Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Wyobraźcie sobie ten niewielki fragment Władcy Pierścieni, w którym Frodo z hobbitami uciekają z Shire przed Nazgulami. Teraz wyobraźcie sobie ku swojemu przerażeniu, że ten fragment rozciągnięty jest na 1000 boleśnie nudnych stron i już wiecie jak ciężki początek przygody z Kołem Czasu zaliczyłem. Gdybym nie słyszał niejednej opinii o tym, że jest to największa seria fantasy, to bym pewnie cisnął to wodolejstwo do kosza. Jeżeli reszta książek jest równie mdła, to zaliczę największy "buyer's remorse" życia, bo zamówiłem z biegu całą serię z internetów za niemałe pieniądze...

Wyobraźcie sobie ten niewielki fragment Władcy Pierścieni, w którym Frodo z hobbitami uciekają z Shire przed Nazgulami. Teraz wyobraźcie sobie ku swojemu przerażeniu, że ten fragment rozciągnięty jest na 1000 boleśnie nudnych stron i już wiecie jak ciężki początek przygody z Kołem Czasu zaliczyłem. Gdybym nie słyszał niejednej opinii o tym, że jest to największa seria...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako fan "Bastionu" Kinga i klimatów post-apo chętnie sięgnąłem po tę książkę. Nie jest tragicznie, ale czułem cały czas, że autor na siłę chce stworzyć ogromnego kolosa, nie mając konkretnej treści na te prawie 1000 stron. Wiele opisów, czy błądzenia myślami nie powinno w ogóle przejść przez redakcyjne sito. No i rzecz, która najbardziej mnie boli - to już kolejny autor, który potrafi dobrze przygotować historię "końca świata", zbudować świetny klimat nadchodzącej apokalipsy, ale już kompletnie wykłada się na tym... co potem.

Jako fan "Bastionu" Kinga i klimatów post-apo chętnie sięgnąłem po tę książkę. Nie jest tragicznie, ale czułem cały czas, że autor na siłę chce stworzyć ogromnego kolosa, nie mając konkretnej treści na te prawie 1000 stron. Wiele opisów, czy błądzenia myślami nie powinno w ogóle przejść przez redakcyjne sito. No i rzecz, która najbardziej mnie boli - to już kolejny autor,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Droga" zaskoczyła mnie tym, że nawiązała ze mną dialog. To niesamowite, jak za pomocą kilku kartek i liter można przenieść czytelnika w inny wymiar, gdzie książka i człowiek nawiązują tak intymny kontakt. Dialog z "Drogą" niestety zaczął mnie irytować niezmiernie już po kilkudziesięciu stronach.
- Zniszczenie, smutek, zimno! Och jak smutno!
- No faktycznie, w nieciekawym świecie przyszło żyć naszym bohaterom.
- Zobacz czytelniku jak smutno! Czy Ci nie żal tego małego chłopczyka i jego tatusia? Jesteś przygnębiony, płacz!
- No faktycznie nieciekawie, tylko nie za bardzo przedstawiłaś mi te postacie książko, może gdybym poznał je bliżej... Nie możesz mi mówić wprost jakie emocje mam odczuwać, bez faktycznego wywołania tych emocji. To po prostu nie zadziała.
- [książka po raz setny opisuje jak bardzo smutno, zimno i źle jest naszym bohaterom] Nadal nie płaczesz bezduszny draniu?
- Książko, próbujesz mi jak młotkiem wbić to samo od kilkudziesięciu stron, ale to nie działa w ten sposób. Nie możesz po prostu pokazać pudełka zmarzniętych kociaków i kazać mi się załamać. Zaczynasz mnie drażnić.
- Chłopczyk upada na mrozie, zagłodzony i ...
- Nie, przestań książko. Masz jakąś historię do opowiedzenia, czy wszystko sprowadza się tylko do biadolenia o relacji między dwiema tekturowymi postaciami, które katujesz mrozem i głodem? Bo jeśli to już wszystko, to trzeba było skończyć po kilku stronach, teraz już się tylko powtarzasz.
- To masz tutaj retrospekcję, to na pewno zadziała. Zobacz, jego żona jeszcze żyła, załamana i...
- Smutna? Taaa. Nie możesz po prostu wrzucić ni z tego ni z owego kilku drewnianych opisów retrospekcyjnych i myśleć, że w magiczny sposób Twoje postaci staną mi się bliższe.
- Wiesz co, p***l się. Dostałam świetne noty i jestem bardzo docenioną książką. Krytycy mnie rozchwytują.
- Brawo. Widać pseudo-poetyckie opisy i tanie granie na uczuciach zawsze jest w cenie. [czytelnik zamyka książkę i wychodzi z pokoju; światła gasną, smutna muzyka przestaje grać.]

"Droga" zaskoczyła mnie tym, że nawiązała ze mną dialog. To niesamowite, jak za pomocą kilku kartek i liter można przenieść czytelnika w inny wymiar, gdzie książka i człowiek nawiązują tak intymny kontakt. Dialog z "Drogą" niestety zaczął mnie irytować niezmiernie już po kilkudziesięciu stronach.
- Zniszczenie, smutek, zimno! Och jak smutno!
- No faktycznie, w nieciekawym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeśli lubisz siedzieć godzinami w parku i patrzeć, jak trawa rośnie; jeśli twój sąsiad pomalował właśnie ściany, a Ty przychodzisz do niego w odwiedziny tylko po to, żeby przez cały dzień patrzeć, jak farba schnie; jeżeli Twoją pasją jest przychodzić pod magazyny i przyglądać się tygodniami, jak ludzie przenoszą jedną rzecz w jedno miejsce, a potem (o ekstazo!) inną rzecz w inne miejsce - ta książka jest dla Ciebie! Biegnij szybko do księgarni, a po drodze skonsultuj się z psychologiem.

Jeśli lubisz siedzieć godzinami w parku i patrzeć, jak trawa rośnie; jeśli twój sąsiad pomalował właśnie ściany, a Ty przychodzisz do niego w odwiedziny tylko po to, żeby przez cały dzień patrzeć, jak farba schnie; jeżeli Twoją pasją jest przychodzić pod magazyny i przyglądać się tygodniami, jak ludzie przenoszą jedną rzecz w jedno miejsce, a potem (o ekstazo!) inną rzecz w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Seria z książki na książkę traci sens. Pytacie "co Ty, szukasz sensu w absurdzie, drogi nieznajomy?" - ano szukam, bo nawet w szaleństwie musi być metoda i w każdym absurdzie musi być głęboko ukryty misterny plan uduszenia czytelnika jego własnym śmiechem. Tutaj mamy jedynie niezbyt zabawne i chaotyczne wizje, spisane niczym po zażyciu wątpliwej jakości narkotyku. Może i ciekawe przeżycie dla samego użytkownika, ale dla postronnego i trzeźwego widza, który szuka błysku geniuszu z "Autostopem...", nie ma tu nic wartego polecenia. Oficjalnie porzucam tę serię na zawsze, bo z taką tendencją na-łeb-na-szyję-spadkową aż strach czytać dalej.

Seria z książki na książkę traci sens. Pytacie "co Ty, szukasz sensu w absurdzie, drogi nieznajomy?" - ano szukam, bo nawet w szaleństwie musi być metoda i w każdym absurdzie musi być głęboko ukryty misterny plan uduszenia czytelnika jego własnym śmiechem. Tutaj mamy jedynie niezbyt zabawne i chaotyczne wizje, spisane niczym po zażyciu wątpliwej jakości narkotyku. Może i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Ciężkostrawna i przydługawa. Niektóre rozkminki bohaterów to filozofowanie na poziomie dwóch panów z denaturatem pod kioskiem. Zdecydowanie najsłabszy Łukjanienko jakiego czytałem.

Ciężkostrawna i przydługawa. Niektóre rozkminki bohaterów to filozofowanie na poziomie dwóch panów z denaturatem pod kioskiem. Zdecydowanie najsłabszy Łukjanienko jakiego czytałem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Chyba najsłabsze dzieło Palahniuka, jakie do tej pory czytałem (a trochę już tego zaliczyłem). Niby wszystko jest tak, jak u Palahniuka być powinno i wciąż jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów, ale... nie porywa, nie wciąga, nie pozostawia śladu w pamięci czytelnika.

Chyba najsłabsze dzieło Palahniuka, jakie do tej pory czytałem (a trochę już tego zaliczyłem). Niby wszystko jest tak, jak u Palahniuka być powinno i wciąż jest to pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów, ale... nie porywa, nie wciąga, nie pozostawia śladu w pamięci czytelnika.

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najpierw był serial, potem prequel w formie powieści. Jak sam autor i twórca Luthera przyznaje, jest to schemat dosyć nietypowy. Wiąże się z tym pewna wada tej książki - raczej nie zrobi większego wrażenia na osobach, które nie miały styczności z serialem. Nie jest to może wybitna powieść detektywistyczna, ale nabiera wyrazistości w połączeniu z produkcją BBC. Jeśli więc jesteś fanem Luthera w wersji TV, ta książka to dla Ciebie must-have.

Najpierw był serial, potem prequel w formie powieści. Jak sam autor i twórca Luthera przyznaje, jest to schemat dosyć nietypowy. Wiąże się z tym pewna wada tej książki - raczej nie zrobi większego wrażenia na osobach, które nie miały styczności z serialem. Nie jest to może wybitna powieść detektywistyczna, ale nabiera wyrazistości w połączeniu z produkcją BBC. Jeśli więc...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Świat Gaimana ponownie fascynuje. "Ocean..." momentami straszy, momentami zsyła melancholię, ale na pewno nie rozczarowuje. Szczególnie, jeśli bawiłeś się dobrze przy "Koralinie" i "Księdze Cmentarnej". Lektura lekka i przyjemna bez ograniczeń wiekowych - uniwersalna baśń dla młodych i starszych czytelników. Jeśli chcesz na chwilę uciec od rzeczywistości, polecam zanurzyć się w Oceanie Gaimana.

Świat Gaimana ponownie fascynuje. "Ocean..." momentami straszy, momentami zsyła melancholię, ale na pewno nie rozczarowuje. Szczególnie, jeśli bawiłeś się dobrze przy "Koralinie" i "Księdze Cmentarnej". Lektura lekka i przyjemna bez ograniczeń wiekowych - uniwersalna baśń dla młodych i starszych czytelników. Jeśli chcesz na chwilę uciec od rzeczywistości, polecam zanurzyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Zdecydowanie najsłabsza z całej serii (co nie znaczy, że zła). Szkoda, że zwieńczenie całej pentalogii otarło się o lekkie rozczarowanie. Zaczyna się świetnie, ale już od początku drugiej części książki wszystko opada i otrzymujemy przewodnik turystyczny po Europie i Azji z przemyśleniami na temat różnic pomiędzy prysznicami w Londynie i Rosji (serio!).

Zdecydowanie najsłabsza z całej serii (co nie znaczy, że zła). Szkoda, że zwieńczenie całej pentalogii otarło się o lekkie rozczarowanie. Zaczyna się świetnie, ale już od początku drugiej części książki wszystko opada i otrzymujemy przewodnik turystyczny po Europie i Azji z przemyśleniami na temat różnic pomiędzy prysznicami w Londynie i Rosji (serio!).

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Pomimo wielu negatywnych opinii, jakie zaczyna zbierać saga pod koniec, ja ujmę to tak - z każdym tomem ta seria nabiera większego rozmachu, żeby pod koniec niemal dorównać tolkienowskiemu "Władcy Pierścieni" czy dziełom Martina. Coś, co na początku zapowiadało mi się na historyjki z życia wiedźmina, który tłucze stworki, okazało się z czasem wielką przygodą z fantastycznie wykreowanym światem (dziesiątki postaci!) i przemyślanym podłożem politycznym. Jeszcze chciałbym się odnieść do kilku minusów i negatywów - fakt, że książka pochodzi z sagi o wiedźminie Geralcie, nie znaczy, że Sapkowski musi pisać tylko i wyłącznie o nim. Na tym opiera się ROZMACH serii, o którym wspomniałem. Jeśli ktoś woli jednego bohatera i jego proste losy, to niech poczyta "Plastusiowy Pamiętnik", a nie zabiera się za Wielkie książki.
@Grimgor - zabawa narracją i chronologią, to jeden z piękniejszych zabiegów, jakim można uraczyć swojego czytelnika. Jeśli nie jesteś na to jeszcze gotowy, to polecam coś w stylu "wlazł kotek na płotek i mruga".
Zniknął niejako humor z poprzednich części, ale został zastąpiony wspomnianymi smaczkami - skoki w chronologii, przejścia narracji, opowiadanie historii z różnych punktów widzenia, przeplatających się ze sobą - miodzio!

Pomimo wielu negatywnych opinii, jakie zaczyna zbierać saga pod koniec, ja ujmę to tak - z każdym tomem ta seria nabiera większego rozmachu, żeby pod koniec niemal dorównać tolkienowskiemu "Władcy Pierścieni" czy dziełom Martina. Coś, co na początku zapowiadało mi się na historyjki z życia wiedźmina, który tłucze stworki, okazało się z czasem wielką przygodą z fantastycznie...

więcej Pokaż mimo to