Urodził się w 1968 roku w Fåvang w dolinie Gudbrandsdalen. Pierwsze teksty układał na drzwiach lodówki z magnetycznych liter. Nigdy nie grał w nogę. Poza tym uczestniczył jednak w zwykłym życiu wioski, jeżdżąc na motorowerze, polując na kaczki i utrzymując bliski kontakt z ludźmi. Wysoko ceni nowszych pisarzy amerykańskich. Od młodości był lokalnym dziennikarzem i eseistą gazet Dagningen, Aftenposten i Arbeiderbladet, miałem też okazję pisać do muzycznego czasopisma Beat. Zdarzało mu się pracować jako pomocnik w sklepie ze sprzętem car audio, tragarz na fermie norek, opiekun rodzinny w bazie wojskowej w Jørstadmoen oraz parobek w Norwegii i Kanadzie. Później przez wiele lat pracował jako redaktor wydawnictwa. W 2006 wydał powieść „Konie mechaniczne”. Jesienią 2011 wyszła książka „Porąb i spal. Wszystko co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie”.
Prowadzi spokojne życie w pobliżu doliny Østerdalen wraz z żoną, dwójką dzieci i trzema angielskimi samochodami, starym motorem BMW 650 parallell-twin, kolekcją pilarek łańcuchowych, glebogryzarką i innymi narzędziami.http://www.larsmytting.net/
Nie zauważyłam, kiedy minęło popołudnie, wieczór. Dzień urlopu spędziłam w górskiej wiosce, u stóp drewnianego kościoła w Norwegii. Słyszę dzwony, dwa stare dzwony, które niosą opowieść...
Cudowna książka, wejdź w nią, poczuj chłód, sztywne od mrozu palce, odczytaj losy ludzi, ich pragnienia i tęsknoty, nawet jeśli mocno ukryte w ciemnej toni jeziora...
💫"I wtedy zawarłem umowę ze swoją rozpaczą. Musiałem być kimś, na kim zmarli mogą polegać"💫
Książka, która urzeka nie tylko tajemniczą fabułą, głębią bohaterów i intrygującym klimatem, ale także "oprawą" muzyczną i niezwykłą dbałością o detale.
Co prawda, nie jest to ani premiera, ani żadna nowość. Wielu z Was z pewnością ją zna, wydana została już 6 lat temu. Mimo to chciałabym poświęcić jej uwagę - zasłużoną ☝
Podchodziłam do niej sceptycznie - saga rodzinna, tajemnice wojenne, drewno praktycznie w centrum akcji?
"Nie wydaje się specjalnie wciągające."
I za to kocham książki! Potrafią zaskakiwać, i to jak!
"Płyń z tonącymi" okazała się książką uzależniającą. Ciężko było się od niej oderwać. Wielowątkowość sprawia, że nieustannie coś się dzieje - nawet, gdy wydaje się, że akcja stoi w miejscu.
Historia zaginionych rodziców Edvarda burzy jego spokojne życie z dziadkami wśród pejzażów Norwegii. Bohater postanawia ostatecznie rozwiązać zagadkę sprzed lat, o której niechętnie ktokolwiek mówi. Rozpoczyna poszukiwania prawdy oraz rodzinnych korzeni. Tajemnice sprowadzają go na Szetlandy. To w tym momencie czytelnik może zakochać się w klimacie sztormów, surowej pogody i uczucia nadciągającej katastrofy. W takich okolicznościach pojawia się tajemnicza kobieta, która wprowadzi do historii sporo zamętu. Wraz z nią w życiu Edvarda ukażą się kolejne zagadki, ale jednocześnie będzie ona idealnym elementem, który wiele wyjaśni.
Wątek wojenny, którego się obawiałam, okazał się najlepszym (moim zdaniem) smaczkiem całej książki. Tragiczne wydarzenia we Francji, nad Sommą, są kluczem historii, do którego główny bohater przebył długą drogę.
Poszukiwanie samego siebie, wybór między słusznością a uczuciem i chciwość niosąca śmierć - można w ten sposób opisać "Płyń z tonącymi", ale uważam, że każdy, kto ją przeczyta, odnajdzie w niej jeszcze coś innego.
Ma wszystko, co można od takiej książki wymagać.
Tajemnice, miłość, tragedia, zamęt dziejów, wielowymiarowi bohaterowie, wyjątkowy klimat... I wiele więcej.