Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Książka wydana własnym sumptem. Z zalet... nie rzuciły mi się w oczy poważne błędy językowe (rzecz we współczesnym "self-publishingu" wcale nie oczywista),obraz Kopenhagi końca lat 90. ubiegłego wieku wydaje się prawdziwy - autorka pisała z własnego doświadczenia. Książka jest dobrym przykładem na to, jak wiele efektów może dać praca redaktorów i innych osób zatrudnianych przez wydawnictwa. W wypadku tej pozycji odnoszę wrażenie, że przed wydaniem nikt jej nie przeczytał, a na pewno nie naniósł poprawek. Autobiograficzna historia, po poważnych przeróbkach, mogłaby budzić zainteresowanie. Niestety, forma i sprawność językowa odrzucają, podobnie jak duża zawartość pop-psychologii. Tekst czytało mi się powoli i mozolnie, gdyby był dłuższy, nie dotrwałbym do końca. Być może jest to spowodowane emigracją autorki, jednak moim zdaniem "literackość" noweli jest na poziomie szkoły średniej po reformach. Szczęśliwie w książce jest dość dużo zdjęć, które skracają czas lektury. Jednak te trzy kwadranse lepiej przeznaczyć na coś innego.