Kubatura, czyli elektryczne wagary Kuba Sienkiewicz 6,3
ocenił(a) na 85 lata temu W trakcie opolskiemu festiwalu odmówił pomocy człowiekowi cierpiącemu na padaczkę, pomimo tego, że jest lekarzem (powód: obiecał sobie, że nie będzie łączył zwodu medyka z muzykowaniem). Kiedy pewien fundusz emerytalny poprosił go o nagranie piosenki do reklamy telewizyjnej, napisał taki tekst, że zleceniodawca sam zrezygnował z jego usług (powód: nie chciał reklamować takiego „produktu”, ale na wystosowaną prośbę zgodził się od razu). Kiedy w 1997 roku zrobił drugi stopień specjalizacji, przez co miał zapewniony lekarski byt, postanowił wziąć rok bezpłatnego urlopu i zrezygnować z wykonywania wyuczonego zawodu (powód: jego zespół był akurat znowu na fali). Dziesięć lat później, kiedy ponownie pracował w służbie zdrowia, potrącił kobietę przed szpitalem (powód: zmęczenie po długim dyżurze z nadgodzinami i pośpiech, aby zdążyć do pacjentów na tzw. wizyty domowe). O skokach popularności i jej spadkach, wahaniach formy psychicznej, próbie ratowania się alkoholem i różnego rodzaju środkami farmakologicznymi, do których jako lekarz miał przecież nieograniczony dostęp („Wytłumiałem problemy życia osobistego. […] Każdy powód jest dobry, żeby się znieczulić. Na przykład chemicznie zmniejszałem dyskomfort związany z podłymi miejscami występów. […] Tabletkę i popić, tabletkę i popić. […] Z kolei praca w szpitalu i w akademii łącząca dyżury, dydaktykę, poradnię, oddział, sympozja i badania własne w połączeniu z wyjazdami na koncerty to również dobry sposób na odurzenie się”, s. 31-32) oraz odbiciu się od dna („W 2010 roku poszedłem na terapię uzależnień, która trwała trzy lata. Zdobyłem wiedzę i narzędzia. I jestem twardy jak Roman Bratny. Wybór jednak nadal należy do mnie. Mogę pójść w każdą stronę albo stać w miejscu”, s. 32). O finale tej historii („Jestem już taki niszowy, że bardziej nie można”, s. 228),który dla samego bohatera jest finałem szczęśliwym i wygodnym jednocześnie („Jest też pewna zaleta faktu, że minął już czas natrętnej popularności. Po koncertach nasza publiczność 50 plus przychodzi do nas porozmawiać. I to nie jest łapanie kontaktu do wspólnego selfie, tylko miłe rozmowy świadczące o rzeczywistym zainteresowaniu i sentymencie”, s. 230) przeczytacie w świetnej autobiografii Kuby Sienkiewicza – lidera Elektrycznych Gitar, zespołu, który do kanonu polskiej muzyki rozrywkowej wprowadził kilka ponadczasowych hitów („Dzieci wybiegły”, „To już jest koniec”, „Co ty tutaj robisz”, „Co powie Ryba”). Bez ściemy, prosto z serca, z dystansem do siebie, ale jednocześnie z zachowaniem proporcji pomiędzy powagą i żartem. Sienkiewicz odkrywa się, pokazuje swoją trudną, pełną sprzeczności psychikę, oddając przy tym czytelnikowi książkę o sobie uzupełnioną fragmentami będącymi studium filozoficzno-medycznym nad losem człowieka, dokonywanymi przez niego wyborami oraz życiem rozdartym pomiędzy dwoma, a nawet trzema światami, które nijak nie chcą i nie dają się przenikać. [tekst z mojej strony: https://wp.me/ph4gw-eNr]