’a, ewentualna możliwość reaktywacji Trybunału czy Bane paradujący w stroju Batmana. Jednak całościowo Wojny w Arkham to rzecz grubo poniżej przeciętnej.
- - -
cały tekst można przeczytać tu:
https://dybuk.wordpress.com/2016/06/25/wieczne-zlo-wojna-w-arkham/
Wieczne zło: Wojna w Arkham Peter J. Tomasi
5,5
Fabuła rozgrywa się w czasie trwającego "Wiecznego Zła" co za tym idzie, słońce nie rozświetla Ziemi, Batman zniknął a ulice Gotham zostały pokryte mrokiem i podzielone na strefy rządzone przez słynnych szaleńców, częstych bywalców Arkham. Tomasi miał niezły pomysł wyjściowy. Historia w której Bane rozpoczyna krucjatę przeciwko słynnym przeciwnikom nietoperza w celu przejęcia władzy nad miastem, zapowiadała się na niezły akcyjniak.
Niestety, rozwiązania zastosowane przez autora zdemolowały fabułę a motyw przemienienia niczym w "Kosmicznym meczu" położył ten wolumin całkowicie.
Warstwa wizualna jest bardzo dobra. Scot Eaton tworzy panele spętane w mroku a jego kreska próbuje nawiązać do bardziej znanych kolegów z New52 (np. Jason Fabok). W niektórych momentach przesadza z ogromem "Zguby", który wydaje się że zaraz wyskoczy z komiksu, ledwie mieszcząc się na całostronicowych kadrach.
Album mógł okazać się atrakcyjnym dodatkiem do głównej historii (bez wpływu na nią),jednak rozwiązania zastosowane przez scenarzystę spowodowały, że można przeczytać go raz i szybko zapomnieć o jego istnieniu.