rozwiń zwiń

Opowieści księżycowe – czego szukamy w kosmosie?

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
20.07.2019

Choć wyobraźnia nie zna granic, to naprawdę trudno jest pojąć naturę wszechświata – nieskończenie wielkiego uniwersum, w którym pół wieku temu pierwsi ludzie pojawili się na Księżycu, właściwie jedynym naturalnym satelicie planety Ziemia. Wydarzenie wyjątkowe, skłaniające do refleksji. Jak bardzo zmienił się nasz sposób myślenia o kosmosie? Czego dowiadujemy się o nim z kart literatury?

Opowieści księżycowe – czego szukamy w kosmosie?

Dosięgnąć gwiazd

Na początku obserwacja i dziecięcy wręcz zachwyt. Dopiero potem próba zrozumienia, a następnie sporządzanie opisu ciał niebieskich – w formie naukowych traktatów, ale również literackiej sztuki, o czym będzie jeszcze mowa. Nic dziwnego, że astronomia, jako jedna z najstarszych dyscyplin wiedzy, nierozerwalnie łączy się z mitologią, religijnymi rytuałami, dzięki którym chaos – jakim w dalszym ciągu często jawi się kosmos – mógł zostać w jakiś sposób uporządkowany. Obserwacją nocnego nieba zajmowali się Babilończycy i Grecy, Rzymianie i Majowie czy Chińczycy. Cywilizacje z różnych kręgów, czasów, miejsc. A drogę do poszukiwań wyznaczał im naturalny satelita Ziemi, który ożywał dzięki wyobraźni.

Jego potęga manifestowała się nie tylko na nieboskłonie, ale również pod postacią bóstw lunarnych. Egipski Thot, grecka Selene czy słowiański Chors stanowiły personifikacje Księżyca, dawały poczucie, że człowiek podlega dokładnie tym samym, odwiecznym prawom natury, dzięki którym łatwiej było zrozumieć otaczającą rzeczywistość. Choćby to, że rodzimy się i umieramy, uczestniczymy w niezmiennym cyklu, podobnie jak i Księżyc – schowany w nowiu, przysłonięty przez zaćmienia, a widoczny w pełni. Piąty co do wielkości w naszym Układzie Słonecznym pozwolił na rozwój nie tylko nauki, lecz również duchowości, filozofii i kultury. Jest intrygujący, bo dwoisty, wszak może stanowić nastrojową scenerię dla zakochanych, ale też symbolizować mroczne siły, żeby przywołać tylko wilkołactwo czy wampiryzm. Opowieści, którym poświęcony był Księżyc, sięgają doprawdy zamierzchłych czasów.

Wizje fantastycznonaukowe

Eksploracja kosmosu, której celem było pokonywanie własnych granic, a także odkrywanie nowych cywilizacji, to jeden z nadrzędnych motywów w historiach spod znaku fantastyki naukowej. Technologiczne zdobycze współczesnej cywilizacji wreszcie pozwalają nam, aby marzenia o międzygwiezdnych odysejach przemieniały się w konkretne plany i działanie. Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że program Apollo – seria amerykańskich lotów kosmicznych, których zwieńczeniem było lądowanie astronautów na Księżycu – to dopiero początek. Choć na dalsze etapy próby kolonizacji naszego Układu Kosmicznego przyjdzie nam pewnie jeszcze nieco poczekać.

Jednak już starożytni zastanawiali się, w jaki sposób przygotować się do podróży na Srebrny Glob. Bodaj pierwszym literatem był niejaki Lukian z Samosat, który swoje rozważania zapisał na kartach dialogu „Ikaromenippos albo podróż napowietrzna” oraz satyry „Prawdziwa historia”. Rzymski retor i satyryk żyjący w drugim stuleciu naszej ery opisał między innymi śmiałą misję marynarzy, którzy wbrew własnej woli – napędzani siłą przeznaczenia? – udali się w podróż do nieznanej księżycowej krainy. Wiele wieków później, gdy kosmiczna mapa była już zdecydowanie bardziej rozbudowana, Johannes Kepler, niemiecki matematyk i astronom, stworzył swoisty manuskrypt, w którym przedstawił wizję, w której nie tylko nauka, ale również okultystyczne siły wywierają przemożny wpływ na możliwość zdobycia Księżyca. Kepler potrafił popuścić wodze wyobraźni, ale równocześnie nie zapominał o pierwiastku naukowym, bo w historii opatrzonej tytułem „Sen albo astronomia lunarna” zastanawiał się również nad technicznymi trudnościami przygotowania podróży. Fantazja i nauka spleciona w jednym – to dowód na kształtowanie się opowieści spod znaku science fiction.

Próby w tym gatunku podejmowali twórcy, po których niekoniecznie można byłoby się tego spodziewać. Jednym z nich był Daniel Defoe, angielski prekursor powieści przygodowej, autor „Przypadków Robisona Crusoe”, który – o czym nie wszyscy zapewne wiedzą – już w 1709 roku wydał anonimową powieść „The Consolidator”, traktującą o kosmicznej odysei. Innym gigantem literatury, specjalizującym się w grozie i opowieściach niesamowitych, był Edgar Allan Poe. Twórca „Zagłady domu Usherów” na łamach „Nieporównanej przygody niejakiego Hansa Pfaalla” z 1835 roku wysłał swojego tytułowego bohatera w podróż, a właściwie ucieczkę balonem prosto na satelitę Ziemi.

Jeśli podróże w znane/nieznane, to oczywiście Juliusz Verne, który swoje pomysły zapisał w powieści „Z Ziemi na Księżyc”, która spotkała się z tak wielkim zainteresowaniem czytelników, że francuski autor musiał sprowadzić podróżnych – wysłanych w podróż za sprawą Kolumbiady, gigantycznego działa – z powrotem na Ziemię. Losy Impeya Barbicane'a, kapitana Nicholla oraz Michała Ardana były zresztą rozwijane w książce „Wokół Księżyca”, a dopełnieniem trylogii okazał się tytuł „Świat do góry nogami”. Verne słusznie uważany jest za jednego z głównych protoplastów fantastyki naukowej. Podobnie jak Herbert George Wells, twórca „Wojny światów”, który w „Pierwszych ludziach na księżycu” prorokował, jak mogłoby wyglądać kosmiczne życie. Podobnym zamiarem wykazał się zresztą nasz Jerzy Żuławski w trylogii księżycowej („Na srebrnym globie”, „Zwycięzca”, „Stara Ziemia”), który niezbadany jeszcze wówczas teren zaludnił istotami inteligentnymi, ale tajemniczymi, o czym dowiadujemy się też za sprawą filmowej ekranizacji wyreżyserowanej przez Andrzeja Żuławskiego, stryjecznego wujka pisarza.

Klasyk gatunku, Stanisław Lem, tematyce księżycowej poświęcił między innymi powieść „Pokój na Ziemi”, w którą wpisał postanowienia wymyślonej przez siebie nowej konwencji genewskiej – całość zbrojeń miała zostać przeniesiona na Księżyc, mocarstwowe zapędy ograniczone do minimum, a światowy pokój powinien stać się faktem. Każda akcja rodzi jednak reakcję, o czym przekonuje się znany z „Dzienników gwiazdowych” Ijon Tichy. Motywy inspirowane Srebrnym Globem były też obecne między innymi w opowiadaniach o pilocie Pirxie. Dzieła Lema – niezwykłe, niełatwe, ale często prorocze – były tworzone w czasie, gdy ludzie faktycznie zaczęli realizować pragnienie podróży w kosmiczną przestrzeń.

Spojrzenie naukowców

Nie ma przypadku w tym, że wybitni twórcy specjalizujący się w science fiction najczęściej żywo interesowali się nauką, najnowszymi zdobyczami techniki. Harmonizowali w sobie potrzebę wiedzy i artystyczną fantazję. Znakomicie widać to chociażby na przykładzie nieodżałowanego Arthura C. Clarke’a, twórcy „2001: Odysei kosmicznej”, który w czasie misji lotu księżycowego występował w amerykańskiej telewizji jako specjalny komentator tłumaczący doniosłość cywilizacyjnego wydarzenia.

Współczesnym przewodnikiem po świecie literatury i nauki może być również Marek Oramus, ceniony publicysta, zasłużony dla polskiego fandomu twórca i działacz, jeden z najciekawszych, choć niestety nieregularnie publikujący pisarz z nurtu fantastyki socjologicznej. Na kartach publikacji „Wszechświat jako nadmiar”, wydanej przy okazji 50. rocznicy lądowania na Księżycu, udowadnia on, w jak niezwykły sposób spleciona jest ze sobą sztuka i nauka, pragnienie wiedzy i filozofia. Prawdziwy erudyta, który z zacięciem badacza, w ujmującej, bo dygresyjnej formie, opowiada o tajemnicach ciał niebieskich. Niezwykle wartościowa lektura, której dopełnieniem – a właściwie kolejnymi rozdziałami – może być z kolei księga „Witamy we Wszechświecie. Podróż astrofizyczna”. Neil deGrasse Tyson, Michael A. Strauss oraz J. Richard Gott ukazują przed nami kosmiczne bogactwo – satelity, dalekie i bliskie planety, piękne, choć przerażające czarne dziury. Życie i śmierć gwiazd. I obraz widziany z perspektywy Srebrnego Globu. To naukowa opowieść, w której można zatopić się niemal bez reszty. Nie bez powodu uznano ją za jedną z 10 najlepszych popularnonaukowych książek w historii według magazynu „Forbes”.

Okrągła rocznica lądowania na Księżycu, o której wiemy też chociażby z kart „Księżycowego pyłu” Andrew Smitha, to doskonała okazja, aby zastanowić się, jak wielka, ba, olbrzymia, a w dodatku nieskończona jest rzeczywistość, w której prowadzimy swoją ziemską wędrówkę. Księżyc – utożsamiony równocześnie z naturą, religią i wiedzą – stanowi symbol i dowód na to, że niemożliwe nie istnieje. Odpowiedzi zapisano w literaturze, dzięki której rzeczywistość zmienia się na naszych oczach. Zerknijcie choćby do kilku spośród przywołanych tutaj ksiąg, potem poszukajcie innych, a następnie spójrzcie na niebo, bo – jak tłumaczy Neil deGrasse Tyson – „Nie tylko my żyjemy we wszechświecie, ale wszechświat żyje w nas”.


komentarze [15]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
konto usunięte
27.07.2019 11:20
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Arszu 21.07.2019 22:38
Czytelnik

Odbiegając trochę od tematu poza książkowego, mi się ze spraw srebrnego globu podoba się film, legendy polskie.

https://www.youtube.com/watch?v=hRdYz8cnOW4

W kosmosie szukamy obcych form życia, własnego odbicia, i chociaż lubię patrzeć w gwiazdy, to bardziej kosmiczna od kosmosu potrafi być muzyka. (JMJ, Oldfield, Byliński,Koto...)

Literaturę typowo księżycową to kojarzę...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
cień_fprefecta 21.07.2019 22:19
Bibliotekarz

Miasta na Księżycu opisuje też Heinlein w Kot, który przenika ściany i Luna to surowa pani.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Kot, który przenika ściany  Luna to surowa pani
Airain 21.07.2019 20:43
Czytelniczka

Tak gwoli uzupełnienia, o podróży na Księżyc pisał m.in. niejaki Cyrano de Bergerac (zob. Tamten świat). A że Polacy nie gęsi, to w 1785 r. Michał Dymitr Krajewski popełnił to: Polska nowela fantastyczna. Podróż na księżyc.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Tamten świat  Polska nowela fantastyczna. Podróż na księżyc
allison 20.07.2019 18:38
Czytelniczka

Nie moje klimaty książkowe, ale artykuł bardzo ciekawy:)
Może wreszcie sięgnę po Witamy we Wszechświecie. Podróż astrofizyczna, bo dostałam ją w prezencie - mąż już przeczytał, a ja ciągle mam coś innego w planach...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Witamy we Wszechświecie. Podróż astrofizyczna
Marcin Waincetel 22.07.2019 10:37
Oficjalny recenzent

Absolutnie rewelacyjna pozycja! Bo wielka wiedza przybliżona jest w naprawdę klarowny i ciekawy, bo dygresyjny sposób. Polecam - wakacyjnie - kosztować nawet po jednym rozdziale. Idealnie odmierzono proporcje. :)

I dziękuję za dobre słowo, jak zawsze! :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Ambrose 20.07.2019 17:21
Bibliotekarz

Księżyc to dla nas wciąż spore wyzwanie, ale i ogromny potencjał. A o tym jak mogłaby wyglądać jego kolonizacja bardzo ciekawie pisze Ian McDonald. Polecam jego trylogię księżycową:

Luna: Nów

Luna: Wilcza pełnia

Tom trzeci dopiero czeka na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Luna: Nów  Luna: Wilcza pełnia
Lis 21.07.2019 14:47
Bibliotekarz

No i oczywiście "Wschód Księżyca" oraz "Wojna o Księżyc" Bena Bovy ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Ambrose 21.07.2019 17:04
Bibliotekarz

Dzięki za tytuły. Odnotowano :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Paweł 20.07.2019 17:20
Czytelnik

Kosmiczne górnictwo - to wszystko co obecnie warunkuje obecność człowieka w kosmosie, a ściślej, na powierzchni Księżyca czy Marsa.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czytamcałyczas 20.07.2019 14:32
Czytelnik

Ja lubię najbardziej sf,gdzie są kosmici.Obce rasy,a nawet magia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
cień_fprefecta 20.07.2019 11:37
Bibliotekarz

Panie autorze takie jedno małe sprostowanie. Księżyc nie jest jedynym satelitą Ziemi (nawet naturalnym) za to jest chyba największym (chyba że czegoś nie widzimy ;).

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel 20.07.2019 11:55
Oficjalny recenzent

Oczywisty błąd, który wziął się przez niedopatrzenie. :) Powinno być, rzecz jasna, "jedynym naturalnym satelicie planety Ziemia." Bo satelitów - sztucznych - jest rzecz jasna od groma. Dziękuję za sprostowanie i zwrócenie uwagi!
A co do tych naturalnych, to faktycznie - czasem liczy się jeszcze Księżyce Kordylowskiego. Pyłowe....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Krzysiek Żuchowicz 04.04.2021 19:41
Autor

Przyznam, że mnie to bardzo zaskoczyło.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Marcin Waincetel 19.07.2019 11:16
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post