Mons Kallentoft odpowiedział na Wasze pytania!

LubimyCzytać LubimyCzytać
27.11.2018

Mons Kallentoft urodził się w 1968 roku, dorastał w okolicach Linköpingu, a obecnie mieszka na Majorce. Zdobył uznanie czytelników i krytyków dzięki swoim powieściom o komisarz Malin Fors. Jego książki przetłumaczono na trzydzieści języków i sprzedano w łącznym nakładzie ponad dwóch i pół miliona egzemplarzy. 

Nakładem Domu Wydawniczego REBIS do tej pory ukazały się: Ofiara w środku zimyŚmierć letnią porąJesienna sonataZło budzi się wiosnąPiąta pora rokuWodne aniołyDuchy wiatruZiemna burzaŁowcy ogniaZapach diabła oraz Na imię mi ZackLeon i Bambi (z Markusem Luttemanem). Heroina miała premierę w październiku.

Mons Kallentoft odpowiedział na Wasze pytania!

Ma Pan wyrazisty styl. Zdania są mocne, bezbarwne i chłodne. Jak Pan uzyskał ten efekt? Jak Pan doszedł do takiej frazy? A może Pan też takimi zdaniami myśli? Czy Pan podobnie mówi w życiu, jak pisze? miś

Zajęło mi to bardzo dużo czasu. I pracy. Bardzo dużo pracy! Minęło 15 lat od momentu, w którym zacząłem pisać, do wydania mojej pierwszej powieści – więc naprawdę miałem mnóstwo czasu, żeby pracować nad własnym stylem i nad tym, jak np. budować napięcie w krótkich zdaniach.

Ulubiony bohater literacki? ogarbejbe

Mój ulubiony bohater pochodzi z książki „Wielki Gatsby”. Ale nie jest to główny bohater, tylko narrator Nick Carraway. Chciałbym być jak on – nie bierze bezpośredniego udziału w wydarzeniach, ale wszystko obserwuje. Jest bardzo współczujący, a jednocześnie nie cierpi bogaczy.

Jak narodziła się Malin? I czy ją Pan bardziej kocha, czy nienawidzi? Bo chyba nie jest Panu obojętna? miś

Najpierw chciałem tworzyć tzw. literaturę piękną – zwykłe powieści. Potem doszedłem do wniosku, że jednak będą to kryminały. Najpopularniejszym typem bohatera był facet, nie najmłodszy, po sześćdziesiątce – pijak, po rozwodzie, z wielkimi problemami. Osobiście dla mnie to straszna nuda – ale z jakiegoś powodu czytelnicy lubią ten typ. Postanowiłem więc wziąć większość tych cech i włożyć je w czterdziestoletnią kobietą. Z grubsza tak to wyglądało.

Mniej więcej w tym samym czasie moja żona planowała napisać historię z podobną bohaterką. Usiedliśmy więc, pogadaliśmy i zgodnie ustaliliśmy, że to ja powinienem spróbować. Można powiedzieć, że ukradłem postać mojej żonie (śmiech), ale odbyło się to za jej przyzwoleniem. No i nadal jesteśmy małżeństwem, więc chyba się za to nie obraziła.

Lubię moją bohaterkę – lubię o niej pisać. Jest bardzo złożoną postacią. Nie mam problemu z tym, żeby pisać o złych rzeczach, które jej się przydarzają. Czasami dostaję maile od czytelników, że mógłbym być dla niej milszy (śmiech). Myślę, że dla niektórych odbiorców Malin jest bardziej prawdziwa niż dla mnie.

Czy myślał Pan razem ze współautorem cyklu o Zacku Herrym, żeby inspirować się mitologią nordycką, a nie grecką? Lilianna

Grecja jest dla mnie miejscem, w który narodziły się wszystkie mitologie. Wolałem czerpać z niej. Ponadto w Skandynawii ruchy nacjonalistyczne i skrajna prawica zawłaszczyły sobie mitologię – nie chciałem więc zapuszczać się w tamte rejony, żeby nie być z nimi w żaden sposób kojarzony.

Czy już wie Pan, ile części będzie liczył cykl z serii „Herkules”? Teresa

Kiedy wymyślałem ten cykl, nie wiedziałem, że oprę go akurat na micie o Herkulesie. Znałem oczywiście mitologię grecką, ale nie jakoś dokładnie. W zamyśle cykl ma liczyć dwanaście tomów, czyli tyle, ile było prac Herkulesa. Ale kto wie... Może więcej. Oby nie mniej!

Która książka kosztowała Pana najwięcej pracy, energii, samodyscypliny?Jolanta

Akurat ta książka, która kosztowała mnie najwięcej, nie została wydana w Polsce. To na poły autobiografia, o moich podróżach – dość mroczna rzecz. Ale także „Ofiara w środku zimy”, czyli pierwsza z cyklu o Molin Fors. Po pierwsze, musiałem przestawić się na pisanie kryminałów, po drugie, akcja rozgrywa się w moim rodzinnym mieście. Opierałem się częściowo na historiach, które słyszałem jako dziecko – musiałem więc zejść w głąb siebie. Ta książka mnie zmieniła. Strasznie dużo przy niej pracowałem, także nad sobą. Zresztą każda powieść ma swoją cenę.

Czy zaczynając książkę, wie Pan, jak ona ma się kończyć, czy zmienia się to z kolejnymi etapami akcji? ogarbejbe

Raczej tak. Mniej więcej. Mam zaplanowane ok. 80% powieści – zostawiam sobie te 20% na improwizację i zmiany.

Gdyby mógł się Pan cofnąć w czasie, czy zmieniłby Pan coś w swoich powieściach? triste

Staram się nie myśleć w ten sposób, to by było straszne. Bo pewnie bez końca chciałbym coś zmieniać. Ale w czasie tworzenia mojej drugiej powieści (sprzed cyklu o Malin) wprowadziłem za dużo zmian, które zasugerował mi redaktor. Byłem młodym, początkującym pisarzem i bałem się z czymś nie zgodzić – wprowadziłem mnóstwo rzeczy, które zmieniły całą książkę. To miała być powieść obyczajowa, a wyszedł z tego thriller.

Wielu początkujących pisarzy ma z tym problem – boisz się, że jeśli za bardzo będziesz się upierał przy swoim, to w ogóle ci nie wydadzą książki.

Ja nie czytam swoich książek po tym, jak zostaną wydane. Próbowałem raz – znalazłem trzy błędy i się wkurzyłem. A jeszcze gorzej jest, jak próbuję słuchać audiobooków

Stawia Pan kropkę na końcu ostatniego zdania nowo pisanej powieści i ... Jolanta

Odsyłam ją do redakcji! (śmiech), a dla relaksu idę się napić. Jem dobrą kolację z rodziną i przyjaciółmi, piję szampana. Nie robię sobie długich przerw między książkami. Zaczynam pisać kolejną powieść bardzo szybko – może nie zaraz na następny dzień, ale nie czekam miesiącami.

Ma Pan swój rytuał przy pisaniu powieści? triste

Hmm. Żeby pisać, muszę być bardzo skoncentrowany. Zaczynam pisać z rana, tak jak bym zaczynał normalną pracę. Nie lubię, kiedy coś mnie wybije z tego rytmu – trudno mi się potem zebrać. Zazwyczaj wstaję rano, biorę prysznic, jem śniadanie i siadam do pracy. Wolę pracować w dzień, rzadko zdarza mi się pracować wieczorami czy w nocy. Ale najczęściej pracuję w łóżku, a nie przy biurku.

Jak radzi Pan sobie z negatywnymi emocjami, jakie towarzyszą pisaniu kryminałów? ogarbejbe

Oczywiście jakoś na mnie wpływają. Mam rodzinę i dzieci – to bardzo szybko wybija mnie z myślenia o fabule i każe myśleć o świecie rzeczywistym. Często też chodzę na siłownię. Wyżywam się na workach treningowych – uwielbiam boks tajski – nie lubię bić ludzi, ale bardzo lubię pouderzać w coś. Czasami też chodzę po prostu się napić.

Nagrody za najciekawsze pytanie otrzymują: ogarbejbe, Lilianna i Jolanta.


komentarze [2]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
ogarbejbe  - awatar
ogarbejbe 29.11.2018 22:25
Czytelniczka

Bardzo ciekawy wywiad. Dziękuję za wyróżnienie moich pytań.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 26.11.2018 14:48
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post