Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik239
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński41
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant17
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marjorie Perloff
2
7,2/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,2/10średnia ocena książek autora
16 przeczytało książki autora
59 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Ostrze ironii. Modernizm w cieniu monarchii habsburskiej
Marjorie Perloff
7,2 z 12 ocen
64 czytelników 2 opinie
2018
Najnowsze opinie o książkach autora
Ostrze ironii. Modernizm w cieniu monarchii habsburskiej Marjorie Perloff
7,2
Ostrzegam przed tymi esejami - pisane pod amerykańskiego czytelnika, któremu trzeba wyjaśnić, że Austria miała inną literaturę niż Niemcy, pełne publicystycznych wtrętów o współczesności (co tam autorka sobie na Youtube obejrzała?),z szokującymi błędami (Brody, z których pochodził Roth, zostały nazwane drugim największym miastem Galicji, no ciekawe),niejasną konstrukcją (po co właściwie tu Celan?) i deficytem interesujących refleksji o autorach. Duże rozczarowanie, strata czasu.
Ostrze ironii. Modernizm w cieniu monarchii habsburskiej Marjorie Perloff
7,2
Marjorie Perloff w książce „Ostrze ironii” przybliża nam twórców literatury epoki modernizmu, schyłku dualistycznej monarchii austro-węgierskiej. Przy czym skupia się na tych mało znanych, czy też zapoznanych, zamieszkujących „Pogranicza, krawędzie, rubieże” cesarstwa: Galicję (Joseph Roth),Bukowinę (Celan, Rezzori),Bułgarię (Canetti),Brno (Musil),czeski Jicin (Kraft). Pragnie wskrzesić i zachęcić do sięgnięcia po tę twórczość, którą uważa za ważną, błyskotliwą i w pewien ulotny, intuicyjny sposób potrafiącą przewidzieć zawczasu smutek i mrok nadchodzących czasów.
Autorka udowadnia, że Austria to nie tylko, i nie głównie, jak by się zdawało, Wiedeń. To kawałki Austrii wcielone do różnych innych państw po rozpadzie wielkiej monarchii, a postaci świata ówczesnej austromodernistycznej kultury, to w dużej mierze dawni austrowęgierscy Żydzi, zamieszkujący peryferyjne, ościenne rejony, położone wieleset kilometrów od tegoż Wiednia. Tak ogromne rozbicie, podział, a w zasadzie poszatkowanie, jakie dotknęło kulturę austriacką, musiało znaleźć odbicie w jej dziełach. Wszak zaburzona tu została cała tożsamość narodowa, wyrwano ją z korzeniami i przeszczepiono na obcy grunt. Odtąd obowiązywał inny język, inny paszport, inna stolica. Dla ludzi oznaczało to trudny czas i zmiany często nie do przyjęcia. Autorów zwanych przez Perloff austromodernistami łączy z pewnością dystans do deklaracji politycznych, do akceptacji Niemiec z ich dążeniami do Anschlussu, a przede wszystkim żałoba po wspominanym z dużym sentymentem dziedzictwem austrowęgierskiej kultury i wielkości. Od jej rozpadu żyją na pozycji outsiderów, tak naprawdę nie przynależących w pełni ani tu, ani tam, rozdartych i niepewnych przyszłości. Żal za zmierzchem pewnej znaczącej epoki, za jej barwną wielokulturowością, tolerancją na inność, która miast drażnić, wzbogaca, można wyczuć w literaturze. Mówi się: „w dziedzinie literatury najbardziej złożoną i sugestywną analizę rozpadu imperium stworzyli właśnie Austriacy”.
Marjorie Perloff, sama będąca dziedziczką austromodernistycznej tradycji, przybliża nam rys historyczny, genezę i skutki polityczno-społeczne tego mocnego tąpnięcia, które zachwiało wieloma europejskimi państwami. Ale przede wszystkim w swoich erudycyjnych i arcyciekawych esejach skupia się na wpływie tych wydarzeń na kulturę i literaturę, a także postawy konkretnych twórców. Pisze też o antysemickiej ideologii, coraz bardziej rozpychającej się w kraju, w którym kultura żydowska była dotychczas bardzo obecna.
Pierwsze ostrze ironii to zapewne fakt, że ci wszyscy Żydzi, a były ich dziesiątki tysięcy, którzy podążali do Wiednia niczym do Ziemi Obiecanej, nagle, nie wiadomo kiedy i jak, znaleźli się w pułapce. Inną kuriozalną sytuację stanowił fakt, że część z nich, która od judaizmu odeszła, jak choćby Karl Kraus, sama zaczęła ów niebezpieczny antysemityzm prezentować. Kraj, który miał stać się ich ostoją, znów pchnął ich, przy użyciu nienawistnej krucjaty, do kolejnej emigracji. Język niemiecki, który łączył tych wszystkich austromodernistów, mówiących po czesku, bułgarsku, węgiersku, rosyjsku czy w jidysz, lecz tworzących tylko w mowie Goethego, teraz wypluwał w ich stronę agresywne, wykluczające treści, niczym pociski z armatniej lufy. Jak to, ironicznie i bezradnie zarazem przyznaje Wittgenstein, po Anschlussie znalazł się „we władzy potęgi, której w żadnym sensie nie uznaję”. Wielu, podobnie jak on i Canetti, poczuli się znów wyobcowani.
Przyjmując więc jako cechę wspólną owo wyzucie z tożsamości i konieczność określenia się na nowo, a także nostalgię za dawnym cesarsko-habsburskim światem, wzmacnianą jeszcze obawami przed zbliżającą się wielkimi krokami wojną, Marjorie Perloff skupia się na każdym z pisarzy oddzielnie, pochyla się nad ich życiem i twórczością. I czyni to w sposób niezwykle przenikliwy, błyskotliwie i zajmująco, językiem zrozumiałym dla każdego, nie tylko teoretyka literatury. Przypuszczam, że duża w tym również zasługa tłumacza, Macieja Płazy, którego dotychczas znałam z doskonałych, zarówno pod względem klimatu, jak i pięknego stylu, opowiadań i powieści.
Marjorie Perloff powiedziała: „Kiedy piszę książkę, zajmuję się tylko autorami, którzy mnie ciekawią”. I to właśnie czujemy wczytując się w błyskotliwe eseje o Josephie Rocie, Eliasie Canettim, Celanie czy Musilu. Ci poeci, pisarze, dramaturdzy i filozofowie przechadzający się po kartach „Ostrza ironii” są autorce bliscy, pisze o nich z zaangażowaniem, jakby wiodła z nimi przyjacielski dyskurs. Wiele o nich wie, zna dogłębnie ich twórczość, którą hojnie przytacza w obszernych fragmentach w książce. Szuka różnic i podobieństw, pragnąc przybliżyć nam twórczość niesłusznie zapomnianą, zepchniętą na margines, przytłoczoną niemal zupełnie przez literaturę niemiecką. Trzeba przyznać, że te eseje budzą ciekawość i chęć sięgnięcia głębiej, wypełnienia białych plam treścią.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/