Mściwy syn Guy Haley 7,3
„Mściwy Syn” jest pierwszym tomem „Ognistego Brzasku”. Podobnie jak trylogia „Mroczne Imperium”, cykl ten ukazuje 41. milenium. Roboute Guilliman po wskrzeszeniu podjął starania mające na celu ocalenie upadającego Imperium Człowieka.
Wydarzenia opisywane na kartach tej książki mają przewagę nad wieloma innymi z serii. „Herezja Horusa” ukazuje przeszłość. „Bitwy Kosmicznych Marines” oraz „Duchy Gaunta” przedstawiają różne, niemające większego wpływu na całość konflikty. Cykl „Ognisty Brzask” opisuje jedne z najaktualniejszych wydarzeń. Stwarza to ciekawą perspektywę dla tych z nas, którzy poznajemy losy uniwersum poprzez książki. Jaka przyszłość czeka Imperium Człowieka? Jakie przeszkody napotka Roboute? Czy okaże się częścią większego planu swego Ojca, Imperatora? Czy polegnie przy obrzydliwym śmiechu Bogów Chaosu? Czy powrócą inni z lojalnych Prymarchów? Nie wiemy, czego się spodziewać.
Guy Haley świetnie się spisał, tworząc „Mroczne Imperium”. W „Mściwym Synu” utrzymuje poziom. Doskonale czuje realia 41. milenium. Przedstawia je w sposób przystępny dla czytelnika. Ukazuje różne perspektywy. Zabieg bywa chaotyczny, ale umożliwia zdobycie wiedzy na wiele elementów czasów, w których Chaos zyskał największą przewagę. Poznajemy sporo różnorodnych punktów widzenia.
Roboute próbujący zarządzać jak największą częścią gargantuicznego przedsięwzięcia wojskowego, jakim jest Krucjata Indomitus.
Drużyna Inkwizytora Ordo Xenos, którego kompetencje przecinają się z domeną Chaosu.
Kosmiczny Marine Primaris w sztuczny sposób zaprogramowany do wojny, próbujący się odnaleźć w nowej rzeczywistości.
Pracownica Adeptus Administratum, która zostaje wyrwana z szarej i monotonnej codzienności urzędniczej egzystencji.
Dowódczyni floty, niezwykle utalentowana i doświadczona, która odczuwa kompleksy przy przełożonej szczycącej się lepszym urodzeniem.
„Mściwego Syna” mogę podsumować tak samo, jak „Mroczne Imperium”. Wspomniana wcześniej chaotyczność. W tym przypadku jest na szczęście odrobinę lepiej, ponieważ wątki bardziej się ze sobą przeplatają. Niemniej jednak, można odnieść wrażenie, że niektóre z nich są zbędne. Inne mogły zostać lepiej rozwinięte. To jedyna poważna wada. W książce mamy epickie bitwy, budzące grozę pojedynki z demonami Chaosu i dramaty zwyczajnych ludzi.
Czyta się z odrobinę mniejszym zaangażowaniem niż „Mroczne Imperium”. W tamtej powieści mieliśmy opisane wydarzenia po Krucjacie Indomitus. W „Mściwym Synu” poznajemy jej początek.
SPOILERY:
Belisarius Cawl, Główny Przekaźnik Woli Omnisjasza to jedna z ciekawszych postaci 41. milenium. Jego relacja z Roboutem jest fascynująca. Obaj potrzebują siebie nawzajem, aby udźwignąć dziedzictwo Imperatora. On, w przeciwieństwie do nich, był zarówno przywódcą, jak i naukowcem.
Wykład Guillimana o motywach kierujących Abaddonem przy tworzeniu Wielkiej Wyrwy to jeden z najlepszych fragmentów książki.
Xenos towarzysząca Inkwizytorowi wspomina o broni Tau. Odrobinkę poszerza to uniwersum książkowe, przez większość tomów zamknięte na Imperium, Chaos oraz Orków. Mam nadzieję, że wszyscy doczekamy się książek o innych rasach.
KONIEC SPOILERÓW:
Pozycja obowiązkowa dla fanów „Warhammera 40 000”. Nie spodoba się czytelnikom spoza ich grona. Zostaliby przytłoczeni mnogością informacji.