-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2023-09-02
2023-08-26
Sztuką jest ukryć sztukę. Owidiusz
Zgodnie z tą dewizą odbyłam arcyciekawą, pasjonującą, miejscami niebezpieczną, miejscami wiejącą grozą, wycieczkę po historycznych miejscach Szczecina i okalających go miejscowości. Poszukiwania Wielkiej Tajemnicy przypominały mi pisanie własnej pracy magisterskiej z historii powszechnej średniowiecza, kiedy od jednej wzmianki w danej książce sięgałam po drugą, od drugiej po kolejną, kolejną i następną. Goniąc za malutkimi partiami potrzebnego mi materiału przetrzebiłam kilka setek woluminów, w tym parę rękopisów, by uzyskać pożądany efekt. W pogoni za skarbem bohaterowie działają identycznie. Odczytują stare inskrypcje, kombinacje cyfr rzymskich, interpretują dzieła malarskie starych mistrzów, studiują stare plany miasta, czepiają się każdej podejrzanej cegły, by odnaleźć słowo, cytat, symbol, które przybliżą ich do prawdy. I tak od listu do planu, obrazu, ołtarza, lochów...
Mamy bardzo dużo autentycznej historii Szczecina i Pomorza Zachodniego tej oficjalnej, od czasów historycznie udokumentowanych jeszcze przez starożytnych rzymskich historyków, i tej mniej znanej, jak choćby dzieje masońskiej loży w mieście, do tego mnóstwo legend i teorii pseudonaukowych. Wiele elementów łączy się ze sobą bardzo luźno, ale daje efekt sensacji, a o to chodzi w tego typu literaturze. Pasjonaci historii i zagadek mogą być zadowoleni z wyczerpującego podejścia do wszystkich etapów tej układanki, bo zakres wiadomości zawartych w powieści jest naprawdę imponujący. Dotyczy to zwłaszcza historii panującego tam rodu Gryfitów, a szczególnie książąt Barnima I i IX, dziejów zamku szczecińskiego czy postaci Sydonii von Brock. Wielbiciele historii sztuki znajdą wiedzę o malarstwie Cranacha czy ołtarzu kościoła w Sownie.
Czytałam tę ogromną książkę długo, bo od niedzieli, ale 800 stron jest naprawdę wymagających. Tarapaty bohaterów mające klasyczne rysy powieści przygodowo-sensacyjnej przeplatane są wywodami naukowymi i pseudonaukowymi, czasem nazbyt długimi, a do tego potrzebna jest koncentracja. Myślę, że autor trochę przedobrzył, bo można, mimo wielkiej fascynacji przeszłością, odczuć znużenie i nieco pogubić się w zasadniczym celu całej intrygi.
O Leszku Hermanie pisze się w recenzjach, że to polski Dan Brown. Tak, zdecydowanie. Owiana mrokiem historia, sporo sensacyjnych i rewolucyjnych interpretacji, kody liczbowe, tajne informacje ukryte w obrazach, pogoń za cennymi artefaktami i dziełami sztuki po zamkach, kościołach i lochach, tajemnice masonerii, przygody rodem z horroru, a do tego kilka trupów na pewno uprawnia do takiego porównania.
Jedno, co wzbudziło moje zastanowienie to nad wyraz imponująca, jak z Wikipedii recytowana wiedza jednego z bohaterów - szczecińskiego architekta Igora Fleminga. Prawdziwy omnibus wiedzy z kilku dziedzin. Tylko pozazdrościć!
Cały cykl ma, jak widzę na LC, jeszcze trzy tomy. Na szczęście nieco krótsze. Za jakiś czas podejmę się kolejnego. Mimo odczuwanego przeze mnie przerostu wiedzy “Sedinum” ma w sobie wszystko, co uwielbiam -przygodę, historię, wielowiekowe tajemnice, treści kryminalne, elementy grozy oraz nietuzinkowe kobiety. Nie mogę tego przegapić.
Sztuką jest ukryć sztukę. Owidiusz
Zgodnie z tą dewizą odbyłam arcyciekawą, pasjonującą, miejscami niebezpieczną, miejscami wiejącą grozą, wycieczkę po historycznych miejscach Szczecina i okalających go miejscowości. Poszukiwania Wielkiej Tajemnicy przypominały mi pisanie własnej pracy magisterskiej z historii powszechnej średniowiecza, kiedy od jednej wzmianki w danej...
2023-08-14
Toskania – magiczna kraina pełna wzgórz usianych winnicami, gajami oliwnymi, polami, stawami i wijącymi się, pomiędzy starymi domami i cyprysami, zakurzonymi drogami. Na jednym z tych wzgórz, w okolicy miasteczka Montepulciano znalazł swoje miejsce autor – pisarz węgierskiego pochodzenia z żoną malarką.
Pod koniec lat osiemdziesiątych Candace i Ferenc Máté opuścili Nowy Jork, aby osiedlić się w starym gospodarstwie na wzgórzach Toskanii. Swą życiową przygodę rozpoczęli bez znajomości języka włoskiego, mając zaledwie cztery tygodnie na znalezienie wymarzonego domu. Z dnia na dzień dwójka śmiałków coraz więcej dowiaduje się o Toskanii - o wzgórzach, słońcu, sztuce, jedzeniu i winie oraz, co najważniejsze, o zwykłych, pełnych pasji i rozkochanych w życiu ludziach. Niemal wbrew sobie Candace i Ferenc uczą się cieszyć z życia tak jak Toskańczycy, a na dokładkę na nowo odkrywają siebie nawzajem i nowe życie w zaczarowanej i malowniczej Toskanii.
Powieść oparta na osobistych przeżyciach pełna jest zauroczenia tamtymi krajobrazami, architekturą i ludźmi. Impuls do intensywnego poszukiwania domu na toskańskich wzgórzach przyniosły włoskie wakacje i chęć zakotwiczenia w tej cudownej krainie na stałe po wielu latach w ciągłych podróżach. Wspomnienia napisane są barwnie i plastycznie, nie ma suchych , encyklopedycznych faktów, nie ma przepisów kulinarnych (tych znajdziecie naprawdę sporo w powieści Frances Moyes “Pod słońcem Toskanii) a oparcie tekstu na własnych doświadczeniach czyni tę pozycję bardzo wiarygodną i emocjonalną.
Perypetie związane z poszukiwaniem i kupnem domu spowodowały, że w trakcie czytania błądziłam palcem po mapie, szłam uliczkami odwiedzanych przez małżonków miasteczek, oglądałam średniowieczne kościoły, podziwiałam panoramy ( po co są w końcu google maps i google street?), aż w końcu zawędrowałam do ich nowego domu – La Marinaia.
Ferenc i Candace z wielkim pietyzmem wyposażają i upiększają dom, rozkoszują się leniwym życiem prowincji, zgodnie z dewizą Toskańczyków: piano, piano, con calma, chłoną piękno miejscowych zabytków, poznają coraz to inne smaki, zapachy, a przy okazji uczą się intensywnie języka włoskiego i odkrywają, z pomocą sąsiadów, tajniki produkcji wina. Z miesiąca na miesiąc stają się częścią miejscowej społeczności, żyją zgodnie z rytmem przyrody i kalendarzem prac gospodarskich.
Wbrew pozorom książka mnie nie znudziła. Okazała się pasjonującym zamiennikiem realnej podroży w tamte miejsca, które, ilekroć oglądam, powodują mój niekłamany zachwyt i szybsze bicie serca.
Imponujący ładunek włoskiego klimatu, słońca i temperamentu w sam raz na wakacje.
Toskania – magiczna kraina pełna wzgórz usianych winnicami, gajami oliwnymi, polami, stawami i wijącymi się, pomiędzy starymi domami i cyprysami, zakurzonymi drogami. Na jednym z tych wzgórz, w okolicy miasteczka Montepulciano znalazł swoje miejsce autor – pisarz węgierskiego pochodzenia z żoną malarką.
Pod koniec lat osiemdziesiątych Candace i Ferenc Máté opuścili Nowy...
2016-12-27
"Miałem wielu sąsiadów w Radomiu. Byli wśród nich sklepikarze, nauczyciele, żebracy i rzemieślnicy - niektórych wciąż wyraźnie pamiętam. Jak wszyscy mieli marzenia i ambicje, ale nie doczekali ich realizacji. Nazizm położył kres ich życiu. Czasami widuję ich w snach, czasami słyszę ich głosy. Jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj". Takimi słowami wprowadza czytelników do swoich opowiadań Radomianin o polsko-żydowskich korzeniach, zmarły niedawno Bernard Gotfryd (rocznik 1924). Już sama okładka ukazująca rodzinną ulicę autora tonącą we mgle, tworzy niepowtarzalny klimat tek pozycji. Klimat przedwojennego, przemysłowego, żydowskiego Radomia. Razem z autorem poruszamy się po kilku radomskich ulicach, których nazwy do dziś mają niezmienne brzmienia, ale jakże inną atmosferę. Odwiedzamy dawne fabryczki np. cukierków Minzberga na ulicy Wąskiej 8, czy drukarnię Zabnera przy ul. Żeromskiego 25. Zaglądamy na tętniące życiem podwórka radomskich kamienic, gdzie dzieci grają w klasy lub psocą strzelając z procy. Poznajemy kilka wyrazistych portretów krewnych, sąsiadów, znajomych i kolegów, których autor z sobie tylko wiadomych powodów szczególnie ocalił od zapomnienia. Teksty opowiadań (łącznie 11) nie są długie, ale bardzo sugestywne i osobiste, niekiedy wręcz dramatyczne. Autor nie unika zdarzeń opisujących trudne relacje polsko - żydowskie i tragiczne lata okupacji. Wartość książki podnosi doskonałe wydanie, dwujęzyczność (każde opowiadanie jest w języku polskim i angielskim) oraz klimatyczne zdjęcia ulic Radomia opisywanych w tekście. Pozycja, obok niewątpliwej wartości historycznej, dostarcza naprawdę wielu wzruszeń. Gorąco polecam!
"Miałem wielu sąsiadów w Radomiu. Byli wśród nich sklepikarze, nauczyciele, żebracy i rzemieślnicy - niektórych wciąż wyraźnie pamiętam. Jak wszyscy mieli marzenia i ambicje, ale nie doczekali ich realizacji. Nazizm położył kres ich życiu. Czasami widuję ich w snach, czasami słyszę ich głosy. Jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj". Takimi słowami wprowadza czytelników do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014
Piękne, przebogate graficznie wydanie obfitujące w mnóstwo archiwalnych zdjęć i fotografii artykułów prasowych z życia międzywojennego Radomia. Autorka w barwny sposób opowiada o życiu miasta w każdym jego wymiarze. Znajdziemy tu informacje o działalności władz miejskich, życiu religijnym i gospodarczym, funkcjonowaniu miejskiej oświaty, służby zdrowia, ośrodków kulturalnych i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo mieszkańców. Bardzo interesujące są rozdziały dotyczące życia codziennego Radomian poparte danymi statystycznymi i licznymi ciekawostkami. Autorka zamieszcza także notki wybitnych Radomian. Książka pozwala poznać miejsca, które albo już nie istnieją, albo bardzo się w mieście zmieniły. Do książki dołączone są bezpłatne dodatki: reprint planu Radomia z lat 30. XX wieku i płyta DVD z filmem "Radomscy Żydzi" kręconym w roku 1937 lub 1938 przez Radomianina Jakuba Diamenta.
Piękne, przebogate graficznie wydanie obfitujące w mnóstwo archiwalnych zdjęć i fotografii artykułów prasowych z życia międzywojennego Radomia. Autorka w barwny sposób opowiada o życiu miasta w każdym jego wymiarze. Znajdziemy tu informacje o działalności władz miejskich, życiu religijnym i gospodarczym, funkcjonowaniu miejskiej oświaty, służby zdrowia, ośrodków...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-15
Bardzo ciekawy tomik 15 legend i podań o malowniczym miasteczku Iłża i jej okolicach. Niewielkich rozmiarów, bo niespełna 50-stronicowy wart jest przeczytania. Przystępnie opisane legendy ujęte w konwencji baśniowej wsparto są o treści czysto historyczne. Zebrano w nim opisy miasta i zamku z XIX wieku pozostawione przez Oskara Kolberga (1887), Klementynę z Tańskich Hoffmanową (1828), J. Chądzyńskiego (1857) i J. Wiślickiego (1862). Ostatnią część książeczki zajmuje "Legenda iłżecka" w postaci sztuki dla dzieci, która może być dużą inspiracją dla nauczycieli przedszkoli i młodszych klas podstawówki. Wydanie godne polecenia dla miłośników Iłży, pasjonatów legend i zamków, nauczycieli i historyków. Kto w Iłży nie był, nich żałuje!
Bardzo ciekawy tomik 15 legend i podań o malowniczym miasteczku Iłża i jej okolicach. Niewielkich rozmiarów, bo niespełna 50-stronicowy wart jest przeczytania. Przystępnie opisane legendy ujęte w konwencji baśniowej wsparto są o treści czysto historyczne. Zebrano w nim opisy miasta i zamku z XIX wieku pozostawione przez Oskara Kolberga (1887), Klementynę z Tańskich...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04-17
Zenon Gierała (ur. 1949) - pisarz, regionalista, gawędziarz, urodzony na Zamojszczyźnie, a od lat mieszkający w Radomiu. Autor kilku książek, w których daje popis swojej ogromnej wiedzy na temat baśni i legend ziemi radomskiej, a także polskiej obrzędowości i zwyczajów ludowych. Pozycja"Zapomniana historia" wydana nakładem Wydawnictwa Trzy Kropki w 2010 roku, pojawiła się w moim domu kilka lat temu, jako nagroda dla mojej córki Asi za I miejsce w konkursie literackim. W końcu postanowiłam przeczytać i jestem zafascynowana. Tak, zafascynowana i urzeczona pięknem polskiego języka. Chylę czoła przed autorem za jego talent pisarski, który równie dobrze odbierać mogą dorośli, jak dzieci i młodzież. Tak wspaniałych i plastycznych opisów polskiej przyrody nie czytałam chyba od czasów lektur Konopnickiej. Ta książka jest na wskroś polska, swojska i sielska. To przemiłe uczucie, gdy czytając opisy budzącej się do życia wiosny ściska serce, a oczy wilgotnieją. Przedmiotem książki jest podróż małego chłopca spod Odrzykonia, który pod postacią kruka podróżuje po jakże ciekawych i urokliwych zakątkach Polski, opowiadając nam legendy i baśnie i fakty związane z mijanymi okolicami. Od Odrzykonia, wędrujemy przez Podkarpacie, Ziemię Sandomierską, Mazowsze, Góry Świętokrzyskie, Wielkopolskę, Małopolskę i Pieniny. Poznajemy tajemnice i duchy polskich zamków m.in. w Czersku, Chęcinach, Drzewicy, Iłży, Janowcu, Chojniku, Mirowie , Bobolicach, Niedzicy. Wczytujemy się w legendy o wiłach, dziwożonach, Łyśćcu i Łysicy, Rżanej Babie i Miedzianku. Wielu z nich dotąd nie znałam. Na uwagę zasługuje też staranne wydanie książki. Duży format, gładki, gruby papier, znakomita szata graficzna, załączone mapy i ilustracje zaczerpnięte z Jana Matejki i Zygmunta Vogla podnoszą jeszcze wartość tej pozycji. Doskonały materiał na prezent dla dziecka i lekturę szkolną. Młode pokolenia powinny takie książki czytać. Jako historyk z wykształcenia wysoko oceniam treści historyczne i legendarne zawarte w książce, bo są świadectwem ciężkiej pracy źródłowej, ale i pasji autora. Książka genialna. Polecam z całego serca.
Zenon Gierała (ur. 1949) - pisarz, regionalista, gawędziarz, urodzony na Zamojszczyźnie, a od lat mieszkający w Radomiu. Autor kilku książek, w których daje popis swojej ogromnej wiedzy na temat baśni i legend ziemi radomskiej, a także polskiej obrzędowości i zwyczajów ludowych. Pozycja"Zapomniana historia" wydana nakładem Wydawnictwa Trzy Kropki w 2010 roku, pojawiła się...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toZnakomite i największe dotychczas kompendium wiedzy o Jaśle i powiecie jasielskim od czasów najdawniejszych. Praca bardzo poważna napisana przez profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego (mi.in. Jerzy Wyrozumski, Stanisław Cynarski) i ówczesnej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie a także przez miejscowych miłośników i popularyzatorów historii Jasielszczyzny. W części pierwszej rozdziały poświęcone początkom i rozwojowi miast i wsi regionu jasielskiego, dziejom gospodarczym, społecznym i kulturalnym Jasła i okolic do I rozbioru (1772). W części drugiej historia doprowadzona do czasów współczesnych (tutaj naturalnie dla historii lokalnej w okresie PRL inne interpretacje, gdyż praca wydana jest w 1964 roku), ale warto także pochylić się nad rozdziałami dotyczącymi szkolnictwa w regionie jasielskim od czasów najdawniejszych, pieczęci i herbu miasta Jasła czy nazwami miejscowości regionu jasielskiego. Ostatnie rozdziały monografii poświęcone są etnografii powiatu jasielskiego i zabytkom ziemi jasielskiej. Uzupełnieniem pozycji jest skorowidz wszystkich nazwisk pojawiających się na kartach książki. Praca znakomita i poważna, z dbałością o szczegóły, poparta imponujących rozmiarów kwerendą źródłową. Nieocenione źródło wiedzy historycznej. Mam sentyment do tej pracy, bo ziemia jasielska to moja "mała ojczyzna".
Znakomite i największe dotychczas kompendium wiedzy o Jaśle i powiecie jasielskim od czasów najdawniejszych. Praca bardzo poważna napisana przez profesorów Uniwersytetu Jagiellońskiego (mi.in. Jerzy Wyrozumski, Stanisław Cynarski) i ówczesnej Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Krakowie a także przez miejscowych miłośników i popularyzatorów historii Jasielszczyzny. W części...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toNauczycielki, pisarki, działaczki polityczne i społeczne, artystki - kobiety niezwykle zapisane w historii miasta Radomia. Plus te, które kiedyś pomieszkiwały na radomskim zamku - Jagiellonki. Odważne, wykształcone, niezależne, poświęcające się idei, państwu, ludziom. Arcyciekawa pozycja, pisana przez ... kobiety. Każdy rozdział poświęcony innej postaci, uzupełniony bogatą ikonografią. Znakomite kompendium wiedzy o Radomiu dawnym - tym średniowiecznym i z końca XIX wieku oraz XX- wiecznym. Dobrze,że powstają takie prace.
Nauczycielki, pisarki, działaczki polityczne i społeczne, artystki - kobiety niezwykle zapisane w historii miasta Radomia. Plus te, które kiedyś pomieszkiwały na radomskim zamku - Jagiellonki. Odważne, wykształcone, niezależne, poświęcające się idei, państwu, ludziom. Arcyciekawa pozycja, pisana przez ... kobiety. Każdy rozdział poświęcony innej postaci, uzupełniony bogatą...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014
Znakomite i szczegółowe kompendium wiedzy o rodach szlacheckich ziemi radomskiej. Znajdziemy tu m.in. opis dziejów i majątków rodu Kochanowskich czy Podlodowskich (Dorota Podlodowska była żoną Jana Kochanowskiego). Historia rodzin radomskich wpleciona jest w losy dawnej Polski, a autor uwydatnia zasługi wielu dawnych Radomian na rzecz kraju. Zaletą książki jest bogata faktografia, która musiała być poparta drobiazgową kwerendą źródeł, co przy badaniach genealogii rodu wymaga dużo cierpliwości. Bardzo lubię książki Pana Kupisza, ponieważ jest dla mnie najbardziej wartościowym historykiem - regionalistą ziemi radomskiej. Polecam pasjonatom historii i regionalistom.
Znakomite i szczegółowe kompendium wiedzy o rodach szlacheckich ziemi radomskiej. Znajdziemy tu m.in. opis dziejów i majątków rodu Kochanowskich czy Podlodowskich (Dorota Podlodowska była żoną Jana Kochanowskiego). Historia rodzin radomskich wpleciona jest w losy dawnej Polski, a autor uwydatnia zasługi wielu dawnych Radomian na rzecz kraju. Zaletą książki jest bogata...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2014
2014-08
Czy ktoś z was był w Iłży? Jeśli nie, gorąco polecam wycieczkę. To piękne, malownicze, zaledwie kilkutysięczne miasteczko położone ok. 30 km na południe od Radomia, posiada wspaniały historyczny klimat, pod wieloma względami przypominający mi Kazimierz Dolny. Klimat ten tworzy zwłaszcza widoczna z daleka wieża Zamku biskupów krakowskich z XIV wieku górująca nad miasteczkiem. Iłża ma piękną historię, a autor Paweł Nowakowski wspaniale ją prezentuje na kartach swej pracy. Dzieje Iłży prezentowane są tu od czasów najdawniejszych po XVII wiek i poparte są imponującym materiałem źródłowym.Chylę czoła dla ogromu pracy autora i żmudnej kwerendy. Pozycja obowiązkowa dla pasjonatów historii regionu radomskiego (i nie tylko).
Czy ktoś z was był w Iłży? Jeśli nie, gorąco polecam wycieczkę. To piękne, malownicze, zaledwie kilkutysięczne miasteczko położone ok. 30 km na południe od Radomia, posiada wspaniały historyczny klimat, pod wieloma względami przypominający mi Kazimierz Dolny. Klimat ten tworzy zwłaszcza widoczna z daleka wieża Zamku biskupów krakowskich z XIV wieku górująca nad...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
“Niech Pan popatrzy na te winnice. Natura ubrała się w swoje najpiękniejsze stroje”
To ostatnia pozycja mojego wakacyjnego maratonu czytelniczego. Trzydziesta licząc od początku wakacji, a sześćdziesiąta szósta od początku roku. Intensywne czytanie latem to moja tradycja kultywowana od dekad. Dwa miesiące robią statystykę pięciu. Ale tak mój rok wygląda. Od ćwierćwiecza (w tym tygodniu przypadł jubileusz 25-lecia mojej pracy zawodowej) dysponuję dwoma (prawie) miesiącami, które mogę wypełnić niemal w całości tylko przyjemnościami. Jedną z priorytetowych pozostaje od lat czytanie.
Więc na koniec wakacji zanurzyłam się w klimat prowansalskiej prowincji widziany oczami Petera Mayle’a, Anglika, który wraz z małżonką porzucił kraj i osiadł tamże na stałe. Fascynacja urokami krajobrazu tej części Francji, ciepłym klimatem, jakże odmiennym od angielskiego i zauroczenie, niemal miłość od pierwszego wejrzenia, pewnym dwustuletnim kamiennym domem zrobiły swoje. Angielski dom nie wygrał konkurencji i został sprzedany.
“Dom stał ponad gościńcem, biegnącym pomiędzy dwiema pamiętającymi średniowiecze, położonymi na wzgórzach wioskami Ménerbes i Bonnieux, na końcu polnej drogi wśród winnic i sadów czereśniowych". Czegóż chcieć więcej?
Razem z małżonkami Mayle (a także google maps) poruszałam się po prowansalskich miasteczkach i wsiach, zaglądałam do restauracji i karczm, na stragany kupieckie, do piekarni, tłoczni oliwy, sklepów rzeźników i handlarzy starociami. Przysłuchiwałam się wykładom francuskich rzemieślników wykonujących niekończące się z ich winy, bo ciągle odkładane, ku irytacji właścicieli, prace remontowe i instalacyjne. Towarzyszyłam polowaniu, winobraniu i ceremonii przyjęcia do bractwa producentów win.
Prowansalczykom trochę się dostało, ale mimo wszystko opisani zostali z dużą dozą dowcipu i życzliwej ironii. Biurokracja, nieterminowość fachowców i różne dziwactwa sąsiadów, a także nieustające wizyty znajomych z Anglii i konieczność ich goszczenia nie wpłynęły wcale na zmianę decyzji. Piękno krajobrazu, słoneczne dni, lokalne atrakcje turystyczne i gastronomiczne rozkochały w sobie przybyszów na dobre.
Całość napisana lekko i subtelnie, polana obficie winem i skropiona oliwą.
Idealna na lato czytelnicza wycieczka.
“Niech Pan popatrzy na te winnice. Natura ubrała się w swoje najpiękniejsze stroje”
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toTo ostatnia pozycja mojego wakacyjnego maratonu czytelniczego. Trzydziesta licząc od początku wakacji, a sześćdziesiąta szósta od początku roku. Intensywne czytanie latem to moja tradycja kultywowana od dekad. Dwa miesiące robią statystykę pięciu. Ale tak mój rok wygląda. Od ćwierćwiecza...