-
ArtykułyKsiążka: najlepszy prezent na Dzień Matki. Przegląd ofertLubimyCzytać1
-
ArtykułyAutor „Taśm rodzinnych” wraca z powieścią idealną na nadchodzące lato. Czytamy „Znaki zodiaku”LubimyCzytać1
-
ArtykułyPolski reżyser zekranizuje powieść brytyjskiego laureata Bookera o rosyjskim kompozytorzeAnna Sierant1
-
ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Czartoryska. Historia o marzycielce“ Moniki RaspenLubimyCzytać1
Biblioteczka
2018-03-31
2017-12-10
„The Mortal Instruments” ain’t it, ale to wciąż dobre lekkie fantasy osadzone w dopracowanym i barwnym uniwersum (trochę mi to przypomina „Sagę o Ludziach Lodu”, na której się wychowałam;). A przy tym bezcenna lekcja akceptacji. Plus za pogłębienie tematyki faerie (świetnie jest to odmalowane i pięknie się łączy). To największy atut tej książki (i całej serii). Konsekwentne rozbudowywanie świata sprawia, że fabuła nadal wciąga, nawet jeśli te wszystkie miłostki zdążyły się już opatrzyć.
Disclaimer: Brace yourselves, bo pod względem "okrucieństwa" pani Clare coraz bardziej równa do George'a R.R. Martina:)
„The Mortal Instruments” ain’t it, ale to wciąż dobre lekkie fantasy osadzone w dopracowanym i barwnym uniwersum (trochę mi to przypomina „Sagę o Ludziach Lodu”, na której się wychowałam;). A przy tym bezcenna lekcja akceptacji. Plus za pogłębienie tematyki faerie (świetnie jest to odmalowane i pięknie się łączy). To największy atut tej książki (i całej serii). Konsekwentne...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-03-25
"Siewca Wiatru" był tylko jeden, a dwutomówki najwyraźniej odpalają u Kossakowskiej dopiero w drugiej części. Tego się spodziewałam więc nie jestem zaskoczona. Na tym etapie historia raz dokądś zmierza (jako że to "książka drogi", siłą rzeczy dokądś musi), to znów utyka w zbędnym zaułku (bijatyki zawsze na propsie, ale nie wiem, czy chcę wiedzieć, czemu te amory mają służyć). Tyle dobrego, że się to wszystko nie dłuży (przelecą, polecą, jak to anioły;). Dialogi jakby ciut kulawe (czuć wysiłek), opisy wciąż bardzo plastyczne (to in plus), ogólnie trochę za dużo aniołów i dziwnych stworów, a za mało Głębi, ale wierzę, że drugi tom mi to wynagrodzi.
"Siewca Wiatru" był tylko jeden, a dwutomówki najwyraźniej odpalają u Kossakowskiej dopiero w drugiej części. Tego się spodziewałam więc nie jestem zaskoczona. Na tym etapie historia raz dokądś zmierza (jako że to "książka drogi", siłą rzeczy dokądś musi), to znów utyka w zbędnym zaułku (bijatyki zawsze na propsie, ale nie wiem, czy chcę wiedzieć, czemu te amory mają...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04-08
Oto jest. Książka (przez cały 2015 rok Clare wypuszczała kolejne rozdziały w formie opowiadań, ale to spójna całość jest i jako taka wyjdzie drukiem w połowie listopada więc oceniam jako całość), która nareszcie domyka niedomknięte wątki "The Mortal Instruments". Głównym bohaterem jest co prawda Simon, a fabuła koncentruje się na jego drodze do Shadowhunterstwa, ale w tle pojawiają się gwiazdy TMI i TID, i niemal wszystko, co powinno było zostać wyjaśnione, nareszcie się wyjaśnia i normuje. Dodatkowo w bonusie dostajemy kilku nowych bohaterów. Brzmi super, co nie? I jest naprawdę pięknie. A byłoby też genialnie, gdyby nie finał. Za takie zakończenia (efekciarskie, wykalkulowane) kary powinien wymierzać sam George R.R. Martin. I to kary niezagrożone ryzykiem łatwej, szybkiej i godnej śmierci.
Oto jest. Książka (przez cały 2015 rok Clare wypuszczała kolejne rozdziały w formie opowiadań, ale to spójna całość jest i jako taka wyjdzie drukiem w połowie listopada więc oceniam jako całość), która nareszcie domyka niedomknięte wątki "The Mortal Instruments". Głównym bohaterem jest co prawda Simon, a fabuła koncentruje się na jego drodze do Shadowhunterstwa, ale w tle...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-03-31
2014-06-06
2013-10-07
2013-10-01
2013-09-22
2013-09-13
2013-09-07
2013-09-03
2013-08-31
2013-08-29
2005-01-01
2005-01-01
2012-03-01
2012-02-01
Zapewne nie tylko ja założyłam, że będą jedynie 2 tomy "Bram Światłości", i pewnie nie tylko ja żałuję teraz, że zainwestowałam w papier. Nie są to może szczególnie złe książki, ale stanowczo nie jest to poziom literatury, który chciałabym przechowywać na fizycznej półce czy do niego wracać. Tym bardziej do tego tomu. Nie wnoszącego prawie nic do opowieści (poza głębią Głębi), na siłę rozmnażającego strony i mocno przechodzonego. Również dosłownie, bo bohaterowie nadal głównie idą. A gdy nie idą, człowiek się modli, żeby znów zaczęli (albo jeszcze lepiej - zginęli. co się będziemy certolić). Bo gdy stoją, dzieją się takie rzeczy jak między 75 a 77 stroną - kiedy to Abaddon użala się nad sobą w kilkunastu niemal identycznych akapitach (ta sama treść, multum wyrazów bliskoznacznych). Cała ta książka to festiwal jojczenia i powtórzeń. Nie tylko w wykonaniu Daimona Freya, choć to on jest tu najsłabszym ogniwem (starość jest straszna!). Chciałabym móc powiedzieć, że jeśli już błąkać się po Zaświatach, to tylko z ciemną stroną Mocy, ale - o zgrozo! - też nie bardzo. Najlepiej byłoby móc się zabarykadować w Piekle i spędzić czas na podglądaniu prób wywiedzenia w pole Kongregacji Kary, Kaźni i Wiecznej Miłości i bardzo polskiego fetowania porażek. Naprawdę szkoda, że zamiast rozwinąć te mroczne wątki, Maja Lidia Kossakowska uparła się iść w tę kolorową, lecz nudną i nikomu niepotrzebną wyprawę.
Zapewne nie tylko ja założyłam, że będą jedynie 2 tomy "Bram Światłości", i pewnie nie tylko ja żałuję teraz, że zainwestowałam w papier. Nie są to może szczególnie złe książki, ale stanowczo nie jest to poziom literatury, który chciałabym przechowywać na fizycznej półce czy do niego wracać. Tym bardziej do tego tomu. Nie wnoszącego prawie nic do opowieści (poza głębią...
więcej Pokaż mimo to