Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel14
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik243
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Elizabeth Norton
1
5,0/10
Pisze książki: historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,0/10średnia ocena książek autora
1 przeczytało książki autora
4 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Margaret Beaufort: Mother of the Tudor Dynasty
Elizabeth Norton
5,0 z 1 ocen
5 czytelników 1 opinia
2010
Najnowsze opinie o książkach autora
Margaret Beaufort: Mother of the Tudor Dynasty Elizabeth Norton
5,0
Wokoło biografii Małgorzaty Beaufort krążyłam od dłuższego czasu – bo choć nigdy za „matką dynastii Tudorów” nie przepadałam, to jednak chciałam obejrzeć sprawy, o których tyle czytałam niejako „z drugiej strony barykady”.
Czy mi się to udało? Nie do końca. Nie wiem, może za wiele się po tej książce spodziewałam, ale czytając ją miałam wrażenie, że autorka jedynie ślizga się po powierzchni wydarzeń - nie znalazłam tu niczego, czego nie można by wyczytać w parudziesięciu innych książkach na ten temat. A jeśli już coś jest - to zdecydowanie słabo uzasadnione i udokumentowane (jak np. kwestia tego, kto zgładził synów Edwarda IV - według autorki nie ma jednoznacznych dowodów, które wskazywałyby winnego, ale panowało podobno powszechne przekonanie, że to Ryszard, więc to pewnie on). Na dodatek wszystko podane jest ciężkim, mało przyjaznym dla czytelnika stylem.
Kobietę, jaka wyłania się z tej książki, trudno uznać za osobę sympatyczną i ujmującą – i to mimo starań autorki, która wielokrotnie podkreśla trudną sytuację, w jakiej Małgorzata znalazła się po śmierci drugiego męża i dramat, jakim niewątpliwie musiała być dla niej wieloletnia rozłąka z jedynym synem i brak wiadomości o tym, co się z nim dzieje. Ale trudno czuć coś innego jak niechęć czytając o tym, jak po objęciu władzy przez Henryka Małgorzata nieustannie starała się wysuwać na pierwszy plan, uzurpując sobie miejsce należne swojej synowej, jak starała się (z powodzeniem) ją zdominować, jak pozbawiła ją praktycznie prawa do decydowania o najbardziej banalnych, codziennych sprawach i jak po jej śmierci – tak niespodziewanej i przedwczesnej – z zapałem zabrała się za… opracowywanie szczegółowego ceremoniału pochówku królewskich małżonek.
Chociaż nie sposób nie współczuć tej dziewczynce, w wieku zaledwie dwunastu lat wydawanej za mąż za człowieka, który pragnął tylko jej majątku i koligacji, który nie pozwolił jej dorosnąć i rok później zostawił ją jako trzynastoletnią wdowę w zaawansowanej ciąży. Trudno nie litować się nad młodziutką matką, pozbawioną wsparcia i opieki, stanowiącą nadal łakomy kąsek dla łowców posagów. I trudno nie czuć pewnej sympatii do kobiety, która bierze w opiekę siostrę swojej synowej, która poślubiwszy z miłości dużo niżej urodzonego mężczyznę zostaje wyrzucona z dworu szwagra i pozbawiona swoich posiadłości.
I bardzo jestem ciekawa, co ta niezmiernie bogobojna niewiasta, długoletnia bliska przyjaciółka kardynała Johna Fishera, powiedziałaby widząc, jak jej koronowany wnuk jak skazuje jej przyjaciela na ścięcie i obraca w ruinę to, w co tak gorąco wierzyła i co szanowała…