rozwiń zwiń
JestemKacper

Profil użytkownika: JestemKacper

Szczecin Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 5 lata temu
161
Przeczytanych
książek
161
Książek
w biblioteczce
34
Opinii
200
Polubień
opinii
Szczecin Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , , ,

więcej na: book-dragon-blog.blogspot.com

Cześć!
Dzisiaj przychodzę do Was z książką, którą dosłownie pochłonąłem w jedną noc. Wydaje się być niepozorna, lecz te nieco ponad 200 stron przedstawia niesamowitą historię, pełną magii i... życia. Zapraszam na recenzję!


Kiedy małemu dziecku udaje się uciec przed mordercą zamierzającym zabić całą rodzinę, kto mógłby przypuszczać, że schronienia udzieli mu miejscowy cmentarz? Wychowany przez zamieszkujące go duchy, zjawy i widma, Nik musi uczyć się życia od umarłych. Ale wciąż grozi mu niebezpieczeństwo, bo morderca nie ustaje w wysiłkach, żeby dokończyć swoje zadanie...



To już moje któreś z kolei spotkanie z Neilem Gaimanem. Zachwycił mnie niesamowitym Gwiezdnym pyłem, oczarował Koraliną i odrobinę zawiódł Mitologią nordycką. Wszystkie te recenzje znajdziecie w archiwum bloga, serdecznie zapraszam! Postanowiłem, że teraz pora na kolejną powieść świetnego brytyjskiego pisarza. Choć w tej serii okładkowej zostało wydane już sporo pozycji to padło na Księgę cmentarną, bo od przeczytania opisu nie mogłem przestać o niej myśleć. No cóż... Nie zawiodłem się!



Na samym początku, po pierwszych kilkunastu stronach, miałem już dość sceptyczne nastawienie. Sam początek wydawał mi się być nużący i te pierwsze dwa rozdziały kompletnie mnie nie zainteresowały. Jednak historia, która została opisana później, bez reszty mnie pochłonęła i skończyłem czytać w jedną noc.



Zacznę od rzeczy, która skradła moje serce, czyli od klimatu powieści. Już któryś raz z kolei spotykam się z niesamowitą nastrojowością książek Gaimana, ale myślę, że mógł całkowicie rozłożyć skrzydła właśnie w Księdze cmentarnej. Czego innego mogliśmy się spodziewać, jak klimatycznego nastroju miejskiego, zapomnianego cmentarza na wzgórzu. Bardzo się cieszę, że czytałem powieść w nocy, bo myślę, że takim sposobem, bardziej się wczułem we wszystko co się tam dzieje. Plastyczne opisy autora, sprawiają, że oczami wyobraźni jestem na tym cmentarzu i spaceruję między grobami razem z głównym bohaterem. Myślę, że właśnie dla tego wspaniałego klimatu powtórzę lekturę w pewną jesienną, deszczową noc. Wtedy wczuję się w książkę jeszcze mocniej!



W recenzji Koraliny pisałem, że jest tam niesamowity nastrój, bo była to mroczna opowieść, przeznaczona dla młodszych czytelników. W Księdze cmentarnej również jest odrobina mroku, lecz o wiele więcej nostalgii i tęsknoty za światem żywych. Neil Gaiman jest mistrzem przelewania uczuć i emocji na papier i idealnie kreuje bohaterów, pojawiających się na stronach jego powieści. Tytułowy Nik (przez samo k!) jest jedynym żywym na cmentarzu, więc duchy obdarzyły go Ochroną Cmentarza i jest to dla niego bezpieczne miejsce. Bardzo podobało mi się to, że gdy zwiedzał swój dom poznawał coraz to inne dusze, które tam mieszkały. W każdym rozdziale poznawaliśmy kilka interesujących historii z życia umarłych. Wszyscy żyli w różnych czasach, więc każdy był odrobinę inny. Inaczej się wypowiadał, żył w innej kulturze... To było ciekawe doświadczenie, wysłuchać historii umarłych.



Szczególnie zainteresowały mnie osoby pochowane za cmentarzem. Szkoda, że z tych ludzi dokładnie poznaliśmy jedynie Lizę, która swoją drogą jest moją ulubioną postacią. Bardzo spodobał mi się rozdział, w którym poznajemy jej historię życia oraz oskarżenie jej o uprawianie magii. Opowieść jej życia naprawdę mi się spodobała i nie rozumiem, dlaczego inni mieszkańcy cmentarza nie chcieli mieć kontaktu z tymi, mieszkającymi po drugiej stronie. Jakby dzieliła ich dodatkowa, moralna, granica, która tak naprawdę nie miała sensu. Jak już wspominałem, szkoda, że nie poznaliśmy historii pozostałych dwóch duchów zza murów cmentarza, samobójców. Myślę, że dzięki nim Księga cmentarna nabrałaby dodatkowej dramaturgii i dodatkowy rozdział, właśnie z nimi tylko uświetniłby tę historię! Jeżeli już mówię o niedomówieniach (które swoją drogą, są dość powszechne w książkach Neila Gaimana) to autor mógłby dokładniej wyjaśnić, czym zajmuję się organizacja, która chciała zabić Nika. Dlaczego Nik miał doprowadzić do jej zniszczenia? Autor zostawia nas na końcu z ogromnym mętlikiem w głowie oraz z pytaniami, na które sami musimy sobie odpowiedzieć.



Muszę wspomnieć o ciekawym akcencie, czyli o tym, że mała część akcji działa się również w Polsce! Rzadko się zdarza, że zagraniczni twórcy wspominają o naszym kraju, ale każdy taki dodatek wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Był tam fragment opisujący Wawel oraz Smoka Wawelskiego, a dokładniej jaskinie, nieotwarte dla turystów, gdzie bohaterowie musieli walczyć. Więcej nie mogę wspomnieć, bo byłby to niemały spoiler.



Na koniec napiszę trochę o relacji Nik x Scarlett. Nie pomyślałem, że ta bohaterka, która pojawiła się na początku odegra tak ważną rolę w całej powieści. Powiem tylko, że gdy pojawiła się później, bardzo im kibicowałem i liczyłem na drobny wątek romantyczny. Niestety tutaj również autor zostawia nas z niemałym niedopowiedzeniem. Również ciekawe były rozdziały, w którym bohater poszedł do żywej szkoły oraz tym jak wyglądają realia amerykańskich (ale nie tylko) szkół. Nik był najodważniejszą postacią w tym miejscu i nie bał się przeciwstawić oprawcom.



Prawie bym zapomniał o moim ulubionym rozdziale, czyli Danse Makabre, cały rozdział miał metaforyczne znaczenie, które bardzo mi się podobało. Danse Makabre to alegoryczny taniec, który rozwinął się w późnym średniowieczu i przedstawia korowód ludzi wszystkich stanów, razem ze śmiercią na czele. Taniec wyraża równość wszystkich ludzi wobec śmierci. Zdecydowanie taniec żywych z umarłymi w tą jedną noc bardzo mi się spodobał. Ale znów muszę powiedzieć, że postać Szarej Pani (przypuszczam, że to Śmierć) zasługuje na więcej uwagi. Niedopowiedzenia są tutaj wszędzie!



Podsumowując, Księga cmentarna zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Choć te 200 stron wygląda niepozornie, tak naprawdę skrywają niesamowitą historię. Jeżeli czyta się między wierszami, można poznać wiele prawd, dotyczących życia i śmierci. Choć niektóre wątki zasługują na więcej uwagi, to myślę, że na pewno do niej kiedyś powrócę i zinterpretuję ją zupełnie inaczej niż dziś.





★★★★★ ❤️




Ale ty nie, ty jesteś żywy, Nik. To znaczy, że masz nieskończony potencjał, możesz zrobić, co tylko zechcesz, stworzyć, co zechcesz, marzyć, o czym zechcesz. Jeśli zmienisz świat, świat się zmieni. Potencjał. Gdy umrzesz, to wszystko przeminie. Dobiegnie końca. Stworzysz już wszystko, co miałeś stworzyć, wyśnisz swój sen, zapiszesz swoje imię. Możesz zostać tu pogrzebany, możesz nawet krążyć po cmentarzu, ale twój potencjał się wyczerpie.

więcej na: book-dragon-blog.blogspot.com

więcej na: book-dragon-blog.blogspot.com

Cześć!
Dzisiaj przychodzę do Was z książką, którą dosłownie pochłonąłem w jedną noc. Wydaje się być niepozorna, lecz te nieco ponad 200 stron przedstawia niesamowitą historię, pełną magii i... życia. Zapraszam na recenzję!


Kiedy małemu dziecku udaje się uciec przed mordercą zamierzającym zabić całą rodzinę, kto mógłby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Cześć!
Witam w kolejnym poście! Dzisiaj nietypowo, ponieważ notka była wczoraj, a ta powinna ukazać się w piątek. Sprawcą całego zamieszania jest nowa książka Remigiusza Mroza - "Czarna Madonna". Zapraszam na przedpremierową recenzję!


Boeing 747 irlandzkich linii lotniczych miał wylądować w Tel Awiwie o trzeciej w nocy. Nigdy nie dotarł na miejsce, a kontakt z maszyną utracono gdzieś nad Morzem Śródziemnym. Na pokładzie znajdowało się 520 osób, w tym narzeczona Filipa, która miała odbyć pielgrzymkę do Bazyliki Grobu Świętego.

Przez pierwsze godziny Filip wierzy, że samolot się odnajdzie. Nic nie wskazuje na zamach, straż przybrzeżna nie odnajduje wraku, a co jakiś czas do kontroli lotów dociera sygnał z transpondera.

Co stało się z boeingiem? Jaki związek ma jego zniknięcie z podobnymi zdarzeniami?
I jakie znaczenie ma obraz Matki Bożej, nazywany Czarną Madonną?

Pierwsze odpowiedzi każą Filipowi sądzić, że niewiedza naprawdę jest błogosławieństwem.


Kolejna książka Remigiusza Mroza zawitała na moim blogu! No cóż, miałem najpierw w planach skończyć serię z Chyłką, ale na fanpage'u autora zaczęły pojawiać się dziwne znaki dotyczące premiery czegoś nowego, czegoś tajemniczego... Z niecierpliwością czekałem na premierę i możliwość zamówienia w przedsprzedaży nowego cudeńka od tego autora. Po wykonaniu preorderu książka przyszła do mnie już w piątek, choć premiera jest dopiero jutro. No cóż, pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, aczkolwiek bardzo się ucieszyłem, że nie czekałem na zakup stacjonarny. Spędziłem z "Czarną Madonną" wspaniały weekend i początek nowego tygodnia. Okładka ogromnie rzuca się w oczy i jest dość kontrowersyjna. Nie zmienia to faktu, że bardzo mi się podoba i jest jedną z lepszych Mroza (obecnie mój faworyt to minimalistyczny "Behawiorysta").

Parafrazując posłowie: Zaczynając czytać tę książkę, nie miałem pojęcia, jak głęboki niepokój we mnie wywoła. Jak wiele strun w duszy zadrga mi niepokojąco, grając ponury, smutny nokturn. Opis jak i okładka wskazywały, że mamy do czynienia z czymś nowym, świeżym w dziełach tego autora, jednak nie spodziewałem się, że aż tak bardzo. Sam opis bardzo zachęca, chociaż nawet w ciemno zamówiłbym tę pozycję (sprawa okładki - Dark Crayon znów świetnie się spisał). Myślałem, że akcja będzie się działa wyłącznie wokół zaginionego Boeinga, aczkolwiek Remigiusz Mróz jak zwykle zaskakuje i z rozdziału na rozdział robi się coraz bardziej niepokojąco, a co z tym idzie ciekawie.

Styl pisania autora zdecydowanie odbiega od tego co dostaliśmy w innych książkach. Zarówno w seriach jak i książkach jednotomowych pisarz ma swój własny sposób tworzenia bohaterów, tworzenia akcji i jest wiele zabawnych akcentów. W tym przypadku było kompletnie inaczej. Tym razem autor wprowadził narrację pierwszoosobową, której ostatnio jest bardzo dużo. Lubię ją, bo wtedy lepiej możemy poznać autora i jego sposób myślenia oraz działania, lecz jest dobra, jedynie, gdy jest właściwie napisana, jak w tym przypadku. Remigiusz Mróz rzucił się na głęboką wodę, chcąc napisać horror, a na jeszcze głębszą, gdy ogromną rolę odgrywa religia. Wiele czytelników może być oburzonych chociażby okładką, a jeszcze bardziej tym, jak ogromną rolę odgrywają wydarzenia religijne, jednak należy pamiętać, iż jest to na potrzeby książki, która wypada pod tym względem wspaniale. Jednak właśnie przy tego typu wątkach czuję o wiele większy strach, niż w przypadku zwykłych potworów. Chyba każdego horrory religijne straszą o wiele bardziej. Podczas czytania "Czarnej Madonny" towarzyszył mi niemały niepokój... i o to chodziło! Wydarzenia rozgrywające się na kartach powieści straszyły, ale także zachęcały do dalszego czytania. To wszystko mnie przerażało, ale zarazem interesowało. Długo czekałem na książkę z tego gatunku, po której będę się bał w nocy, ale która będzie napisana dobrze. To właśnie "Czarna Madonna"!

Bohaterów poznajemy w trudnej sytuacji, ponieważ ważna dla nich obu osoba zaginęła w katastrofie lotniczej, a raczej w zniknięciu samolotu w przestworzach. Kinga i Filip wydawali mi się być inni, niż w innych książkach Mroza. Przez to, że akcja była opisywana przez narrację pierwszoosobową dobrze poznaliśmy jedynie głównego bohatera, a nie resztę. Oprócz tego zabrakło im komizmu, który towarzyszy wszystkim postaciom wykreowanym przez Mroza, jednak rozumiem ten zabieg. Ta książka miała siać niepokój i strach. Nie rozumiem jedynie postaci Istniejącego. Ten mężczyzna ogromnie mnie zainteresował, szkoda, że było go tak mało. Odkąd wyszedł z samolotu wiedziałem, że będzie jednym z lepszych punktów książki. No cóż, nie rozumiem kim on jest, skąd się wziął ani nic z rzeczy z nim związanych, jednak jest bardzo intrygujący.

Podsumowując "Czarna Madonna" jest jednym z tych horrorów, które mają genialną fabułę i potrafią straszyć. W posłowiu autor wspominał o dwóch ważnych rzeczach. Uwielbiam Stephena Kinga, a ja uważam, że jest to książka na jego poziomie, a nawet wyższym! Poza tym nigdy więcej nie napisze takiej książki. No cóż, apeluję teraz do pana Remigiusza, aby jednak przemyślał tę decyzję, bo naprawdę świetnie mu to wychodzi. Czekam na więcej!

★★★★★
Vigilite itaque, quia nescitis diem neque horam.
Remigiusz Mróz - "Czarna Madonna"

Cześć!
Witam w kolejnym poście! Dzisiaj nietypowo, ponieważ notka była wczoraj, a ta powinna ukazać się w piątek. Sprawcą całego zamieszania jest nowa książka Remigiusza Mroza - "Czarna Madonna". Zapraszam na przedpremierową recenzję!


Boeing 747 irlandzkich linii lotniczych miał wylądować w Tel Awiwie o trzeciej w nocy. Nigdy nie dotarł na miejsce, a kontakt z maszyną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cześć!
Witam w kolejnym poście! Dzisiaj już prawidłowa notka z serii "Kilka słów o klasykach". Nie będzie to typowa recenzja, więc nie będę wystawiał oceny, tylko przedyskutuję kilka fragmentów książki, które były według mnie dobre oraz złe. Dzisiaj z okazji czterdziestlecia tej książki przygotowałem wpis o "Egzorcyście", podobno klasyce horroru. Czy warto sięgnąć po tę pozycję? Zapraszam!


Georgetown w Ameryce, lata 70. XX wieku, dwunastoletnia Regan bawi się spirytystyczną tabliczką ouija. Nawiązuje kontakt z bytem przedstawiającym się jako Kapitan Howdy. Wkrótce w jej otoczeniu dochodzi do paranormalnych zjawisk, a dziewczynka przejawia objawy opętania.

Zaniepokojona drastycznymi zmianami w zachowaniu córki oraz niewytłumaczalnymi zdarzeniami Chris MacNeil, uwielbiana gwiazda filmowa, zabiera Regan do lekarza. Ponieważ ani ten, ani kolejni lekarze niczego nie potrafią ustalić, zdesperowana Chris prosi o pomoc znajomego duchownego, przechodzącego poważny kryzys wiary młodego ojca Damiena Karrasa. Ten podejmuje się odprawienia egzorcyzmów. Pomocy udziela mu doświadczony, schorowany ojciec Lankester Merrin, dla którego spotkanie z demonem okazuje się nie być pierwsze. Rozpoczyna się walka o uwolnienie dziewczynki z rąk demona…

Na podstawie powieści powstał wielokrotnie nagradzany (między innymi dwoma statuetkami Akademii Filmowej) jeden z najbardziej szokujących obrazów w historii, kultowy dziś film w reżyserii Williama Friedkina.


Zapewne wiele razy spotkaliście się z tym dziełem, ja niejednokrotnie. Można o nim powiedzieć, że jest prawdziwą klasyką gatunku zarówno filmowego jak i książkowego. Sami możecie wybrać, gdzie odegrał większą rolę. Jak dla mnie w obu przypadkach "Egzorcysta" jest bardzo ważny, bo zaskakiwał i nadal zaskakuje, ale w latach 70. XX wieku przełamał wiele tematów tabu. Postanowiłem, że i ja chcę się przekonać ile ta książka jest warta, a sięgnąwszy po lekturę z bibliotecznej półki, nie wiedziałem, że wywrze na mnie dość duże wrażenie. Bo tak naprawdę nie jest to typowy horror. Znowu byłem nastawiony na ogromnie straszny dreszczowiec, tak jak w przypadku nieudanego "Lśnienia" (recenzja na blogu). Owszem, było miejscami strasznie, lecz nie tak bardzo. Dostałem coś kompletnie innego niż się spodziewałem, lecz i tak było to dobre.

Historia przedstawiona w tej książce jest dość typowa, lecz nie była taka w tamtych czasach. Dzisiaj powstaje wiele niszowych filmów i lektur o egzorcyzmach, lecz nie są to dzieła przekazujące jakieś wartości. W tym przypadku jest kompletnie inaczej. Córka znanej gwiazdy filmowej po zabawie tajemniczą tabliczką ouija zostaje opętana przez tak zwanego Kapitana Howdy'ego. Jej zachowanie diametralnie się zmienia. Zrozpaczona matka po diagnozach lekarskich zgłasza się do księdza egzorcysty. Ile razy przerabialiśmy coś takiego w popkulturze? Mogę tu przytoczyć między innymi "Egzorcyzmy Emily Rose" czy "Egzorcyzmy Anneliese Michel". Oczywiście są to historie oparte na faktach, jednak także zostały zekranizowane. W tym przypadku jednak nie była to typowa opowieść o wyganianiu złego ducha z ciała człowieka, lecz bardziej powieść psychologiczna. Oczywiście do końca nie wiadomo, czy dziewczyna została opętana, czy po prostu była to choroba psychiczna. Nie zostało to wyjaśnione, bo w tym przypadku było wiele wątpliwości dotyczących rzekomego opętania. Ten problem musicie rozważyć sami.

Miałem niemały problem z bohaterami, bo nie mogłem wystarczająco się skupić, by poznać kto tak naprawdę jest kim w domu Chris. Znałem ich, lecz niezbyt wiedziałem co oni tam robią i dla mnie byli oni kompletnie niepotrzebni. Bez nich cała opowieść toczyłaby się nadal i według mnie byłaby nawet lepsza niż z nimi. Samej Regan było dla mnie kompletnie za mało. Niby opowieść jest o niej, ale raczej tylko kręci się wokół niej. Według mnie autor powinien bardziej przybliżyć jej zachowanie, jeżeli sami mamy oszacować, czy była opętana, czy chora. Oprócz wielu diagnoz lekarzy i życia prywatnego księdza autor powinien napisać o wiele więcej o dziewczynce. To było bardziej potrzebne.

Sama historia całkowicie mnie nie przeraziła, miejscami była przerażająca, lecz nie tak, żebym miał później koszmary. Jednak klimat "Egzorcysty" jest wspaniały. Sam sobie wyobraziłem całą scenerię, automatycznie pomyślałem o tym, że cały czas jest tam burza, wieje chłodem... Takie typowe sytuacje, lecz iście przerażające podczas egzorcyzmów. Autor od samego początku buduje napięcie, by na końcu je rozładować. Jednak ten koniec także nie był dla mnie idealny. Pięćdziesiąt stron na tytułowe egzorcyzmy to kompletnie za mało. Najciekawszej części książki, było po prostu najmniej. Na tym bardzo się zawiodłem.

Podsumowując "Egzorcysta" nie jest typowym horrorem, a dreszczowcem psychologicznym. Mnie bardzo nie wystraszył, lecz wstrząsnął tym, co dzieje się na świecie. Autor zostawił wiele niedomówień, co jest dość interesującym zabiegiem. Książka mi się podobała i była bardzo potrzebna w tamtych czasach, jednak nie sądzę, żebym do niej wracał.

Do następnego postu
xx K

Cześć!
Witam w kolejnym poście! Dzisiaj już prawidłowa notka z serii "Kilka słów o klasykach". Nie będzie to typowa recenzja, więc nie będę wystawiał oceny, tylko przedyskutuję kilka fragmentów książki, które były według mnie dobre oraz złe. Dzisiaj z okazji czterdziestlecia tej książki przygotowałem wpis o "Egzorcyście", podobno klasyce horroru. Czy warto sięgnąć po tę...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika JestemKacper

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [2]

Remigiusz Mróz
Ocena książek:
7,1 / 10
68 książek
14 cykli
6461 fanów
Veronica Roth
Ocena książek:
7,2 / 10
23 książki
7 cykli
1364 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
161
książek
Średnio w roku
przeczytane
16
książek
Opinie były
pomocne
200
razy
W sumie
wystawione
157
ocen ze średnią 7,5

Spędzone
na czytaniu
1 052
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
19
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]