Mity i symbole w indyjskiej sztuce i kulturze Heinrich Zimmer 7,0
ocenił(a) na 75 lata temu Tę książkę wyciągnęłam kiedyś z radością z najwyższej półki antykwariatu. Stojąc na drabince. W uniwersyteckiej dzielnicy Zurichu. "Indische Mythen und Symbole". Kilka lat później pojawiło się jej polskie tłumaczenie. Wróciłam do niej z przyjemnością. Już pierwszy raz czytając książkę niemieckiego indologa Heinricha Zimmera (pasję do Indii przekazał mu ojciec również indolog) żałowałam, że żył zaledwie 53 lata i nie zdążył więcej napisać. Z racji ucieczki z faszystowskich Niemiec napisał ją po angielsku. On profesor z niemieckiego Heidelbergu wędrował po Nowym Jorku z głową odwrócona ku starożytnym Indiom.
Lektura jej nie tylko pogłębia wiedzę o Indiach, oddając ich tajemnicę, ale i budzi we mnie refleksje o sobie, o przemijaniu, o tym, co jest najważniejsze, o powierzchni i głębi rzeczy. Zimmer przedstawia nam mity i symbole Indii
w pięciu rozdziałach:
- Wieczność i czas
- Mitologia Wisznu
- Strażnicy życia
- Kosmiczna igraszka Śiwy
- Bogini
Zawarto w nich to, co najważniejsze w hinduizmie. W zależności od wyznawcy wiarę, że podstawę bytu stanowi albo bóg Wisznu, albo Śiwa albo bogini.
Zimmer swą opowieść snuje wokół - niestety niezbyt wyraźnych - zdjęć rzeźb ilustrujące mity Indii. Wyławiałam na nich pamięć o tym, co widziałam w Elurze, Adżancie, Badami, Mahabalipuram i na Elefancie. Nanosząc nowe nazwy na swoją mapę pragnień. Szczególnie te, które dotyczą Indii Mniejszych tzn. Indochin.
Każdy z pięciu rozdziałów ma swoje tematy, które zaciekawiają już samym tytułem, jak np wody istnienia, wody nieistnienia, czy pochód mrówek (piękna, przejmująca opowieść o przemijaniu i znikomości naszego ego).
Niektóre symbole związane z Indiami same się narzucają. Święte rzeki, słoń, wąż, lotos, czy taniec. Czytało mi się jednak o nich z dużą ciekawością. Aż trudno wybrać, o czym wspomnieć:
- odniesienia do Chrystusa Dobrego Pasterza w powiązaniu z Śiwą w aspekcie łagodnym, Paśupati, pasterza zwierząt dzikich i oswojonych. Do jego trzody należą dusze ludzi
- o twarzy Buddy, dla samego spojrzenia w którą warto sięgnąć po tę książkę Zimmer pisze "Przedmiot ten niewiele większy od dłoni, kompletnie zżarty przez czas, ziemię i deszcz, kruchy i cienki, jak jesienny liść, należy do najlepiej przemyślanych i uroczystych masek Buddy - zapiera dech swym milczeniem i spokojem. Mimo że doskonale rozumie cierpienia wszystkich istot i dostrzega ich przyczynę, sam jest poza cierpieniem. Objawia zbawczą mądrość. Kruchość wszystkich śmiertelnych stworzeń i rzeczy - sama w sobie najgłębsza przyczyna cierpienia - przeniknęła i przeobraziła tę nieopisaną twarz i niemal ją zniszczyła. Ona jednak trwa nadal - uwydatniona jeszcze materią skorodowanej płytki: widoczne na niej rysy oblicza wyniosłą obojętnością i spokojem unicestwiają moce cierpienia i rozkładu".