-
ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
-
Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński6
-
ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać9
-
ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2016-03-21
2018-03-15
"I w tym zmęczeniu, w tym zbiciu mięśniowo-myślowym, kiedy, zdaje się, nie ma czasu na nic, nie ma myśli, właśnie wtedy mi się ciocia Stefania zwidywała. Taka, jaką ją znałem w osiemdziesiątych i później, ale też taka, o jakiej mi opowiadano, jaką siebie sama opowiadała, sześcioletnia, czołgająca się przez niemiecko-rosyjską granicę, bo znowu nie ma tego kraju – Polski – więc trzeba się czołgać, bo po drugiej stronie może nie zabiją albo zabiją mniej".
Tak trochę David Foster Wallace (zwłaszcza w temacie wariatów), tyle że 100 razy lepszy. Ulepiony z fajnieszych historii i słów, pozbawiony manii wielkości, konkretniejszy.
Już na etapie pierwszego opowiadania ("Znałem faceta") dotarło do mnie, że gdybym chciała wypisać z "Mikrotyków" wszystkie dobre teksty, musiałabym przepisać całą książkę. Ostatecznie wynotowałam ze 30. A do reszty po prostu będę wracać. Tak jak do własnych wspomnień, które choć całkiem inne, są jakoś dziwnie podobne. Zwłaszcza w emocjach i detalach. I nie przeszkadza mi nawet to, że po początkowym trzęsieniu ziemi napięcie stopniowo spada. Spada, bo tak już ma. Jak to w życiu. Co oczywiście nie przeszkadza mu nagle się odwinąć i przywalić człowiekowi w bebechy (jak wtedy, gdy "ręce przychodzą rano, za późno, na zimne już. na nic").
"I w tym zmęczeniu, w tym zbiciu mięśniowo-myślowym, kiedy, zdaje się, nie ma czasu na nic, nie ma myśli, właśnie wtedy mi się ciocia Stefania zwidywała. Taka, jaką ją znałem w osiemdziesiątych i później, ale też taka, o jakiej mi opowiadano, jaką siebie sama opowiadała, sześcioletnia, czołgająca się przez niemiecko-rosyjską granicę, bo znowu nie ma tego kraju – Polski –...
więcej mniej Pokaż mimo to2000-01-01
2001-01-01
2000-01-01
2005-01-01
2002-01-01
Cała ta publikacja to jedno wielkie "czasem słońce, czasem deszcz". "Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi" są rewelacyjne (szkoda tylko, że to raptem po kilkanaście stron w czterech transzach). Fantastyczne jest też opowiadanie "Tri-Stan: Wydałem Sissee Nar na pastwę Ecko" (urocza i całkowicie odjechana futurystyczna satyra na showbiznes). Pozostałe teksty są bardzo nierówne i bywają ekstremalnie męczące. W połowie "Osoby w depresji" byłam tak poirytowana, że miałam ochotę zadźgać autora tępym nożem (co - o czym dowiedziałam się dopiero w trakcie lektury - jest już niewykonalne). Fakt, iż być może chciał on w czytelnikach tę złość wywołać, jakoś nie pomaga. Tym bardziej że wcale nie jestem przekonana, że to zabieg literacki. Może jednak usterka stylu. Jedno z pierwszych opowiadań w tym zbiorze - "Na zawsze w górze" raczej nie zostało pomyślane jako prowokacja (chociaż w przypadku Wallace'a to w sumie nie wiadomo), a wnerwia niemal tak samo jak "Osoba w depresji". Wkurzają też dziesiątki przypisów, z których niektóre osiągają długość samodzielnych tekstów. W ostatniej z zagadek "Oktetu" autor asekuruje się, spekulując (choć nie bezpośrednio), że czytelnicy uznają go za "jeszcze jednego artystowskiego manipulatora pseudopostmodernistycznym barachłem". Będę szczera, były momenty, gdy świtała mi podobna myśl.
Cała ta publikacja to jedno wielkie "czasem słońce, czasem deszcz". "Krótkie wywiady z paskudnymi ludźmi" są rewelacyjne (szkoda tylko, że to raptem po kilkanaście stron w czterech transzach). Fantastyczne jest też opowiadanie "Tri-Stan: Wydałem Sissee Nar na pastwę Ecko" (urocza i całkowicie odjechana futurystyczna satyra na showbiznes). Pozostałe teksty są bardzo nierówne...
więcej Pokaż mimo to