-
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2012-06-28
2012-09-17
Wysoki Zamek to autobiograficzny wgląd we Lwowskie dzieciństwo Lema. Część z opisywanych tam wspomnień poznałem już w wywiadach pisarza z Beresiem czy Fijałkowskim. Chwilami to wspomnienia lekkie, żartobliwe acz genialnie celne w swej wymowie i nostalgiczne nieco za latami młodości, a przede wszystkim za miastem narodzin pisarza z lat 30 XX w.
Znaleźć też tutaj możemy zdecydowanie już cięższe w odbiorze, acz tradycyjnie po mistrzowsku pięknie napisane dygresje, choćby o naturze pamięci. I być może dlatego, spodziewając się zupełnie lekkiej w percepcji, typowo autobiograficznej lektury, nie będąc przygotowanym ni nastawionym na trudności - co prawda nie takie znów znaczne, ale jednak - w tekście zawarte i czyhające na czytelnika, pozycję tę oceniam subiektywnie na 6/10.
Zapewne wrócę jeszcze do niej za lat kilka lub kilkanaście, ale póki co pozycja ta dla mnie jest tylko dobra. No dobra, dobra z plusem!
Wysoki Zamek to autobiograficzny wgląd we Lwowskie dzieciństwo Lema. Część z opisywanych tam wspomnień poznałem już w wywiadach pisarza z Beresiem czy Fijałkowskim. Chwilami to wspomnienia lekkie, żartobliwe acz genialnie celne w swej wymowie i nostalgiczne nieco za latami młodości, a przede wszystkim za miastem narodzin pisarza z lat 30 XX w.
Znaleźć też tutaj możemy...
2012-12-08
"...trzeba dobro tworzyć ze zła, bo nie ma nic innego, z czego by można je tworzyć".
Taaak... Obcujemy tutaj ewidentnie i bezspornie z fantastyką na wysokim poziomie! Być może nawet najwyższym. Gęsty klimat, wyborna narracja, dialogi i przemyślenia - niepoślednie. Świetne pomysły, w tym ten główny na kontakt z obcą cywilizacją - z nieznanym, niezrozumiałym. A na tle tego wszystkiego: niedoskonały wielce Człowiek. Jak u Lema. WSPANIAŁOŚĆ, KLASYKA i KANON!
"...trzeba dobro tworzyć ze zła, bo nie ma nic innego, z czego by można je tworzyć".
Taaak... Obcujemy tutaj ewidentnie i bezspornie z fantastyką na wysokim poziomie! Być może nawet najwyższym. Gęsty klimat, wyborna narracja, dialogi i przemyślenia - niepoślednie. Świetne pomysły, w tym ten główny na kontakt z obcą cywilizacją - z nieznanym, niezrozumiałym. A na tle tego...
2012-11-26
Bardzo dobrze, a nawet świetnie napisana powieść! To moje pierwsze zetknięcie z prozą braci Strugackich. Choć czarodziejsko-magiczne klimaty INBADCZAMu zaprezentowane w tej pozycji zupełnie nie są moimi ulubionymi, to chylę jednak czoła przed niepoślednim językiem opowieść tę spisanym. Czuć tutaj ogromny potencjał, wyobraźnię oraz inteligencję duetu autorów.
Książka napisana w połowie lat 60. w zasadzie w ogóle się nie postarzała. I spełniła swoje podstawowe przed nią stawiane zadanie: zachęciła mnie swoim stylem do zaznajomienia się z kolejnymi pozycjami klasyków rosyjskiej SF!
Bardzo dobrze, a nawet świetnie napisana powieść! To moje pierwsze zetknięcie z prozą braci Strugackich. Choć czarodziejsko-magiczne klimaty INBADCZAMu zaprezentowane w tej pozycji zupełnie nie są moimi ulubionymi, to chylę jednak czoła przed niepoślednim językiem opowieść tę spisanym. Czuć tutaj ogromny potencjał, wyobraźnię oraz inteligencję duetu autorów.
Książka...
2016-11-22
DZIŚ BĘDZIE CHOLERNIE DŁUGO... ALE CZYTA SIĘ DIABELNIE SZYBKO!!
Kochani, to nie jest już Klasyka... To KANON ścisły światowej fantastyki! Opowiadania z Pirxem w roli głównej to cudna, oldskulowa, nieśmiertelna i pierwszorzędna - Science Fiction!
Cykl historii o jednym z moich ulubionych, fantastycznych bohaterów, powstawał przez lat wiele. Lem rozpoczął go trzema opowiadaniami - Test, Patrol i Albatros - jeszcze w roku 1959, a zakończył był wspaniałym Ananke w 1971.
Na tytułowe opowieści składa się 10 przesmacznych opowiadań, osnutych wokół naszego bezimiennego bohatera, ale za to z jak legendarnym już nazwiskiem, które przeszło chyżo do historii tego gatunku – Pirx!
I tak to owego Pirxa zaznajamiamy w rozkosznej tragikomedii, jakim niewątpliwie jest opowiadanie pierwsze: „TEST”. A daje się on nam poznać jako gapowaty i nieco rozkojarzony kadet. To marzyciel i jeszcze mocno niepewny siebie, młody człowiek. Podczas swojego egzaminu praktycznego, tytułowego testu, zmuszony jest on walczyć z ogarniającą go paniką, brakiem ciążenia i korzystającą z tegoż zjawiska latającą w kabinie książką, ale przede wszystkim z wściekle dokazującymi pasażerami na gapę – wrednymi muchami dwoma!
„Test” to również znakomite, twardziutkie że hej – SF! Już sam opis ryglowania klapy i zamykania rakiety przed startem, jest niesamowicie klimatyczny i daje prawdziwy przedsmak tego co dziać się będzie dalej! Co za start! Pychota!
A dalej mamy nie mniej atrakcyjne opowiadanie – „PATROL”. Pirx tutaj to już pilot z ponad dwuletnim stażem i blisko 180 wylatanymi, kosmicznymi patrolami. Sam siebie nazywa już „starym rutyniarzem”. Świetna to, smakowita historyjka, gdzie po raz kolejny nieszablonowe zachowanie naszego bohatera, ratuje mu skórę! Wcześniej przed zderzeniem się z powierzchnią Księżyca, tym razem przed niekontrolowaną pogonią za bardzo tajemniczym światełkiem! Normalnie palce lizać!
„ALBATROS” to z kolei opowieść nieco innego typu. Tym razem Nawigator już Pirx znajduje się na luksusowym Transgalaktiku Tytanie - swego rodzaju Stefanie Batorym Układu Słonecznego! Rejs owej pięknej maszyny z Marsa na Ziemię zakłócony zostaje sygnałem SOS z będącego w bardzo poważnych tarapatach Albatrosa 4.
Opowiadanie te, to pełne stonowanego napięcia i dramaturgii opisy akcji ratunkowej, podjętej przez statki inne, bliższe tytułowego Albatrosa. Wszystkiego tutaj dowiadujemy się li tylko z komunikatów radiowych pomiędzy stronami tej akcji, słyszanymi w nawigatorni Tytana. Tym razem Pirx jest tylko (boleśnie dla siebie) biernym świadkiem całej tej tragicznej historii. Wykwintne niczym żabie udka w sosie truskawkowym!
„TERMINUS”, to znakomity dreszczowiec, cudownie skąpany w sztafażu SF! Na mocno zdezelowanym, choć bardzo historycznym statku Koriolanie, poznajemy jedynego ocalałego świadka tragedii załogi tej jednostki sprzed 19 lat – Terminusa.
To stary już robot naprawczy, maszyna z rozpadem funkcji i swoistym… Alzhaimerem? Nieświadomie nadaje on bowiem morsem zastygłe w historii czasu – i w swoich elektrycznych obwodach – ostatnie chwile i dialogi umierającej załogi. Czy aby jednak na pewno zastygłe? Pirx będzie musiał się o tym przekonać osobiście! Absolutnie to wyborne jest!
W „ODRUCHU WARUNKOWYM” jakby cofamy się razem z Pirxem w czasie, na czwarty, ostatni rok jego studiów. Tam dowiadujemy się o jedynych chyba nam znanych, zabawnych perypetiach Pirxa z płcią mu przeciwną! Dowiadujemy się również o tym, jak szalenie poczciwy ma wygląd, jak bardzo go te określenie boli i jak przylgnie ono do niego już na zawsze. To pierwsze, dłuższe i bardziej rozbudowane opowiadanie. Jakże świetnie napisane!
Pirx wyrusza na dwutygodniową praktykę na księżycową stację Mendelejew. Tam spróbuje on pomóc wyjaśnić tajemnicze zgony jej poprzednich gospodarzy. Podobnie jak w „Patrolu” i ta tragedia na stacji rozwiązanie znajdzie w szeregu konkretnych, następujących po sobie zdarzeń. I w niekonwencjonalności Pirxa. Dobre jak cholera!
„POLOWANIE” jest kolejnym księżycowym opowiadaniem. Pirx tym razem dowodzi tytułową nagonką na Setaura - „szalonego” robota do ciężkich robót górniczych, który wskutek awarii terroryzuje okoliczny teren, swym śmiercionośnym działkiem laserowym. Klimatycznie, interesująco, twardo-fantastycznie! Ba, świetnie!
W „WYPADKU” natomiast, kwestia zalążków sztucznej inteligencji u maszyn zostaje przez Lema pogłębiona! Zaawansowany technologicznie, humanoidalny Automat Nieliniowy ANIEL, po wykonaniu swego zadania nie wraca do bazy. Rankiem dnia następnego grupka naukowców, w skład których wchodzi - to rzecz jasna - i nasz Pirx, wyrusza pospiesznie na jego poszukiwanie.
Autor, przy okazji rozwiązywania niniejszej zagadki, serwuje czytelnikowi wyśmienite opisy alpinistycznej wspinaczki, tropem Anielskiego robota! Wciąga niczym krówka mordoklejka!
Interesującą i zabawną chwilami wieloma historią jest „OPOWIADANIE PIRXA”. Zaczyna się ona i trwa niczym rasowy Ijon Tichy! Jest luźna, leciutko groteskowa i odprężająca! Mocno inna niż te do tej pory. Opowieść ta jednak w fazie swej końcowej, przy pojawieniu się tajemniczego kosmicznego bolidu, przelatującego tuż przed nosem „Perły Nocy” – statku Pirxa holującego całe sterty i masy zrupieciałych maszyn – przechodzi niespodzianie w smakowitego Pirxa, by szybko zakończyć się znów zabawnym finałem a la „Dzienniki Gwiazdowe”! Nad wyraz przyjemne!
„ROZPRAWA”. Genialne, mocno rozwinięte, arcyciekawe i chyba najlepsze opowiadanie w tym zbiorze! Pirx występuje już tutaj w randze Komandora. Tym razem czeka na niego zlecenie specjalne. Rejs eksperymentalny na statku „Goliat”, z nowym rodzajem załogi! Głównym zadaniem Komandora będzie ocena przydatności nieliniowców - robotów wizualnie nieodróżnialnych już od swych twórców – podczas misji w pierścieniach Saturna.
Załoga Goliata jest mieszana, celem Pirxa będzie też zatem rozgryzienie kto jest kim na pokładzie, i jaki to test przygotować na załogi tej ocenę! Test na.. ludzką niedoskonałość, ułomność, poczciwość. Czy ludzkie te przywary finalnie okażą się zwycięskie w psychologicznej grze z megalomaniczną i zimną perfekcją robota? W kosmos wybombione!
I wreszcie, niejako na deser opowieść ostatnia – „ANANKE”. Pirx, przebywający tym razem na Marsie, dokooptowany zostaje do Komisji badającej katastrofę lądującego na Czerwonej Planecie, potężnego i nowoczesnego transportowca Ariela. Po raz pierwszy w tym zbiorze pojawia się słowo komputer, zastępując jakby wysłużone już kalkulatory, i od razu komputer ów – pokładowy statku: AIBM 09 – powoduje niezrozumiałe i tragiczne w skutkach roztrzaskanie się Ariela o powierzchnię Marsa.
Czasu na odkrycie przyczyn katastrofy Komisja ma niewiele, gdyż już za dni 9 lądować w tym samym miejscu, ze swym cennym dla lokalnych Marsjan ładunkiem, zamierza statek bliźniaczy - Ares! A problem w tym, że za sterami owego, podczas automatycznej procedury lądowania, wirtualnie zasiądzie znów AIBM 09...
Czy zagadka zostanie rozwiązana? Kto i co tak naprawdę odpowiada za katastrofę? „Ananke” to najbardziej dojrzałe tutaj opowiadanie Lema. Masa ciekawych rozważań, krzyna prehistorii badań nad Czerwoną Planetą, niemało jest też frapującej głębi! A zatem? Sepulki byłyby wniebowzięte!
Rekapitulując w końcu! Po kolejnej już tego lekturze, dojrzewający, ludzki i poczciwy Pirx, oraz jego tutaj fantastyczne perypetie, niezmiennie i wciąż pozostają moją ulubioną pozycją! WYBITNE to SF i basta! A więc: „Dobrego odrzutu! Do pocisku!” no i „Wysokiej próżni!” A tak normalnie to: jazda do czytania! Bo to 9/10 jest!
DZIŚ BĘDZIE CHOLERNIE DŁUGO... ALE CZYTA SIĘ DIABELNIE SZYBKO!!
Kochani, to nie jest już Klasyka... To KANON ścisły światowej fantastyki! Opowiadania z Pirxem w roli głównej to cudna, oldskulowa, nieśmiertelna i pierwszorzędna - Science Fiction!
Cykl historii o jednym z moich ulubionych, fantastycznych bohaterów, powstawał przez lat wiele. Lem rozpoczął go trzema...
2012-10-28
Wyśmienity komiks, jeszcze lepsza książka! Pozycja zdecydowanie WYBITNA w swym gatunku. Znakomita narracja i styl, żywe dialogi, interesująca i sugestywna wizja zmian na Ziemi, oraz zimny klimat beznadziejności wojny.
Piękna, oryginalna, MOCNA, nostalgiczna i może nieco mało wiarygodna na finiszu, ale "Wieczna Wojna" Joe Haldemana jest taką powieścią SF, którą poznać zwyczajnie MUSOWO trzeba, by następnie wracać do niej z przyjemnością po latach, gdyż to KLASYK jest nieśmiertelny!
A być może nawet WIECZNY.
Wyśmienity komiks, jeszcze lepsza książka! Pozycja zdecydowanie WYBITNA w swym gatunku. Znakomita narracja i styl, żywe dialogi, interesująca i sugestywna wizja zmian na Ziemi, oraz zimny klimat beznadziejności wojny.
Piękna, oryginalna, MOCNA, nostalgiczna i może nieco mało wiarygodna na finiszu, ale "Wieczna Wojna" Joe Haldemana jest taką powieścią SF, którą poznać...
2012-09-23
"Limes Inferior" z roku 1982, to podług opinii mojej, ale i chyba większości fanów polskiej fantastyki, najlepsza powieść Zajdla. Znajdziemy w niej wyśmienicie, plastycznie i szczegółowo wykreowany świat metropolii Argolandu, wraz z jej klasowymi mieszkańcami, którzy to po raz kolejny już u tego Autora, realizują jedynie słuszny, a odgórnie im narzucony, system społeczny.
Jedynaki i Szóstaki – każdy z nich dąży, wraz z rządzącymi Aglomeracją Zerowcami, do upragnionego i coraz to bliższego już ideału życia! Radosnej egzystencji bez pracy, zmartwień i w powszechnym dobrobycie, w konsumpcyjnym raju dla wszystkich. Jak się później okazuje, a bohater główny książki Sneer najpierw podejrzewa, a potem sam przekonuje – prawda jest nieco inna…
Tradycyjnie wspaniały i lekki styl pióra J.A.Z. czyni lekturę tej zdecydowanie jednej z najwybitniejszej pozycji polskiej fantastyki socjologicznej, jak i polskiej SF w ogóle, niezwykle przyjemną! Ale ci co czytali już Zajdla wiedzą, że to standard…
Obcujemy tutaj zatem z wysokiej klasy fantastyką, kolejnymi alegoriami i nawiązaniami do historyczno-polityczno-socjologicznych uwarunkowań Polski, w latach narzuconych jej odgórnie socjalistycznych idei i budowania komunistycznego raju, a także – i to chyba dość niespodziewanie – aktualnym ostrzeżeniem przed ogłupiającym, konsumpcyjnym i zautomatyzowanym modelem przyszłości świata, nie tak znów odległym, a dość przerażająco i wyraźnie już urzeczywistniającym się na naszych oczach.
Zajdlowi udało się więc znów napisać przepyszny kawałek socjologicznej SF, przemycić po raz kolejny antytotalitarne przesłanie, jak i ostrzec przed konsumpcyjną papką, technologiczną pułapką oraz kulturową degeneracją ludzkości, dążącej za wszelką cenę do maksymalnej wygody i zaspakajania swoich, co raz to większych a płytszych potrzeb, kosztem globalnego zidiocenia.
Czy dla tak przedstawionego modelu świata jest jakaś nadzieja? Chyba tylko lifter Sneer ją zna…
Konkludując: dzieło to absolutnie wybitne! Obowiązkowe do fantastycznego, czytelniczego zapoznania, ale przede wszystkim – i to po tylu latach – nad wyraz aktualne! Kanon polskiej SF.
"Limes Inferior" z roku 1982, to podług opinii mojej, ale i chyba większości fanów polskiej fantastyki, najlepsza powieść Zajdla. Znajdziemy w niej wyśmienicie, plastycznie i szczegółowo wykreowany świat metropolii Argolandu, wraz z jej klasowymi mieszkańcami, którzy to po raz kolejny już u tego Autora, realizują jedynie słuszny, a odgórnie im narzucony, system...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-12-15
Absolutnie kanoniczna i prawdziwie fantastyczno-naukowa! Wybitna, jeśli nie jedna z najwybitniejszych pozycji hard science fiction w historii gatunku! W Polsce i na świecie. Znakomicie, precyzyjnie i jednocześnie przystępnie napisana i opowiedziana historia ludzkiego kontaktu z obcą formą martwej cywilizacji, czy też techno-ewolucji.
„Niezwyciężony”, krążownik drugiej klasy, największa jednostka, jaką dysponowała baza w konstelacji Liry, szedł fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru.”
Znajdziemy tutaj wspaniałe, plastyczne opisy ziemskiego, potężnego arsenału, rzuconego na planecie Regis III w niespodziewany bój z tajemniczym „chmuromózgiem”, jak i bardzo ciekawy pomysł na „ewolucję” cybernetycznych maszyn i inteligentnej broni. Pomysł, do którego Lem powróci jeszcze nie raz, a najdoskonalej rozwinie go chyba w równie znakomitej powieści – "Pokój na Ziemi".
"Niezwyciężony" wciąga już od samego – wyżej zacytowanego – początku, swą smakowitą akcją i fantastyczną fabułą, ale przede wszystkim urzeka swoją warstwą drugą, czyli: formą, konsekwencjami oraz finałem kontaktu człowieka, w książce reprezentowanym przez postać Rohana, z sobie nieznanym, obcym i niezrozumiałym. Niejako też: upartym i za nic chcącym się ludziom – pomimo ich prawdziwej, militarnej potęgi – podporządkować i poddać.
„Gdyby atakującymi były żywe istoty, masakra, jaka je spotkała, zmusiłaby chyba następne szeregi do odwrotu, a przynajmniej do zatrzymania się u wrót wznieconego piekła […]”
Ta kultowa powieść Lema, to prawdziwe delikatesy dla każdego mniej lub bardziej zaawansowanego czytelniczo maniaka SF. Jednych porwie i zachwyci warstwa przygodowo-sensacyjno-militarna, drudzy docenią i ze smakiem skonsumują i poziomy głębsze – jak to u Lema: przepełnione troską o człowieka, wiarą w ludzki rozum, jego kreatywność i nieobliczalność, a jednocześnie chroniczny u Autora brak nadziei na porozumienie i prawdziwy kontakt obcych sobie intelektów.
Co w "Niezwyciężonym" wydaje się być jednak krzepiące, przedstawiciele ludzkości, używając swych intelektualnych przywar, w które Autor niewątpliwie jeszcze wierzył pisząc tę powieść, potrafią zakończyć tę historię inaczej, niż bohaterowie ostatniej Jego fantastycznej książki – "Fiaska".
Powieść napisana w latach 60. niemal w ogóle się nie zestarzała, nie trąci myszką ani też innymi gryzoniami. Czyta się ją nadal wyśmienicie i nadaje się wręcz idealnie na początek znajomości z naszym Wielkim Klasykiem tegoż rodzaju literatury. Nie sposób więc mi jej Wam nie polecać – toż to prawdziwy Kanon SF! Moja ocena tutaj: 9/10!
Absolutnie kanoniczna i prawdziwie fantastyczno-naukowa! Wybitna, jeśli nie jedna z najwybitniejszych pozycji hard science fiction w historii gatunku! W Polsce i na świecie. Znakomicie, precyzyjnie i jednocześnie przystępnie napisana i opowiedziana historia ludzkiego kontaktu z obcą formą martwej cywilizacji, czy też techno-ewolucji.
„Niezwyciężony”, krążownik drugiej...
2017-09-17
Paradyzja, wydana po raz pierwszy w 1984 roku, jest powieścią krótką, acz niezwykle treściwą i pełną socjologiczno-fantastycznej materii. Jest absolutnie cudowna i - po raz kolejny - mistrzowsko alegoryczna. Ale to również, u tego Autora, odnaleźć możemy w standardzie.
Ziemski wysłannik, pisarz - Rinah Devi, po sześcioletniej, anabiotycznej podróży na frachtowcu Regina Vacui, przybywa na tytułową Paradyzję. Twór sztuczny, sporych rozmiarów satelitę, krążącego gdzieś (lecz nie wiadomo gdzie) wokół planety Tartar, w gwiazdozbiorze Psów Gończych. Ten kompleks połączonych ze sobą dwunastu cylindrycznych kontenerów, stanowiących orbitującą Paradyzję, zamieszkuje gigantyczna już populacja, bo około 150 milionów ludzi, potomków niedoszłych kolonistów planety Tartar.
Niedoszłych, gdyż w pierwotnej ewaluacji i ocenie życiodajnych warunków na tej planecie był poważny błąd, uniemożliwiający osiedlenie się tym ludziom na jej powierzchni. No, przynajmniej tak brzmiała oficjalna informacja i wersja niejakiego Carlosa Jose Cortazara - przywódcy tych pechowych i nieszczęsnych osadników.
Postanowiono jednak szat nie rozdzierać i założyć swą wymarzoną kolonię. Na orbicie, opływającego w niemal nieprzebrane, naturalne bogactwa, Tartaru! Tak powstała Paradyzja, ogłosiła niezależność od Ziemi i od ponad już stu lat, jest ściśle, szczelnie i tajemniczo izolującą się, sztuczną planetą.
Rinah, z czterotygodniową paradyzyjską wizą w ręku, mieszka i poznaje ten zamknięty i jedyny w swym rodzaju świat. A ze swych obserwacji i zebranych tam informacji, zamierza stworzyć książkę.
"Ilekroć coś wyda Ci się dziwne, przypomnij sobie gdzie jesteś, i zamiast się dziwić, spróbuj zrozumieć."
Ta kolejna, zajdlowska antyutopia, jest kolejnym zajdlowskim majstersztykiem! Świat, który oglądamy i oceniamy oczami ziemskiego wysłannika, jawi nam się dwojako. Jest habitatem nade wszystko nastawionym na bezpieczeństwo i przetrwanie swoich obywateli. Temu imperatywowi podporządkowane jest tam całe ich życie, a czuwa nad nim wszechstronnie, choć bezstronnie, obiektywnie i komputerowo doskonale - Centralny System Zabezpieczeń.
Od zakazu swobodnego i niekontrolowanego przemieszczania się po satelicie (możliwe zakłócenie sztucznej grawitacji), po konieczność instalacji w każdym miejscu Paradyzji mikrofonów, kamer i przejrzystych ścian (by zapobiec śmiertelnym w skutkach aktom sabotażu i dywersji). Dla wzmocnienia czujności wśród obywateli i wpojenia im odpowiednich reakcji na zagrożenia zewnętrzne i wewnętrzne, często stosowane są nagłe ćwiczebne alarmy i tzw. pogadanki szkoleniowe.
Jednostki stopnia człowieczeństwa - SC, paradyzyjskiego systemu społecznego, w prosty, precyzyjny i nadzwyczaj sprawiedliwy sposób czuwają nad tym, aby każdy obywatel dostał to, na co uczciwie zapracował i zasłużył swoim przykładnym zachowaniem. Od punktów dodatnich, po te ujemne. Z jak zawsze niezawodną, komputerową precyzją! Nareszcie kolesiostwo czy nepotyzm nie mają racji bytu!
"W naszym pojęciu wolność osiąga się przez uświadomienie, że wszystko, co nas ogranicza, jest konieczne."
Na Paradyzyjski Raj, można też spojrzeć i z innej perspektywy. Objawi się on nam wtedy dość mocno niepokojąco, jako orbitalna kolonia, gdzie łamane są fundamentalne prawa człowieka. Gdzie panuje całkowity brak prywatności, cenzura i permanentna, audio-wizualna inwigilacja. Gdzie trwa ciągła, przymusowa propaganda, a obywatele odczuwają nieustanne poczucie zagrożenia, z zewnątrz i od środka. Gdzie, by móc powiedzieć co myśli się naprawdę i oszukać System, używać trzeba niewykrywalnego dla systemu komputerowego, skojarzeniowo-aluzyjnego języka - KOALANG.
I wreszcie - gdzie całe społeczeństwo jest więzione, izolowane, dezinformowane i okłamywane, przez czyniący wszystko, by utrzymać się przy władzy, nieuchwytny, bezlitosny a totalitarny reżim.
Jak jest naprawdę, która perspektywa jest prawdziwa, po czyjej stronie jest słuszność i co z tym wszystkim wspólnego ma siła Coriolisa? O tym każdy czytelnik fantastyki, i nie tylko, zdecydowanie winien przekonać się sam, delektując się znów lekkim, wspaniałym i przenikliwym piórem Zajdla!
P.S. W Paradyzji z łatwością odnajdziemy nawiązania do czasów i realiów naszego PRL. Co uderzyło mnie jednak szczególnie, to korelacja scen oprowadzania Rinaha po tym satelicie, przez specjalnie przydzielonego mu przewodnika, z tym, w jaki tylko sposób, turystycznie zwiedzać można... KRLD.
Paradyzja, wydana po raz pierwszy w 1984 roku, jest powieścią krótką, acz niezwykle treściwą i pełną socjologiczno-fantastycznej materii. Jest absolutnie cudowna i - po raz kolejny - mistrzowsko alegoryczna. Ale to również, u tego Autora, odnaleźć możemy w standardzie.
Ziemski wysłannik, pisarz - Rinah Devi, po sześcioletniej, anabiotycznej podróży na frachtowcu Regina...
2012-12-19
Oj zaskoczyła mnie ta Żmija! A po ukąszeniu poddałem się jej cały..
Po 3 latach od wydania niniejszej pozycji, zdecydowałem się w końcu na jej czytelniczą konsumpcję. Odradzali mi ją wszyscy wcześniej czytający. Recenzje w necie też w potężnej większości są jakie są - widzi każdy. A jednak zwyczajna ludzka ciekawość finalnie przeważyła. Jak i przede wszystkim chęć wyrobienia sobie swojej własnej opinii w tymże żmijowym temacie.
Przygotowany zatem na najgorsze katusze i totalny badziew nasiąknięty grafomanią zasiadłem ci ja do lektury. Pierwsze stronice tej opowieści - pomijając formę jej wydania przez SuperNową - wydawały by się potwierdzać owe nędzne noty i frustracje czytających "to" maniaków Wiedźmina czy choćby Reynevana.
ZMASOWANY i bezlitosny atak specjalistycznego wojskowego nazewnictwa i słownictwa w połączeniu z choćby ciągle sprawiającymi trudności i odpychającymi mnie nieco - już od czasów Mistrza i Małgorzaty - trójczłonowymi nazwiskami radzieckich bohaterów, spowodował myśl, iż późniejszy opis "Żmii" tutaj będzie krótki i w rodzaju: "..A nie chce mi się nawet pisać..".
Jednak stało się inaczej. Zadałem sobie trud i zapoznałem się mocniej ze słowniczkiem z tyłu książki, pozwalając jednocześnie na to, by opowieść ta jakoś mnie wciągnęła. Pomógł mi w tym KLIMAT jakim Sapkowski okadził swoją "Żmiję". Na wskroś wojenny, Afgański (tak mi się wydaje, choć w tamtych rejonach nie byłem nigdy i pewnie nie będę), brutalny, ŻYWY, realny i jednocześnie.. magiczny!
Jakże podziękować muszę tutaj prozie M.L. Kossakowskiej, której lektura "Upioru Południa" jakby przygotowała mnie na tego typu odbiór. Poczułem znów MAGIĘ. Magię Słowa tworzącą specyficzny KLIMAT w Żmii zawarty. Poddałem się mu bezkrytycznie i dalej poszło już bardzo szybko i takoż przyjemnie! Choć cały czas NIEŁATWO! Książka wymaga od czytelnika dość szerokiej wiedzy tudzież jej szybkiego uzupełnienia.
Gdyż nie jest to na pewno pozycja dla masowego odbiorcy. Wiedźmin-maniacy, do których zresztą i ja się zaliczam, odbiją się od tej książki dość brutalnie i niesmacznie bardzo. Gdyż nie magia-czary, nie potwory, nie akcja nawet czy inna intryga jest tutaj najważniejsza i gra pierwsze skrzypce. "Żmija" to krótka żołnierska historia tocząca się podczas radzieckiej interwencji w Afganistanie. Bardzo sugestywnie napisana i opowiedziana. Rzetelnie nad wyraz i szczegółowo aż do bólu.
To także opowieść o Afgańskiej ziemi (i tubylcach w tle) zmaltretowanej przez różne wojny ciągnące się przez kilka okresów historycznych. ŚWIETNIE dzięki owej tytułowej Żmii czytelnikowi choć ździebko przybliżonych!
Ten złoty gad pełni tutaj rolę bardziej katalizatora historycznego niźli jakiegoś specjalnie magicznego bohatera.
Dzięki praporszczykowi Lewartowi i jego żmii poznać możemy okrucieństwo i bezsens nie mających końca wojen (których Lewart doświadcza normalnie jak i para-normalnie) na tym umęczonym historycznie/politycznie pustynno-górskim terenie. To MOCNO realna a jednocześnie jakby oniryczna opowieść. Specyficzna, klimatyczna i zupełnie inna od dotychczasowych - zgodnie z zapowiedzią. Wymagająca zdecydowanie przestudiowania jej zawartości.
DOPIERO wtedy Żmija pokazać może CAŁĄ swoją krasę i bogactwo! A nawet piękno. Jak ów świt nad Hindukuszem.. Do mnie to trafiło! I będę POLECAŁ.
Oj zaskoczyła mnie ta Żmija! A po ukąszeniu poddałem się jej cały..
Po 3 latach od wydania niniejszej pozycji, zdecydowałem się w końcu na jej czytelniczą konsumpcję. Odradzali mi ją wszyscy wcześniej czytający. Recenzje w necie też w potężnej większości są jakie są - widzi każdy. A jednak zwyczajna ludzka ciekawość finalnie przeważyła. Jak i przede wszystkim chęć...
2012-01-01
Widać od razu, że do czynienia mamy tutaj z czymś innym i zgoła niezwykłym. Fani niech się rozpisują. Do mnie ta historia akurat nie dotarła, choć miała i dla mnie swoje momenty. Mimo to cieszę się, iż ją zapoznałem. Być może by poznać ją głębiej - a może nawet lepiej - wrócę do niej za czas jakiś.
Widać od razu, że do czynienia mamy tutaj z czymś innym i zgoła niezwykłym. Fani niech się rozpisują. Do mnie ta historia akurat nie dotarła, choć miała i dla mnie swoje momenty. Mimo to cieszę się, iż ją zapoznałem. Być może by poznać ją głębiej - a może nawet lepiej - wrócę do niej za czas jakiś.
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-01-01
Dla osób wybierających/przygotowujących się w Drogę Życia na Jakubowym Szlaku do Santiago de Compostela - pozycja zdecydowanie obowiązkowa! POLECAM!
Dla osób wybierających/przygotowujących się w Drogę Życia na Jakubowym Szlaku do Santiago de Compostela - pozycja zdecydowanie obowiązkowa! POLECAM!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-01-01
Mimo wszystko spodziewałem się czegoś więcej po jednej z moich ulubionych polskich autorek. Chwilami jest to pozycja bardzo dobra i odważna - jak choćby komediowa wizyta ALIENów na kartach - ale generalnie to tylko szybka akcja. Miejscami faktycznie pomysłowa, ale jednak troszkę płytka i zupełnie nie wymagająca. I zapewne taka miała być w zamyśle, osobiście jednak TYLKO na 6 i pół!
Mimo wszystko spodziewałem się czegoś więcej po jednej z moich ulubionych polskich autorek. Chwilami jest to pozycja bardzo dobra i odważna - jak choćby komediowa wizyta ALIENów na kartach - ale generalnie to tylko szybka akcja. Miejscami faktycznie pomysłowa, ale jednak troszkę płytka i zupełnie nie wymagająca. I zapewne taka miała być w zamyśle, osobiście jednak TYLKO na...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-01-01
Klasyk. GENIALNE choć dość trudne w odbiorze opisy obcego świata. Pomimo dość spłaszczonych postaci, intrygująca historia z ciekawą propozycją pierwszego kontaktu. Osobiście jednak nie stawiam jej za wysoko w swojej lemowej hierarchi. Znać jednak TRZEBA!
Klasyk. GENIALNE choć dość trudne w odbiorze opisy obcego świata. Pomimo dość spłaszczonych postaci, intrygująca historia z ciekawą propozycją pierwszego kontaktu. Osobiście jednak nie stawiam jej za wysoko w swojej lemowej hierarchi. Znać jednak TRZEBA!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-01-01
I znów stylowa opowieść, MGLISTA prawdziwie, tajemnicza, oniryczna i mocno niepokojąca. Wspaniały STYL. Za ową MAGIĘ słowa właśnie - gwiazdka extra!
I znów stylowa opowieść, MGLISTA prawdziwie, tajemnicza, oniryczna i mocno niepokojąca. Wspaniały STYL. Za ową MAGIĘ słowa właśnie - gwiazdka extra!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-05-27
WYJĄTKOWA! Niełatwa w obejściu ze względu na dość suchy, kronikarski styl, acz treść i dopieszczone w swej kreacji uniwersum wczesnego Śródziemia wynagradza wszystkie niedogodności! Po tylu latach nadal urzeka, wciąga oraz świeci jasno i mocno niczym Gwiazda Eärendila!
WYJĄTKOWA! Niełatwa w obejściu ze względu na dość suchy, kronikarski styl, acz treść i dopieszczone w swej kreacji uniwersum wczesnego Śródziemia wynagradza wszystkie niedogodności! Po tylu latach nadal urzeka, wciąga oraz świeci jasno i mocno niczym Gwiazda Eärendila!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-06-21
Mimo, iż fanem kryminałów raczej nie jestem, niniejszą pozycję czytało mi się całkiem przyjaźnie. Może nie porwała mnie sama akcja, czy intryga, acz sam finał całkiem pozytywny! To moje pierwsze spotkanie z Mockiem. W planach najbliższych czekają już następne!
Mimo, iż fanem kryminałów raczej nie jestem, niniejszą pozycję czytało mi się całkiem przyjaźnie. Może nie porwała mnie sama akcja, czy intryga, acz sam finał całkiem pozytywny! To moje pierwsze spotkanie z Mockiem. W planach najbliższych czekają już następne!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-07-24
Po Widmach to moje drugie z Mockiem spotkanie. LEPSZE! A nawet bardzo dobre!
Po Widmach to moje drugie z Mockiem spotkanie. LEPSZE! A nawet bardzo dobre!
Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2012-08-14
Trzecie me obcowanie (po Widmach i Dżumie) z książkowym Mockiem i z tego czytelniczego przebywania z nim jestem bardziej niźli zadowolony!
Świetnie opowiedziana i napisana, wciągająca historia. Pełnokrwisty bohater oraz jego pełne bolesnego życia prywatne perypetie, okraszone dość makabrycznymi, seryjnymi morderstwami do rozwikłania w pysznie odmalowanym Wrocławiu lat 20.
KLIMAT jak i sama opowieść lotów całkiem wysokich. Pełne zadowolenie!
Trzecie me obcowanie (po Widmach i Dżumie) z książkowym Mockiem i z tego czytelniczego przebywania z nim jestem bardziej niźli zadowolony!
Świetnie opowiedziana i napisana, wciągająca historia. Pełnokrwisty bohater oraz jego pełne bolesnego życia prywatne perypetie, okraszone dość makabrycznymi, seryjnymi morderstwami do rozwikłania w pysznie odmalowanym Wrocławiu lat 20....
2012-09-13
Zajdel nie zawodzi. Kolejny socjologiczny kawałek skąpany w sosie SF. Pierwsza część książki (niestety zdecydowanie krótsza od drugiej), traktująca o samej podróży Slotha na planetę Ksi wydaje się być tutaj majstersztykiem! Czaruje ona czytelnika lekkością opisów jak i cudownym, oldskulowym KLIMATEM twardego SF spod znaku Lemowego Pirxa. Powaliło mnie to na kolana! Niby nic wielkiego a jest to klasyczne i pyszne SF!
Część druga powieści natomiast, nasiąknięta bardzo mocno socjologią i ludzkimi zachowaniami podobała mi się już zdecydowanie mniej. Być może dlatego, iż podobną historię czytałem nieco wcześniej w lepszej Paradyzji. Niedokończony sequel tej opowieści mógłby jednak zmienić moją opinię i subiektywną ocenę finalną tej pozycji. Cała gwiazdka jednak więcej za część pierwszą!
Nie jest to najlepsza książka Zajdla, ale generalnie przeczytać oczywiście TRZEBA!
Zajdel nie zawodzi. Kolejny socjologiczny kawałek skąpany w sosie SF. Pierwsza część książki (niestety zdecydowanie krótsza od drugiej), traktująca o samej podróży Slotha na planetę Ksi wydaje się być tutaj majstersztykiem! Czaruje ona czytelnika lekkością opisów jak i cudownym, oldskulowym KLIMATEM twardego SF spod znaku Lemowego Pirxa. Powaliło mnie to na kolana! Niby nic...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Ale to już było... Lekkie pióro Domagalskiego sprawia, iż czyta się tę powieść przyjemnie i szybko. Niestety zgodzić się muszę w pełni z recenzją Tomasza Fijałkowskiego. Wszystko będzie bardzo dobrze, pod warunkiem że dopiero rozpoczynamy przygodę z literaturą SF.
Osobiście przez większość czasu czułem nieśmiertelnego i o wiele lepszego oraz głębszego ducha Obłoku Magellana S. Lema, zmixowanego co nieco ze Spiskiem Sykstyńskim, czy Hyperionem Simmonsa.
Dla wyjadaczy literatury SF wiele ciekawego czy zaskakującego tutaj nie będzie - odgrzewane kotlety, w mało pikantnym sosie. Dla nowych, młodych czytelników jednak może być ta książka naprawdę niezłą lekturą startową.
Ale to już było... Lekkie pióro Domagalskiego sprawia, iż czyta się tę powieść przyjemnie i szybko. Niestety zgodzić się muszę w pełni z recenzją Tomasza Fijałkowskiego. Wszystko będzie bardzo dobrze, pod warunkiem że dopiero rozpoczynamy przygodę z literaturą SF.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toOsobiście przez większość czasu czułem nieśmiertelnego i o wiele lepszego oraz głębszego ducha Obłoku...