-
ArtykułyKsiążka na Dzień Dziecka: znajdź idealny prezent. Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
Artykuły„Zaginiony sztetl”: dalsze dzieje Macondo, a może alternatywna historia Goraja?Remigiusz Koziński1
-
Artykuły„Zależy mi na tym, aby moje książki miały kilka warstw” – wywiad ze Stefanem DardąMarcin Waincetel1
-
ArtykułyMagdalena Hajduk-Dębowska nową prezeską Polskiej Izby KsiążkiAnna Sierant2
Biblioteczka
2022-10-25
Tytuł jest mylny - autor prawie w ogóle nie pisze o władcach Dahlak Kebir jako o piratach, od początku są oni opisywani jako sułtani, zaś sama książka nie opisuje dziejów tego państwa, lecz przedstawia źródła pisane, archeologiczne oraz epigrafikę (stele nagrobne) dotyczące Dahlak Kebir.
Nie oznacza to, że książka jest zła, wręcz przeciwnie, to bogata pozycja pełna informacji o mało znanym archipelagu. Bardzo porządna praca magisterska wydana w formie książki. Dowiedziałem się z niej mnóstwa rzeczy. Jednak lepiej byłoby nazwać ją "Źródła do badań Dahlak Kebir" lub coś w tym stylu.
Tytuł jest mylny - autor prawie w ogóle nie pisze o władcach Dahlak Kebir jako o piratach, od początku są oni opisywani jako sułtani, zaś sama książka nie opisuje dziejów tego państwa, lecz przedstawia źródła pisane, archeologiczne oraz epigrafikę (stele nagrobne) dotyczące Dahlak Kebir.
Nie oznacza to, że książka jest zła, wręcz przeciwnie, to bogata pozycja pełna...
Nie jest to zdecydowanie literatura popularnonaukowa. Autorka przytacza i analizuje źródła czeskie nie mając na celu zainteresować czytelnika. Niemniej mi się to dobrze czytało.
Książka składa się z pięciu rozdziałów. Pierwszy, "Bitwa na Lechowym polu (955)" opowiada nie tyle o udziale czeskim w bitwie co szeroko o całej kampanii prowadzącej do bitwy oraz samej bitwie. Choć wątek czeski jest oczywiście opisany w niej na tyle na ile to możliwe dokładnie.
Rozdział drugi, "Zależność polityczna a udział Czechów w wyprawach władców niemieckich w opinii Kosmasa" przedstawia część kroniki tego czeskiego autora w którym opisane są czeskie walki z Węgrami i uwikłanie w politykę Rzeszy oraz analizuje jak wygląda tytułowa zależność.
Rozdział trzeci "Milites Boemorum we włoskich kampaniach władców Rzeszy. Relacje czeskich dziejopisów z XI-XII wieku" pokazuje nam jak w różni kronikarze pisali o czeskich wyprawach. Główna część rozdziału opisuje tzw. "rzymskie jazdy" czyli uczestnictwo 300 czeskich wojów w wyprawach królów Niemiec po koronę cesarską do Rzymu. Nie były to wyprawy wojenne lecz prestiżowe. Gross rozdziału dotyczy też rozważań kiedy zaczęły się te jazdy, jaka była ich podstawa prawna, czy był to obowiązek lenny czy może dobra wola czeskich władców dzięki którym mieli z tego konkretne korzyści itd. Dopiero na koniec rozdziału są opisane wyprawy wojenne na Mediolan o których szerzej pisze autorka w dwóch kolejnych rozdziałach - "Władysław II w Italii: w służbie cesarza czy dla własnych korzyści?" oraz "Królewskie gęsta Władysława II w przekazie Wincentego z Pragi - wyprawa włoska 1158 roku".
Rozdział czwarty jest zdecydowanie najciekawszy według mnie.
Największym minusem książki jest dość częste przytaczanie cytatów po łacinie bez tłumaczenia ich na język polski, ale to chyba dość powszechne wśród akademików, bo nie pierwszy raz to widzę.
Generalnie jeśli miałbym powiedzieć komu polecam tę książkę, to byliby to ludzie zainteresowani średniowieczną historią Czech, którym nie straszne są książki naukowe, oraz ludzie którzy chcieliby zgłębić temat rzymskich jazd oraz czeskich wypraw wojennych przeciw Mediolanowi.
Nie jest to zdecydowanie literatura popularnonaukowa. Autorka przytacza i analizuje źródła czeskie nie mając na celu zainteresować czytelnika. Niemniej mi się to dobrze czytało.
Książka składa się z pięciu rozdziałów. Pierwszy, "Bitwa na Lechowym polu (955)" opowiada nie tyle o udziale czeskim w bitwie co szeroko o całej kampanii prowadzącej do bitwy oraz samej bitwie....
2022-08-08
"Inny Meksyk" składa się właściwie z czterech części:
- część historyczna, czyli fragmenty przemówień Zapatystów
- część literacka, czyli tytułowe opowieści i bajki Zapatystów
- część reportażowa gdzie jest wywiad z Podkomendantem Marcosem
- część recenzjowa, że tak to nazwę, bo mamy tutaj teksty różnych pisarzy i filozofów dotyczące ich spojrzenia na ruch zapatystowski. Swoista recenzja tego ruchu, dlatego tak nazwałem sobie tą część książki.
Moim zdaniem jest to bardzo dobra książka dla każdego, kto chciałby poznać lepiej ruch zapatystowski oraz ich sposób myślenia. Same opowiadania zaś są moim zdaniem cudowne, bo widać, że to tak naprawdę opowieści indiańskie, czasem mocno czasem mniej, przerobione na modłę zapatystowską.
Książka zaczyna się hymnem Zapatystów, dalej jest wstęp napisany przez Barbarę Prądzyńską, która wybrała, przetłumaczyła i opracowała teksty z książki w którym pisze jak poznała Zapatystów i dlaczego ta książka powstała. Dalej mamy słownik haseł, wykaz bohaterów opowiadań i chronologia wydarzeń.
Dalej zaczyna się pierwsza część książki "Ogień słowa: Wybrane deklaracje i komunikaty Zapatystów (fragmenty)", której poszczególne rozdziały to:
- Pierwsza deklaracja z Dżungli Lakandońskiej
- Co nam chcą wybaczyć?
- Czwarta deklaracja z Dżungli Lakandońskiej
- Główne przesłanie EZLN przed parlamentem
- Szósta deklaracja z Dżungli Lakandońskiej
- Komunikat Podziemnego Rewolucyjnego Komitetu Indiańskiego - Komendy Głównej Zapatysowskiej Armii Wyzwolenia Narodowego
- Pomiędzy światłem a cieniem
Druga część, "Inne opowiadania", zawiera tytułowe opowiadania Zapatystów, takie jak:
- Historia o Don Durito
- Lew zabija, patrząc
- Historia myszki i kotka
- Historia miecza, drzewa, kamienia i wody
- Stary Antoni
- Historia hałasu i ciszy
- Historia o innych
- Historia nocnego powietrza
- O cieniu, który podniósł Księżyc
- Eliasz Contreras wyjaśnia Magdalenie swoją bardzo osobliwą teorię miłości i "tych" spraw
- Grudzień i historia książki bez rąk
- Spotkanie Eliasza Contrerasa i Magdaleny
- Pedagogika maczety
- Historia o innym listku (środek na ból serca)
- Historia o czasach
- My następni: tak, zrozumieliśmy
Część reportażowa o której wspomniałem to "Spojrzenie i głos z Dżungli Lakandońskiej: Fragment wywiadu Laury Castellanos z Podkomendantem Marcosem"
Ostatnia część nazywa się "Zbuntowane sny: rozważania nad zapatyzmem" i są tam teksty autorstwa Johna Bergera, Luisa Martineza Andrade, Michaela Löwego i Fernanda Matamarosa.
"Inny Meksyk" składa się właściwie z czterech części:
- część historyczna, czyli fragmenty przemówień Zapatystów
- część literacka, czyli tytułowe opowieści i bajki Zapatystów
- część reportażowa gdzie jest wywiad z Podkomendantem Marcosem
- część recenzjowa, że tak to nazwę, bo mamy tutaj teksty różnych pisarzy i filozofów dotyczące ich spojrzenia na ruch zapatystowski....
2022-08-02
Niewątpliwym plusem książki jest to, że opowiada ona o mało znanym w Polsce epizodzie, jakim była bitwa pomiędzy siłami genueńskimi a tatarsko-teodoroskimi oraz opowiada o sytuacji politycznej Krymu, kolonii genueńskich nad Morzem Czarnym i Księstwa Teodoro. Jest tu bardzo dużo szczegółowych informacji dot. fortyfikacji, taktyki wojennej, wojska genueńskiego czy rywalizacji w Złotej Ordzie.
Inny ważny plus, o którym należy wspomnieć, to bogactwo ilustracji i map.
Jednak mimo to, miałem wrażenie jakbym czytał pracę licencjacką. Ilość błędów w tekście, literówek, połykania słówek czy nawet czasem zaprzeczania temu co było wcześniej napisane — to wszystko robi wrażenie jakbym czytał pracę licencjacką, a nie poważną książkę.
Rozdziały dotyczące kolonii genueńskich i tytułowego konfliktu były najlepsze bo były najbardziej zrozumiałe i miały najmniej błędów. Jednak rozdziały dotyczące Złotej Ordy i Girejów to była masakra. Nie dało się nic z tego zrozumieć, skomplikowane intrygi i wojny pomiędzy Czyngisydami może dałoby radę ogarnąć gdyby nie błędy językowe i, co najważniejsze, wrzucanie co rusz nowych imion i nazwisk bez wyjaśniania kto był kim. Czasem wyjaśniało się kto kim jest po stronie lub dwóch, przez co miało się wrażenie, że to jeden wielki chaos.
Nie wiem czyja to wina, tłumacza czy redakcji, ale patrząc na to, że to już kolejna książka z tej serii gdzie jest taki tekst, stawiam na redakcję.
Czy warto to przeczytać? Owszem, bo wciąż jest to chyba jedyna pozycja w języku polskim dotycząca konfliktu krymskotatarsko-teodorowsko-genueńskiego. Jednak przestrzegam, że może być to lektura męcząca.
Niewątpliwym plusem książki jest to, że opowiada ona o mało znanym w Polsce epizodzie, jakim była bitwa pomiędzy siłami genueńskimi a tatarsko-teodoroskimi oraz opowiada o sytuacji politycznej Krymu, kolonii genueńskich nad Morzem Czarnym i Księstwa Teodoro. Jest tu bardzo dużo szczegółowych informacji dot. fortyfikacji, taktyki wojennej, wojska genueńskiego czy rywalizacji...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01
Do czytania zachęciła mnie tematyka - bitwa o której nie słyszałem pomiędzy Polakami a Czechami i Niemcami na terenie Czech, w której po stronie polskiej walczyli wyłącznie konni łucznicy.
Polscy konni łucznicy? To mnie zaintrygowało najbardziej, bo nie kojarzę bym kiedykolwiek o tym słyszał, poza może jedynie konnych kusznikach z gry Medieval II Total War, gry znanej zresztą z wielu dziwnych jednostek historycznych.
Musiałem więc dowiedzieć się więcej.
Moje wrażenia są mieszane. Z jednej strony jestem pod wrażeniem wiedzy autora, Jakuba Juszyńskiego, o konnych łucznikach, łukach i wszystkim co z tym związane. Z tego co się dowiedziałem to autor nawet się angażuje w rekonstrukcję historyczną jako konny łucznik. Wiedzę ze źródeł historycznych i archeologii sprawdza więc empirycznie.
Dość dziwne, ale jednak pozytywne, było wrzucenie rozdziału o zasiekach granicznych w sztuce wojennej Polski, Czech i Węgier. Trochę to wygląda jak zapełniane miejsca (sama książka, nie licząc bibliografii, ma 74 strony) , bo w samej bitwie zasieki nie miały żadnego znaczenia bo ich tam nie było, ale dowiedziałem się wielu ciekawych, nieznanych mi wcześniej informacji.
Z drugiej jednak strony mam wiele zastrzeżeń co do jego stylu pisania. Po pierwsze, podaje wiele rewolucyjnych informacji, które całkowicie zmieniają obecny pogląd na historię, co byłoby super, gdyby nie to, że jednocześnie te rewolucyjne opisy nie mają przypisów (z przypisami jest zresztą różnie, bo sam opis bitwy ma mnóstwo przypisów i właściwie gdyby zamiast książki był artykuł o samej bitwie z taką ilością informacji i przypisów, to artykuł byłby 10/10. Niestety jednak inne rozdziały cierpią na chroniczny brak przypisów i to w miejscach gdzie być one zdecydowanie powinny). Nie wiem skąd autor ma tą wiedzę ani gdzie szukać potwierdzenia tego o czym pisze. Jest co prawda bibliografia na końcu książki, ale skąd mam wiedzieć gdzie dokładnie mogę przeczytać choćby to, że piastowska drużyna książęca to nie byli pancerni, ani nawet ciężkozbrojni jeźdźcy, lecz lekkozbrojna jazda z łukami? Może w jego innej książce, "Polskie łucznictwo i kusznictwo konne w x-xviii wieku", dał informacje skąd ma taką pewność, że tak było. Może. Drużyna książęca to tylko przykład, podobnych rewolucyjnych informacji jest wiele.
A to i tak pół-biedy, bo po drugie, zdarza się że podaje on informacje, które równie dobrze mogą być rewolucyjne, jak też być zwykłym błędem i nie ma tego jak sprawdzić przez brak przypisów. Przykładowo, pisze on, że Prusowie byli ludem koczowniczym.
Dokładnie tak, bałtyjscy Prusowie! Czy miał na myśli Pieczyngów i wkradł się tu błąd czy dysponuje on jakąś wiedzą z jakiegoś źródła, które odkryło, że Prusowie byli koczownikami? Nie mam pojęcia, ale zważywszy że w innych miejscach wymienia Pieczyngów prawidłowo, to podejrzewam że jednak to drugie.
Taką samą wątpliwość miałem gdy pisał o "Kunach" gdy miał na myśli Połowców. Czy to autokorekta po napisaniu o Kumanach? Dopiero po przeczytaniu książki dowiedziałem się, że nie autokorekta i nie błąd. Autor po prostu stwierdził, że będzie tak nazywał Kumanów, bo... na Węgrzech się tak o nich mówi. Co z tego, że w polskiej historiografii nigdy nie używano takiego określenia w stosunku do tego ludu. Trochę mało profesjonalne, ale ok.
Po trzecie, brak odpowiednich grafik. Podkreślam, że chodzi o odpowiednie grafiki, bo zwykłych grafik jest tu dużo, ale są one bardzo losowe, choć z okresu o którym mowa w książce. Gdy jednak autor pisze o wszystkich szczegółach łuków, kołczanów itp. i żeby sobie zobrazować te różnice przydałoby się mieć wizualizację tych różnych łuków i kołczanów, to takich grafik nie ma. A szkoda.
Po czwarte, opis wrogiej armii. Jest bardzo szczegółowy opis armii Bolesława Krzywoustego, ale nie ma w ogóle opisu uzbrojenia armii czeski-niemieckiej.
Po piąte, dziwne wstawki o swoich własnych opiniach. To chyba największy zarzut. Gdybym coś takiego zastosował w swojej pracy magisterskiej, zostałbym ostro zganiony. A tutaj są czasem niezłe kwiatki np. "Wracający [z wygnania na Węgrzech] polscy wojowie przynosili ze sobą też zachowane skarby, wśród których były pamiątki z walk o York, w Czechach czy na Rusi za Śmiałego, jak i pieniądze z gospodarowania na Węgrzech [...] Największym skarbem była pamięć o królu, którego imiennikowi teraz zamierzali służyć".
Niesłychane było dla mnie też zamieszczenie takiego zdania "A tym co łączy konnych łuczników i ówczesnych kapłanów, jest pozytywna energia".
POZYTYWNA ENERGIA???
Co do kroćset?
Największy hit jednak to taki akapit (cytuję bez zmian własnych) który pojawił się na samym końcu książki: ""Kontynuowali tym samym wartości, którymi przedtem kierowali się Scytowie i Sarmaci - przodkowie Polaków. Oba etnosy nie popierały despotyzmu u siebie, ich wojownicy nie zaciągali się również do obcych władców, by odpłatnie gnębić ich poddanych. Świadczy o tym fakt, że nie byli nigdy wykorzystywani w roli najemników pełniących role represyjne. Osiągnięcia cywilizacyjne Scytów i Sarmatów były szerokie i do dziś zadziwiają, lecz nie stworzyli nigdy despotycznych państw. Wobec wysokiego rozwoju obu etnosów nie można przyjąć, że wynikało to z jakichkolwiek braków, lecz sprzeciwu ich samych. Tak samo jak poziom rozwoju ich społeczeństw, źródła starożytne podkreślały scytyjskie i sarmackie poczucie wolności i niezależności jednostki. Greccy i rzymscy dziejopisowie stawiali je wyżej niż własnych ludów. Takie były korzenie honoru polskich konnych łuczników, którzy sprzeciwili się okrucieństwu swojego władcy".
Najwyraźniej autor pozostaje fanem szlacheckiego mitu o sarmackim pochodzeniu Polaków oraz nie słyszał nigdy o scytyjskich policjantach w greckich polis ani sarmackich najemnikach w rzymskiej armii...
Podsumowując, pomimo niewątpliwie ciekawego tematu rzucającego nowe światło na ówczesną sztukę wojenną i całkiem przekonywujących informacji o tym, że drużyna książęca była w istocie konnymi łucznikami, książce tej brakuje w krytycznych miejscach porządnych przypisów, grafik przedstawiających opisywane łuki, opisu armii przeciwnika, a nie brakuje niestety opisów mało profesjonalnych, które obniżają moje zaufanie do autora jako poważnego historyka. Jak po przeczytaniu o księdzu z pozytywną energią pochodzącą z konnego łucznictwa miałbym wierzyć w inne rzeczy przeczytane w książce? Chętnie przeczytałbym jego książkę o polskim łucznictwie konnym, bo to temat wspaniały i ciekawy, ale boję się jakie jeszcze spostrzeżenia mógłbym tam znaleźć.
Do czytania zachęciła mnie tematyka - bitwa o której nie słyszałem pomiędzy Polakami a Czechami i Niemcami na terenie Czech, w której po stronie polskiej walczyli wyłącznie konni łucznicy.
Polscy konni łucznicy? To mnie zaintrygowało najbardziej, bo nie kojarzę bym kiedykolwiek o tym słyszał, poza może jedynie konnych kusznikach z gry Medieval II Total War, gry znanej...
2021-06-08
Co za pokręcona i absurdalna fabuła, która w niezrozumiały sposób jest poukładana i logiczna!
Szczerek pokazuje świat przyszłości, gdzie USA powróciła do polityki izolacji, Unia Europejska się rozpadła i na jej gruzach państwa germańskie utworzyły Neuropę - państwo fanatycznie kosmpolotityczne i ekologiczne, Rosja upadła, a Europa Wschodnia pogrążyła się w szaleństwie nacjonalizmu i czasem po prostu - szaleństwie.
Wraz z głównym bohaterem odwiedzamy miejsca konflitów: Kosowo, Siedmiogród, Słowację Południową, Śląsk, Kraków, Warszawę, Hałyczynę, a także co jakiś czas dowiadujemy się co nieco na temat reszty państw Europy Wschodniej.
Jednocześnie poznajemy społeczeństwo przyszłości: anarów, myszongów, separów, neoszalchtów, szwoli, czarnowojów, porożców itp. twory społeczne. Poznajemy Rzymską Republikę Polską, neosłowiańską Polskę, Europejską Republikę Śląską, Chłopię i Europejską Republikę Pomorza (o której jest najmniej informacji niestety).
Poznajemy barwne (lub szare), wulgarne (niemal zawsze) i nic nieznaczące (czy rzeczywiście?) postaci.
A w tle zawsze jest tajemniczy Siwy Dym, twór niezrozumiały, wymykający się prawom logiki, którego ani znaczenia ani celu nie zna nikt, a którego obecnośc zdaje się tylko kompilikować sytuację w Europie Wschodniej.
Zdecydowanie warto przeczytać, jest to najlepsza (ale nie najszczęśliwsza, co to to nie) wizja przyszłości jaką zdarzyło mi się czytać.
Edycja: po przeczytaniu wielokrotnie wracałem do tej książki, wertowałem jej strony, wyszukiwałem świetnych cytatów, wgłębiałem się w historię i wciąż myślałem nad tym co przeczytałem. Miałem tak po raz pierwszy w życiu. Myślę, że "Siwy dym" zasłużył na to by dostać moją pierwszą na tym serwisie ocenę 10/10. Jedyny minus jaki widzę w tej historii to to, że główny bohater nie trafił na Pomorze i nie opisał dokładnie co się tam działo, a to mnie najbardziej interesowało. Może (choć w to wątpię) powstanie kontynuacja i wtedy dowiemy się więcej co się działo na Pomorzu, w państwach bałtyckich, w Turcji i w reszcie państw bałkańskich.
Co za pokręcona i absurdalna fabuła, która w niezrozumiały sposób jest poukładana i logiczna!
Szczerek pokazuje świat przyszłości, gdzie USA powróciła do polityki izolacji, Unia Europejska się rozpadła i na jej gruzach państwa germańskie utworzyły Neuropę - państwo fanatycznie kosmpolotityczne i ekologiczne, Rosja upadła, a Europa Wschodnia pogrążyła się w szaleństwie...
Książka nie równa. Z jednej strony chyba jedyna pozycja o takiej tematyce, napisana przez Rosjanina więc mamy tu perspektywę lokalną oraz mnóstwo interesujących informacji o wojskowości Rusi, a szczególnie o kniaziach służebnych, czyli ruskich kondotierach, czy o szczegółach dotyczących powstania i funkcjonowania Nowogrodu.
Z drugiej strony autor o wielu istotnych rzeczach nie pisze, być może dlatego że dla niego jako Rosjanina, są to oczywistości. Na przykład o traktacie pokojowym kończącym wojnę opisywaną w książce. Nie ma tu o nim nic, choć sam autor napisał, że jego ustalenia były tak nieprecyzyjne, że doszło wkrótce do kolejnej wojny.
Niestety, ale redakcja tutaj jest najgorszą stroną. Mnóstwo błędów w tekście. To jest niestety problem samego wydawnictwa, w innych książkach z niego jest ten sam problem.
Mimo wszystko jednak mogę książkę polecić osobom zainteresowanym historią Nowogrodu, Moskwy oraz późnośredniowiecznej wojskowości na Rusi.
Książka nie równa. Z jednej strony chyba jedyna pozycja o takiej tematyce, napisana przez Rosjanina więc mamy tu perspektywę lokalną oraz mnóstwo interesujących informacji o wojskowości Rusi, a szczególnie o kniaziach służebnych, czyli ruskich kondotierach, czy o szczegółach dotyczących powstania i funkcjonowania Nowogrodu.
więcej Pokaż mimo toZ drugiej strony autor o wielu istotnych rzeczach...