Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik254
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Arek Ziemba
1
6,7/10
Pisze książki: literatura podróżnicza
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,7/10średnia ocena książek autora
104 przeczytało książki autora
177 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Pojechane podróże. Szalone wyprawy Trzech Żywiołów Piotr Trybalski
6,7
Było kolorowo, pięknie i zachwycająco nie tylko dzięki opowieściom dyktowanym sercem i pasją, ale i ich licznym ilustracjom tak, jak tylko potrafi być książka o podróżach wydana w formie albumowej, na kredowym papierze, z dołączoną płytą zawierającą 4 filmy je dokumentujące. I chociaż przy tytule tej książki umieściłam tylko jedno nazwisko redaktora, który, zebrawszy te wszystkie pojechanie i szalone wyprawy, pomysłowo ją opracował, to tak naprawdę autorów jest 21, w pełni zaprezentowanych na okładkowych skrzydełkach. To są właśnie wszyscy uczestnicy 17 relacji z podróży do miejsc ludnych w Maroku i bezludnych w Australii, gorących jak Indie i zimnych jak Antarktyka, wiejskich na Madagaskarze i miejskich w Kathmandu, położonych wysoko w górach Kolumbii i ukrytych w głębinach wielkiego błękitu mórz i oceanów. A wszystkie tak różnorodne, wielobarwne, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju tak, jak tylko potrafi być planeta Ziemia. W tym zachwycie wszystkimi nie miałam jednak problemu, od czego zacząć, a ponieważ formuła publikacji nie narzucała mi kolejności, otworzyłam ją najpierw na stronie 118. Dlaczego, napiszę później, bo to trochę dłuższa historia, a przecież czeka jeszcze pozostałych 16 opowieści, które łączyło jedno – podróżnicza pasja, a wszystko pozostałe było tak odmienne i indywidualne, jak potrafi być sam człowiek. Sposób narracji od ogromnego luzu i stoickiego spokoju miłośników motocykli nawet w obliczu legendarnego ducha górskiego, których nic nie dziwiło i nie zaskakiwało, poprzez przekazywaną miłość, serdeczność i zachwyt dla mieszkańców Madagaskaru, atmosferę niebezpieczeństwa stwarzaną przez lodowe przepaście Antarktyki, kruchy lód na rzecznym szlaku w Czadarze, wojnę w Kongu czy spotkanie z maoistami w Himalajach, aż po kuchenne smaki świata, które zawsze ostatecznie przypominały kurczaka czy zachwyt australijską naturą przypominającą pradawne czasy sprzed tysięcy lat. A każdy z autorów wspomnień przemieszczający się na ulubionych i odmiennych środkach transportu. Zarówno tych tradycyjnych jak własne nogi, samochód, samolot, motocykl, łódka czy rower, jak i mniej tradycyjnych jak koń, i bardzo nietradycyjnych, jak pakistańska ciężarówka, która w nocy świeciła niczym choinka, a także bardzo niekonwencjonalny, jak poczciwy, polski traktor. Można więc podróżować na wszystkim, co tylko myśl podsunie, by dotrzeć tam, gdzie serce dyktowało, przygoda wzywała, zrządził przypadek i sprzyjające okoliczności lub przewidywał plan lub program. Do krajów czasami niebezpiecznych, również tych zniszczonych przez człowieka, gdzie cywilizacja afiszowała się workami foliowymi roznoszonymi przez wiatr, czasami do miejsc nieistniejących, które pozostały już tylko na fotografii tak , jak krater wulkanu Merapi na Jawie,a czasami do krainy jak z bajki, której krajobraz, jak napisał autor - "powalił nas na kolana". Zamarzyło mi się być chociaż raz, przez moment, częścią tego Korytarza Wachańskiego i poczuć to samo albo poczuć jedność z dzikim światem zwierząt tak ufnych, bo jeszcze nieznających drapieżnej, ludzkiej natury. Jedna ze scen jest dla mnie symbolem przesłania prostego przekazu, że żyjemy w ziemskim raju, w którym dzikie zwierzę może przytulić się do największego drapieżnika – człowieka, jeśli tylko mu na to pozwolimy, jeśli tylko damy sobie taką szansę.
Zwiedzanie, bo tylko tak mogę określić moją przygodę z tą książką, zaczęłam jednak od wyjątkowej dla mnie wyprawy, o czym wspomniałam na początku. Wyprawy, z powodu której sięgnęłam po tę pozycję. To opowieść Tomasza Grzywaczewskiego, który z dwoma towarzyszącymi mu kolegami, pod wpływem przeczytanej książki "Długi marsz" Sławomira Rawicza, wybrał się szlakiem jej bohatera Witolda Glińskiego. W podobne mapki podróży, pozwalające mi na śledzenie szlaku, wyposażony był każdy rozdział. To dzięki tej wyprawie wzruszyłam się, słysząc niezwykłe pożegnanie polskiej ekipy, z ust rodowitego Jakuta, wypowiadane płynną polszczyzną – "Jeszcze Polska nie zginęła, chłopcy!!!" To tak, jakbym odebrała ustny list przekazany za pośrednictwem tubylców od tych wszystkich Polaków skazanych, wywiezionych i zamordowanych w łagrach sowieckich. Chciało mi się odpowiedzieć – Nie zginęła, jesteśmy, trwamy i nie oddamy! Może usłyszą…
Wróciłam do rzeczywistości z innego wymiaru, w którym dzięki różnorodności osobowości autorów i ich sposobu patrzenia na świat, jego przyglądaniu się i pojmowaniu, mogłam nie tylko dotrzeć tam, dokąd nigdy nie wybrałabym się (chociażby na dno morza),ale i zachwycić się, zadumać i po prostu wzruszyć.
Ta cząstka świata zamknięta między okładkami to pokłosie Festiwalu Podróżników Trzy Żywioły, który premierę miał w 2004 roku, skupiający znanych i mniej znanych, zawodowców i początkujących globtroterów, chcących podzielić się swoimi przeżyciami na krańcach świata. Autor opracowania miał więc w czym wybierać, by podzielić się z tym ze mną, zapowiadając kontynuację tej formy pokazywania świata. Jego młodszym bratem są Trzy Żywioły Festiwal Filmów Świata prezentujący filmy dokumentalne z wypraw. Cztery z nich dołączono do książki na płycie CD, wśród których jest "Długi marsz 70 lat później".
To książka, która inspiruje do ruszenia się z domu, kusząc pięknem widoków i mamiąc radością kontaktu z odmiennym sposobem myślenia ludzi z różnych krajów. Pozwala również uwierzyć, że wędrować każdy może, przestrzegając przed nieodłącznym niebezpieczeństwem i ryzykiem czekającym na podróżniczych żółtodziobów, ale przede wszystkim ukazuje spektrum możliwości, otwierając szeroko bramę świata na oścież.
naostrzuksiazki.pl
Pojechane podróże. Szalone wyprawy Trzech Żywiołów Piotr Trybalski
6,7
"Pojechane podróże" to książka, która mnie zachwyciła, oczarowała i porwała. Literatura faktu okraszona pięknymi fotografiami. Świetne relacje ludzi z pasją. Niesamowite zdjęcia ukazujące magiczne miejsca, towarzyszące podróżnikom uczucia. Mogę tak długo... długo... Książka naprawdę mnie oczarowała.
Autorzy to podróżnicy dzielący się z czytelnikami relacjami z przeróżnych zakątków Ziemi. Jest relacja Anny Czerwińskiej z najwyższych gór świata. Historia opowiedziana przez doświadczoną himalaistkę świetnie się komponuje z relacją Roberta Maciąga, który po serii wpadek i problemów spełnił swoje największe marzenie i dotarł do Mont Everestu. Samotnie, pokonując choroby, depresję i nieuczciwość ludzką osiąga swój cel. Moje serce zdobyła też relacja z podróży do Pakistanu po ciężarówkę. Śliczną, kolorową, wesołą staromodną ciężarówkę! Pojazd ten ma bieg wsteczny za to nie ma ręcznego hamulca. "Prędkościomierza, wskaźnika temperatury silnika, poziomu paliwa też nie ma ale - co bardzo istotne, jest osiem klaksonów". Podobała mi się też relacja podróżników idących śladem więźniów, którym udało się uciec z sowieckiego łagru pod Jakuckiem. Ludzie ci wędrowali przez Syberię, Mongolię pustynię Gobi i Tybet aż do Indii. Dokonali czegoś co wydaje się niemożliwe. Teraz świetnie wyposażona ekipa idzie w ślady więźniów łamiąc sobie głowy jak grupie wychudzonych i wynędzniałych ludzi udało się przeżyć w tak nieprzyjaznych warunkach. Ucieczka została opisana przez Sławomira Rawicza w książce pt. "Długi Marsz", która czeka na mojej półce w kolejce na przeczytanie.
Relacji jest siedemnaście - każda opisana z wielką pasją i miłością do odwiedzanych miejsc. Czytelnik ma wrażenie, że autorzy żyją w innym świecie. Nie ma tu codziennej rutyny - praca, dzieci, dom, tylko pasjonujące i pełne przygód życie. Dopiero później uświadamiamy sobie, że to też są zwykli ludzie tyle że ich serca przepełnia ogromna pasja i miłość do podróży, która pomaga zwalczyć trudności i przeciwności stające na drodze do celu. Każdy z podróżników ma swój dom, pracę, studia, ale zawsze na pierwszym miejscu jest podróż.
Z książki bije jeszcze jedno przesłanie. Cokolwiek byśmy nie zrobili zawsze Matka Ziemia pokaże nam, że Ona tu rządzi, a człowiek jest jedynie dodatkiem. Większość podróżników podkreśla szacunek do przyrody, a już poniższe zdjęcie jest wyjątkowym dowodem na szacunek i miłość do świata.
Każda relacja jest inna; zresztą każdy z podróżników ma inny styl pisania. Kilka relacji napisanych jest dość topornym językiem (o dziwo nie przypadła mi do gustu relacja Jarosława Kuźniara, który jak na dziennikarza nie popisał się). Większość jednak czyta się jak po maśle. Lekkie pióro w połączeniu z pięknem opisów i świetnymi zdjęciami tworzą porywającą całość.
Czytelnik ma problem z tą książką która pęta i więzi. Kiedy zaczynamy czytać wyobraźnia pracuje pełną parą. Natomiast kiedy próbujemy przerwać i odłożyć książkę bardzo trudno jest wrócić do rzeczywistości. Potrzeba chwili, aby zaakceptować to, że siedzi się na krześle w kuchni, a nie w traktorze mknącym przez Amazonię czy też na motorze pędzącym przez Azję. Wrażenie to potęgują prześliczne zdjęcia, które ukazują każdą wyprawę w drażniących wyobraźnię czytelnika szczegółach.
Kiedy pierwszy raz wzięłam w ręce "Pojechane podróże" uderzyła mnie waga tej książki. Jest ona po prostu ciężka jednak nic dziwnego. Z racji dbałości wydawcy o szczegóły książka została wydana na kredowym papierze. Jak wiadomo nie ma lepszego sposobu na prezentowanie zdjęć. Po pierwszym przekartkowaniu byłam wdzięczna że wydawca poświęcił wagę książki na rzecz podkreślenia piękna prezentowanych fotografii. Bo tak naprawdę "Pojechane podróże" to piękny album, którego lekturę rozpoczyna się od wąchania kartek i sycenia wzroku przepięknymi fotografiami. Dopiero potem człowiek zaczyna zauważać literki i czytać... czytać... czytać...