-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać445 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2017-12-01
2017-07-23
2017-06-02
2017-04-08
2017-10-15
2017-11-01
2017-10-08
2017-11-08
2016-05-08
2017-08-01
1996-02-12
Moja pierwsza książka Suworowa. Zacząłem ją czytać, jakieś 2 tygodnie po przekroczeniu murów jednostki wojskowej w Ostródzie w roku 1996 :-) Pierwsze dni służby, unitarka czyli podstawowe szkolenie i Suworow. Zapewne w każdej innej okoliczności śmiałbym się z absurdów serwowanych Nam przez autora, lecz ku mojemu zdziwieniu to co czytałem, za chwilę miałem przerabiane "na żywo" ;) Oczywiście nie w takim skrajnym i absurdalnym wydaniu ale pewne zbieżności były aż nadto zauważalne, szczególnie dla osoby, która dopiero co trafiła ze studenckiego,wesołego i hulaszczego życia, do wojskowego matrixa Polski lat 90-tych. To były czasy jeszcze przed przystąpieniem kraju do NATO i tak naprawdę PRL był wtedy w Wojsku Polskim ciągle żyw... A jeszcze bardziej całe te radzieckie dziedzictwo zarówno sprzętowe jak i, być może nawet bardziej - mentalne. Zapewne miało się ono całkiem dobrze jeszcze wiele,wiele lat potem. Tak że w dosyć ciekawych okolicznościach dane mi było zapoznawać się z kontrowersyjną literaturą Suworowa i wręcz organoleptycznie przekonywać, że jego twórczość to nie całkiem Science-Fiction ;) Książki nie skończyłem, udało mi się przeczytać jakieś 2/3 - powodów już nie pamiętam, wszak 20 lat prawie mija ;) Pamiętam jednak, że bardzo mi się podobała i mimo ogromnego deficytu wolnego czasu a zwłaszcza snu czytałem kiedy się dało ;) Dzięki LubimyCzytać.pl udało mi się przypomnieć tytuł i właśnie organizuję sobie egzemplarz, którego recenzje pełną zamieszczę po ponownym, tym razem całkowitym przeczytaniu :)
Moja pierwsza książka Suworowa. Zacząłem ją czytać, jakieś 2 tygodnie po przekroczeniu murów jednostki wojskowej w Ostródzie w roku 1996 :-) Pierwsze dni służby, unitarka czyli podstawowe szkolenie i Suworow. Zapewne w każdej innej okoliczności śmiałbym się z absurdów serwowanych Nam przez autora, lecz ku mojemu zdziwieniu to co czytałem, za chwilę miałem przerabiane...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-02-17
2016-08-17
2013-10-04
Bandytę - Gabriela Glinki dostałem w prezencie w formie audiobooka. Od czasu do czasu, lubię posłuchać dobrej książki, w której trakcie mogę pojeździć na rowerze, czy porobić jakieś inne rzeczy. To jest największa zaleta tej formy wydawania literatury. Natomiast minusem bywają lektorzy. Tak jak właśnie w tym przypadku, kiedy Bandytę czyta Artur Dziurman. Sama książka jest dosyć dobra, natomiast jej czytanie a właściwie interpretacja w wydaniu p. Artura jest tragiczna na tyle, że gdzieś w połowie musiałem odpuścić.... Na tym też przykładzie, można zauważyć bardzo dużą różnicę między lektorem a aktorem który czyta. Wydawnictwa moim zdaniem, robią błąd, zatrudniając do czytania aktorów, których nazwiska zapewne mają przyciągnąć klientów, którzy myślą, że skoro dobry aktor i znany do tego, to audiobook w jego wydaniu będzie rewelacyjny. Otóż NIE!! Profesjonalny lektor, potrafi przeczytać książkę tak, że odbiorca praktycznie nie zauważa jego ingerencji, natomiast aktorzy mają taką manierę, że starają się wczuwać w role poszczególnych bohaterów czy postaci... To wygląda mniej więcej tak, jak dorośli czytają małym dzieciom książki, kiedy wczuwają się i udają, że mówią jak osiołek, piesek czy tam inna postać. Aktor ma przeczytać tekst, ewentualnie, z wyważeniem, delikatnie intonując i akcentując (co właśnie potrafią robić zawodowi lektorzy) a nie odgrywać jednoosobowy spektakl teatralny!! Nie powinien też, nawet jeśli sam tekst na to wskazuje, za bardzo odtwarzać emocje, bo ten sam tekst, w czytelniku czy słuchaczu, może wywoływać z goła inne emocje i to od razu razi strasznie. Artur Dziurman w Bandycie jest idealnym przykładem tego o czym pisze....próbując naśladować kryminalne głosy, zachowania, emocje - to wszystko wygląda czasem komicznie a głownie przeszkadza. A zasadniczo ma świetny głos i warunki żeby być lektorem!!. Wystarczyłoby przeczytać NORMALNIE!!
Oczywiście są odstępstwa od tego, np. Krzysztof Gosztyła, który potrafi w sobie tylko znany sposób, odczytać tekst wręcz teatralnie...
Pewnie kupie ebooka, żeby dokończyć czytanie.
Bandytę - Gabriela Glinki dostałem w prezencie w formie audiobooka. Od czasu do czasu, lubię posłuchać dobrej książki, w której trakcie mogę pojeździć na rowerze, czy porobić jakieś inne rzeczy. To jest największa zaleta tej formy wydawania literatury. Natomiast minusem bywają lektorzy. Tak jak właśnie w tym przypadku, kiedy Bandytę czyta Artur Dziurman. Sama książka jest...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to