rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Kiedy myślę o twórczości Agathy Christie, czuję lekkie znużenie i zastanawiam się, ile to faktycznie można stworzyć w jednym gatunku (kryminał), używając jednego schematu (kto zabił), tworząc jednego bohatera (Poirot), a jeszcze osadzając to w jednej grupie społecznej (możni). A można! Za każdym razem, jak nie poprzestanę na zastanawianiu się, a siegnę po nową książkę autorki, wciągam się w historię, jakby to było pierwsze spotkanie z detektywem!

Kto zabił angielskiego lorda? Winnego szukamy wśród żon, współmieszkańców, służby, rodziny, elity i sceny aktorskiej. Zawiłości, motywy, intrygi i świetna zabawa!

Kiedy myślę o twórczości Agathy Christie, czuję lekkie znużenie i zastanawiam się, ile to faktycznie można stworzyć w jednym gatunku (kryminał), używając jednego schematu (kto zabił), tworząc jednego bohatera (Poirot), a jeszcze osadzając to w jednej grupie społecznej (możni). A można! Za każdym razem, jak nie poprzestanę na zastanawianiu się, a siegnę po nową książkę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Faktycznie, jak w treści wyzwania, chciałam przenieść się do innego miejsca, rzeczywistości. To, co wybrałam było dość ciasne i znajome. Chyba chciałam czegoś bardziej odległego i dla dorosłego czytelnika.

Świat stworzony w pierwszej części "Mrocznych Materii" nie jest tak daleki od naszego, akcja dzieje się w Anglii, na wodach i Svalbardzie w nieokreślonych czasach. To, co dla czytelnika nowe i nieznane to dajmony (towarzysze, dusze każdego człowieka) przybierające postać zwierzęcia i system, gdzie u władzy są uczeni, a kościół ma znaczące wpływy. Główną bohaterką jest nastoletnia (?) Lyra, której oczami poruszamy się po tym świecie. Zwiedzamy z nią salony elity, kolegia uczelnianie, gipskie łodzie, laboratoria eksperymentalne, ulice Londynu, czy śnieżną przestrzeń Svalbardu. Przygód tu nie miara, bohaterka ciągle jest w drodze i poznaje na niej mnóstwo ludzi. A wszystko kręci się wokół magicznego "Prochu" i tajemniczej intrygi.

Wyzwanie LC 2024 - kwiecień - przeczytam książkę, która przeniesie mnie w inne miejsce.

Faktycznie, jak w treści wyzwania, chciałam przenieść się do innego miejsca, rzeczywistości. To, co wybrałam było dość ciasne i znajome. Chyba chciałam czegoś bardziej odległego i dla dorosłego czytelnika.

Świat stworzony w pierwszej części "Mrocznych Materii" nie jest tak daleki od naszego, akcja dzieje się w Anglii, na wodach i Svalbardzie w nieokreślonych czasach. To,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyzwanie LC 2024 - marzec - przeczytam książkę literackiego patrona z lat 2020-2024.

Wyzwanie LC 2024 - marzec - przeczytam książkę literackiego patrona z lat 2020-2024.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyzwanie LC 2024 - luty - przeczytam książkę nominowaną w Plebiscycie Książka Roku 2023.

Wyzwanie LC 2024 - luty - przeczytam książkę nominowaną w Plebiscycie Książka Roku 2023.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nowy rok, nowe wyzwania! Kiedy zobaczyłam zimową tematykę styczniowego wyzwania, nie miałam żadnych pomysłów, po co sięgnąć i przyznam, że czekałam instagramową rolkę i w ciemno wybrałam tytuł. Taka spontaniczność!

Trafiło na młodzieżową opowieść Ilony Wiśniewskiej „Przyjaciel północy”. Na start się przyczepię, że akcja działa się latem, no ale na odległym, śnieżnym archipelagu Svalbardzie (Norwegia) – więc zaliczamy.

Pomimo że książka skierowana jest do młodszych czytelników – bawiłam się świetnie, żałując momentami, że nie mogła trafić w moje ręce lata temu. Nienachalna, cenna wartość edukacyjna swobodnie miesza się z tu przygodami, podróżami, dziką naturą i amatorskim śledztwem detektywistycznym. Wiele tu ciepła do natury, zwierząt i mroźnego klimatu (który, nie jest tak promowany jak gorące wyspy i palmy). Do tego nietypowe, ale świetnie wpasowujące się, artystyczne ilustracje autorstwa Mariusza Andryszczyka. Dzieło niemal kompletne, a jedyne, czego mi zabrakło to bardziej robudowanego zakończenia, które (na ironię) przypomniało mi lata szkolne i niższe oceny za eseje z języka polskiego.

Powieści z wątkiem krajoznawczym zawsze mi się wyjątkowo podobały, gdzie nie tylko wchodzimy w przedstawioną historię, ale możemy się dowiedzieć, czegoś więcej o innym zakątku świata.

Wyzwanie LC 2024 – styczeń – przeczytam książkę, której akcja dzieje się zimą. 

Nowy rok, nowe wyzwania! Kiedy zobaczyłam zimową tematykę styczniowego wyzwania, nie miałam żadnych pomysłów, po co sięgnąć i przyznam, że czekałam instagramową rolkę i w ciemno wybrałam tytuł. Taka spontaniczność!

Trafiło na młodzieżową opowieść Ilony Wiśniewskiej „Przyjaciel północy”. Na start się przyczepię, że akcja działa się latem, no ale na odległym, śnieżnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytałam tę książkę miesiącami, można by powiedzieć, że się nią delektowałam, ale bliższe prawdzie będzie, że potraktowałam ją jako podręcznik. Można napisać na jej temat jedno zdanie, jak i eseje. Ja postaram się krótko - treść, narracja, przekaz na mnie działał jak balsam.

Czytałam tę książkę miesiącami, można by powiedzieć, że się nią delektowałam, ale bliższe prawdzie będzie, że potraktowałam ją jako podręcznik. Można napisać na jej temat jedno zdanie, jak i eseje. Ja postaram się krótko - treść, narracja, przekaz na mnie działał jak balsam.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Lubię czytać komiksy, zwłaszcza te należące do tak zwanej alternatywy. „Black Hole” znajduje się wysoko na wielu listów „must read” powieści graficznych, w których niekoniecznie bohaterowie mają super moce.

Atmosfera jest pełna grozy i napięcia, czarno białe rysunki świetnie się wpisują w historię. Natomiast sama historia to zlepki różnych historii powiązanych niektórymi bohaterami i miastem Seattle. Części zdają się przekazywać jedną myśl metaforami i dialogami jednak bark tu moim zdaniem myśli przewodniej, o czym świadczy też rozmyte zakończenie. Jest tu mrocznie, ale w sumie zastanawiam się dlaczego.

Wyzwanie LC 2023 – październik – przeczytam książkę autora, którego polecili mi inni czytelnicy.

Lubię czytać komiksy, zwłaszcza te należące do tak zwanej alternatywy. „Black Hole” znajduje się wysoko na wielu listów „must read” powieści graficznych, w których niekoniecznie bohaterowie mają super moce.

Atmosfera jest pełna grozy i napięcia, czarno białe rysunki świetnie się wpisują w historię. Natomiast sama historia to zlepki różnych historii powiązanych niektórymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nadszedł moment, kiedy dojrzałam w życiu do przeczytania powieści Olgi Tokarczuk. Nie jeden znajomy już mi wspominał o dorobku polskiej noblistki i również nie jeden powiedział, że warto zacząć od „Prowadź swój pług przez kości umarłych” – lżejszy, krótszy, gatunkowo kryminał.

Powieść mi się spodobała, ale nie mogę powiedzieć, że zachęciła do kuna wszystkich książek autorki. Sceneria, pomysł wyjściowy i bohaterzy przypadli mi do gustu. Wyróżnia się faktycznie oryginalny styl pisania. Jednak narzucona interpretacja i ideologia mnie zniechęciły do zagłębiania się w twórczość Tokarczuk. Wolę gdy mniej nachalnie się ją narzuca, a najlepiej prowokuje do refleksji.

Niedługo po lekturze obejrzałam również ekranizację, która jeszcze bardziej uwypukliła to, co mnie zniechęciła. Do tego cały film wydawał mi się chaotycznie zmontowany, a co gorsze, finał mnie lekko zwalił z nóg.

Nawiązując do wyzwania, o ile w książce był obecny motyw wsi, chociaż bardziej małomiasteczkowości, nie było tam ani jednego chłopa.

Wyzwanie LC 2023 – wrzesień – przeczytam książkę o wsi, z motywem chłopskim.

Nadszedł moment, kiedy dojrzałam w życiu do przeczytania powieści Olgi Tokarczuk. Nie jeden znajomy już mi wspominał o dorobku polskiej noblistki i również nie jeden powiedział, że warto zacząć od „Prowadź swój pług przez kości umarłych” – lżejszy, krótszy, gatunkowo kryminał.

Powieść mi się spodobała, ale nie mogę powiedzieć, że zachęciła do kuna wszystkich książek...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Okładka książki już od dawna mnie przyciągała z bibliotecznych półek, a kiedy nadażyła się okazja (temat wyzwania czytelniczego) z chęcią w końcu po nią sięgnęłam licząc na magię, szeroko pojmowaną.

„Soledad znaczy samotność” Carole Martinez to historia rodziny Carasco, którą opowiada nam jedna z jej córek o imieniu Soledad. Wiele się tam dzieje, kobieta razem z córkami i synem przeżyła wiele, od perypetii w rodzinnym miasteczku po tułaczkę, rewolucję, stratę, miłość po odnalezienie nowego domu. Każda z córek obdarzona niezwykłym talentem, które mogły stać się przydatne, jak i brzemieniem. Istny wachlarz emocji, jednak przy mało wciągającej historii, przez co ja jako czytelnik też się czułam jak na tułaczce, momentami.

Miałam chyba nadzieję na prawdziwy realizm magiczny, a obyczajowość treści miała jej dla mniej niż chciałam, czy oczekiwałam.

Wyzwanie LC 2023 – sierpień – przeczytam książkę z elementami folkloru, magii, mitów.

Okładka książki już od dawna mnie przyciągała z bibliotecznych półek, a kiedy nadażyła się okazja (temat wyzwania czytelniczego) z chęcią w końcu po nią sięgnęłam licząc na magię, szeroko pojmowaną.

„Soledad znaczy samotność” Carole Martinez to historia rodziny Carasco, którą opowiada nam jedna z jej córek o imieniu Soledad. Wiele się tam dzieje, kobieta razem z córkami i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mockingbird Chelsea Cain, Joëlle Jones, Ibrahim Moustafa, Katarzyna Niemczyk
Ocena 7,8
Mockingbird Chelsea Cain, Joëll...

Na półkach:

Bawiłam się świetnie! Czas spędzony z Mockingbird to czysta rozrywka, dużo akcji, dużo ciętego humoru – nie raz się zaśmiałam, historia wciągająca i kapitalne rysunki. Samej Bobbi nie poznałam wcześniej w świecie Marvela, i zastanawiam się dlaczego?!

Mockingbird, superbohaterka gdzieś lawirująca pomiędzy bardziej znanymi bohaterami (SHIELD, ex-żona Hawkeye’a) trafiła w ręce twórców, którzy mieli na nią pomysł. Wyszła pełnowymiarowa postać, którą słychać i widać jak żywą ze stron komiksu. Co tym bardziej kontrastuje z dodatkowo wrzuconym zeszytem, gdzie bohaterka jest nijaka. Świetna robota czterech osób, które połączyła podobna wizja które postarały się nad każdym szczegółem – jak tapety ścian, energetyczne kolory, okładki książek, czy śmieszne strony wstawki.

Bobbi Morse, dziewczyna z sąsiedztwa - zadziorna, lekko zagubiona, ale bardziej niż poradna, wyrusza na przygodę, gdzie będziemy mieć przyjemność spotkać jej aktualnego kandydata na chłopaka, byłego męża (pojawi się nawet bez koszulki) i stalkera (z oficjalnym zakazem zbliżania się). W tych perypetiach naczeka się w przychodniach, pochodzi po mieście i sekretnych klubach, popływa na Atlantyku, a corgi będą biegać w tle.

Bawiłam się świetnie! Czas spędzony z Mockingbird to czysta rozrywka, dużo akcji, dużo ciętego humoru – nie raz się zaśmiałam, historia wciągająca i kapitalne rysunki. Samej Bobbi nie poznałam wcześniej w świecie Marvela, i zastanawiam się dlaczego?!

Mockingbird, superbohaterka gdzieś lawirująca pomiędzy bardziej znanymi bohaterami (SHIELD, ex-żona Hawkeye’a) trafiła w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna książka, idealna, a nawet możnaby powiedzieć obowiązkowa, dla najmłodszych czytelników, ale nie tylko. Jako osobie dorosłej również dobrze mi się czytało, momentami mnie nawet wciągało. Nie tyle, co w historię (z którą już jestem zapoznana), a bardziej w sposób jej przedstawienia.

Tematyka sięga samych początków ludzkości do końca I wojny światowej, chociaż w nowym wydaniu jest dodatkowy rozdział „Kawałek historii, który przeżyłem sam – spojrzenie wstecz”. Treść praktycznie okrojona, wspominająca o najważniejszych wydarzeniach, osobach, pojęciach, anegdotkach. Do tego, rewelacyjny spis treści!

Jednak to nie tematyka, a styl autora wyróżnia tę książkę spośród tak wielu innych. Czytając, czułam się jak mała dziewczynka, ciekawa świata, słuchająca opowiadającego dziadka i było to przemiłe uczucie. Ktoś poświęcił tyle czasu, by mi to jak najlepiej wytłumaczyć. Ze zdań Gombricha czuć dobroduszność, nieograniczoną ciekawość i wiedzę, talent do jej przekazywania. Musiał to być przecudowny człowiek, jak i profesor.

Ostatni rozdział czytałam dwa dni po obejrzeniu w kinie filmu „Oppenheimer” i wszystko to razem, obudziło we mnie niepokój, a także nostalgię. Zdaje się, że zakończenie książki jest słodko-gorzkie.

Świetna książka, idealna, a nawet możnaby powiedzieć obowiązkowa, dla najmłodszych czytelników, ale nie tylko. Jako osobie dorosłej również dobrze mi się czytało, momentami mnie nawet wciągało. Nie tyle, co w historię (z którą już jestem zapoznana), a bardziej w sposób jej przedstawienia.

Tematyka sięga samych początków ludzkości do końca I wojny światowej, chociaż w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To już druga książka Shari Lapeny, którą przeczytałam. I co ciekawe, tę pierwszą („Para zza ściany”) również czytałam latem. Wpasowuje się idealnie.

Kto nie lubi dobrze napisanego thrillera, o morderstwie w zamkniętej społeczności pełnej masek. Wciągać się w historię, typując swoich zabójców i ich motywy, leżąc na słońcu czy podróżując pociągiem w trakcie wolnego, wakacyjnego dnia. Dlaczego tak wspominam o słońcu i wakacjach - bo książki autorki nie są kryminałami, przez które ciężko zasnąć w nocy, nie są najcięższe, a bardziej rozrywkowe i same przerzucające strony dzięki swojej historii i dynamicznej narracji.

W „Ktoś, kogo znamy” rozgaszczamy się w przedmieściach, gdzie mężczyźni pracują w miejskich firmach, a kobiety spotykają się na klubie książki, które same prowadzą. Takie idylliczne życie trwa, aż jedna z sąsiadek zostaje znaleziona martwa i dotkliwie pobita. Każdy dom, każda rodzina skrywa swoje sekrety, które teraz wypływają na wierzch. Sprawy się namnażają i komplikują. Lapena tak świetnie ciągnie za sznurki, że typujesz prawie każdego i myślisz, że ją przechytrzyłeś, a jednak się zaskoczysz, nie raz. Stwierdzenie, że nigdy nie wiesz, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami to punkt wyjścia dla wszystkich powieści kanadyjskiej pisarki, świetnie rozplanowany i dobrze napisany.

Wyzwanie LC 2023 – lipiec – przeczytam książkę, której tytuł lub nazwisko autora zaczyna się na „L”.

To już druga książka Shari Lapeny, którą przeczytałam. I co ciekawe, tę pierwszą („Para zza ściany”) również czytałam latem. Wpasowuje się idealnie.

Kto nie lubi dobrze napisanego thrillera, o morderstwie w zamkniętej społeczności pełnej masek. Wciągać się w historię, typując swoich zabójców i ich motywy, leżąc na słońcu czy podróżując pociągiem w trakcie wolnego,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kilka lat temu przeczytałam „Hopeless”, które pochłonęłam chyba w jeden weekend i które, na jakiś czas, wciągnęło mnie w cały ten gatunek. Dowiedziawszy się, że druga część cyklu to w sumie ta sama fabuła, ale z innej perspektywy – postanowiłam poczekać, aż historia lekko zatrze się w mojej pamięci. I dobrze, dzięki temu mogłam przeżyć tę historię jeszcze raz.

„Losing Hope” równie mocno mnie wciągnęło i równie szybko przeczytałam. Jednak, wrażenia są słabsze, nadal mocno przeżywałam losy bohaterów, ale wszystko wydało mi się lekko naciągane i naiwne. Miałam odczucie, jakbym się „zestarzała” do tej książki, która może skierowana jest do młodszej publiki (sami bohaterowie mają 17/18 lat). A może po prostu się czepiam, przecież w książkach wszystko jest możliwe.

Jako, że dawno czytałam pierwszą część i pamiętam ją pobieżnie, ciężko odnieść mi się do tego, co faktycznie zostało uzupełnione czy dodane. Jednak, niesamowite jest to, że pomimo tego, że dostajemy to samo, tyle, że z innej perspektywy – nadal jest to tak ciekawe i wciągające. Oczywiście, Dean Holder, jest prawdopodobnie wymarzoną pierwszą miłością wielu dziewczyn i taka jego tu rola. Pozostaje przy tym wielowymiarową postacią, której motywacja i przeszłość znajduje tu więcej przestrzeni niż w poprzedniej części.

Tak więc, zobaczmy to innymi oczami, dowiedzmy się ciut więcej, a co najważniejsze przeżywajmy to jeszcze raz.

Wyzwanie LC 2023 – lipiec – przeczytam książkę, której tytuł lub nazwisko autora zaczyna się na „L”.

Kilka lat temu przeczytałam „Hopeless”, które pochłonęłam chyba w jeden weekend i które, na jakiś czas, wciągnęło mnie w cały ten gatunek. Dowiedziawszy się, że druga część cyklu to w sumie ta sama fabuła, ale z innej perspektywy – postanowiłam poczekać, aż historia lekko zatrze się w mojej pamięci. I dobrze, dzięki temu mogłam przeżyć tę historię jeszcze raz.

„Losing...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki New X-Men: Piekło na Ziemi Grant Morrison, Frank Quitely
Ocena 6,9
New X-Men: Pie... Grant Morrison, Fra...

Na półkach: ,

Przy drugim tomie New X-Men jest chyba gorzej niż przy początku. Razi już lekko powtarzalność schematów, takich jak konflikt z ludźmi, wewnętrzne romanse, tworzenie super broni, dyplomacja grupy, czy niewykorzystywanie potencjału poszczególnych bohaterów. To już wszystko było!

Męczyłam ten tom, ale serię dokończę. Jak wspominałam wcześniej, z X-Menami znam się lepiej z ekranu telewizora niż stron komiksu i póki co, czuję, że chyba w innej formie ich sobie odświeżę. No i nie podobają mi się te rysunki ☹

Przy drugim tomie New X-Men jest chyba gorzej niż przy początku. Razi już lekko powtarzalność schematów, takich jak konflikt z ludźmi, wewnętrzne romanse, tworzenie super broni, dyplomacja grupy, czy niewykorzystywanie potencjału poszczególnych bohaterów. To już wszystko było!

Męczyłam ten tom, ale serię dokończę. Jak wspominałam wcześniej, z X-Menami znam się lepiej z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki New X-Men: Z jak Zagłada Grant Morrison, Frank Quitely
Ocena 7,4
New X-Men: Z j... Grant Morrison, Fra...

Na półkach: ,

Z X-Menami znam się bardziej z ekranu telewizora niż ze stron komiksu, gdzie czytałam jedynie pojedyncze zeszyty.
Hm, no i nadal bardziej podobały mi się animacje kreskówek niż to, co przeczytałam. Ale spokojnie, doczytam serię do końca i wtedy zaopiniuję, czy będę sięgać po inne pozycje.

Sam pomysł na fabułę wydaje się być ciekawy, aczkolwiek ciężko po tylu latach wymyślić tu coś nowego i rewolucyjnego. Dodatkowo, rysunki nie przypadły mi do gustu, może jeden zeszyt wpadł mi w oko.

Z X-Menami znam się bardziej z ekranu telewizora niż ze stron komiksu, gdzie czytałam jedynie pojedyncze zeszyty.
Hm, no i nadal bardziej podobały mi się animacje kreskówek niż to, co przeczytałam. Ale spokojnie, doczytam serię do końca i wtedy zaopiniuję, czy będę sięgać po inne pozycje.

Sam pomysł na fabułę wydaje się być ciekawy, aczkolwiek ciężko po tylu latach...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Tajemnica domu w Bielinach” aż prosi się o własną, dłuższą i rozbudowaną serię (która zresztą powstaje). Głównie dlatego, że po pierwszym tomie pozostaje dość spory niedosyt i kilka nierozwiązanych pytań. Mama po rozwodzie z trójką dzieci przeprowadza się ze stolicy do małej wsi, domu z ogrodem, do starszej cioci cierpiącej na Alzheimera (czy na pewno?).

W świecie wykreowanym przez autorkę do czasów współczesnych pozostało pogaństwo, staropolskie tradycyjne imiona i słowiańskie tradycje. Jest to zgrabnie i ciekawie wplecione w fabułę i faktycznie budzi w głowie pytanie, jakby to było, gdyby historia potoczyła się inaczej?

Dla dorosłego czytelnika jednak to mało! Chciałoby się bardziej zagłębić w wątki tworzące gęsią skórkę niż wybryki rodzeństwa. Bezsensowne byłoby jednak czepianie się, że książka dla dzieci jest ciut za infantylna, a za mało w niej dreszczowca – więc odpuszczę.

Wyzwanie LC 2023 – kwiecień – przeczytam książkę z dziecięcym bohaterem.

„Tajemnica domu w Bielinach” aż prosi się o własną, dłuższą i rozbudowaną serię (która zresztą powstaje). Głównie dlatego, że po pierwszym tomie pozostaje dość spory niedosyt i kilka nierozwiązanych pytań. Mama po rozwodzie z trójką dzieci przeprowadza się ze stolicy do małej wsi, domu z ogrodem, do starszej cioci cierpiącej na Alzheimera (czy na pewno?).

W świecie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Miałam nadzieję na ukojenie i otoczenie lasem, a zorientowałam się przy 70 stronie, że kompletnie się nie skupiam na tekście.

do 74 strony, "Leśna szkoła"

Miałam nadzieję na ukojenie i otoczenie lasem, a zorientowałam się przy 70 stronie, że kompletnie się nie skupiam na tekście.

do 74 strony, "Leśna szkoła"

Pokaż mimo to


Na półkach:

Na początku czytania trzeciej powieści Sally Rooney faktycznie trochę się męczyłam. Miałam obawy, że autorka bardziej uwypukli w swojej ostatniej książce intelektualne wypowiedzi bohaterów (część mniej przeze mnie lubiana) nad delikatność relacji między nimi (ta uwielbiana przeze mnie część). Pomyślnie, im dalej, tym te dwie płaszczyzny znalazły swoją harmonię i wzajemnie się uzupełniały. I po raz kolejny, totalnie zatonęłam w tym mikroświecie.

Są dwa główne powody za które tak bardzo podoba mi się styl autorki. Po pierwsze jest to właśnie ten mikroświat wewnętrznych przeżyć – jak napisać coś takiego, by czytelnik nie odrywał się od książki? Nie wiem, ale działa. Fabuła „Gdzie jesteś, piękny świecie” skupia się na czterech postaciach i ich życiach, postawach, opiniach, postrzeganiach świata. Nie ma tu wielkich tragedii, a małe, dziennie, nazbierane bolączki. Zwyczajne, uniwersalne, codzienne. Po drugie, i tu się pewnie powtórzę, historie stworzone przez irlandzką pisarkę trafiają w moją wrażliwość (i nie tylko moją, patrząc na jej popularność). Wierzę, że dużym czynnikiem może być to, że jesteśmy rówieśniczkami – a dzięki jej pracy, w końcu czuję, że na kartki czy ekrany wkraczają przedstawiciele mojego pokolenia z którymi dzielę podobne emocje, wrażenia, przemyślenia.

O czym więc jest sama powieść? Głównymi bohaterkami są Eileen i Alice, które poznały się w college’u i od tamtego czasu są bliskimi przyjaciółkami. A na drugim planie pojawią się mężczyźni, Simon i Felix. Każdego z bohaterów poznajemy bliżej, ale fragmentarycznie dzięki skrawkom rozmów, wymiany korespondencji czy przypadkowym informacjom od osób trzecich. Życiowo, zamiast wszechznanej ekspozycji. Dowiadujemy się, co robią, kim są, z jakich rodzin pochodzą, ale więcej czasu jest poświęcone na to jak się czują, jak reagują, jak postrzegają świat, siebie i siebie nawzajem. Pojawiają się malutkie wtrącenia o podziale ekonomicznym i społecznym, jak we wcześniejszych powieściach.

Możnaby powiedzieć, że niby znów to samo, a jednak są to inne relacje ze swoją głębia, więc jednak coś innego. Chociaż to, co wyróżnią ostatnią powieść od swoich poprzedniczek to pochylenie się nad światem, jego pięknem, przemijaniem z wspomnieniem o pandemii. Jakby autorka utrzymała swój wypracowany styl, ale założyła nostalgiczne, różowe okulary. W niemal każdym rozdziale czuć podziw dla najprostszych rzeczy (jak białe kafelki w sklepie oświetlone jarzeniówką), prostoty, lekkości, relacji między ludźmi. Jak same bohaterki dyskutują między sobą.

„Więc oczywiście w kontekście tego wszystkiego, co się dzieje, gdy stan świata jest taki, jaki jest, a ludzkość stoi na skraju zagłady, oto ja piszę kolejnego mejla o seksie i przyjaźni. Czyż jest coś innego, dla czego warto żyć?”

Na początku czytania trzeciej powieści Sally Rooney faktycznie trochę się męczyłam. Miałam obawy, że autorka bardziej uwypukli w swojej ostatniej książce intelektualne wypowiedzi bohaterów (część mniej przeze mnie lubiana) nad delikatność relacji między nimi (ta uwielbiana przeze mnie część). Pomyślnie, im dalej, tym te dwie płaszczyzny znalazły swoją harmonię i wzajemnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

I bought this book while traveling around England and Scotland. During the tours I heard many interesting stories from the guides about the kings and queens of Great Britain. And I wanted to learn more, but not in the way presented in textbooks in huge amounts, but in a nutshell and with what is most interesting, i.e. betrayals, murders, intrigues. The author presents each of the monarchs in short chapters, providing entertainment, but also a lot of information.

I bought this book while traveling around England and Scotland. During the tours I heard many interesting stories from the guides about the kings and queens of Great Britain. And I wanted to learn more, but not in the way presented in textbooks in huge amounts, but in a nutshell and with what is most interesting, i.e. betrayals, murders, intrigues. The author presents each...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki David Bowie w komiksie Joël Alessandra, Léonie Bischoff, Claire Fauvel, Samuel Figuière, Thomas Gilbert, Monsieur Iou, Thierry Lamy, Christelle Pécout, Nicolas Pitz, Marcello Quintanilha, Jérémie Royer, Martin Trystram
Ocena 7,1
David Bowie w ... Joël Alessandra, Lé...

Na półkach: , ,

Trudno chyba nie znać Davida Bowiego, nie usłyszeć informacji o nim, usłyszeć go, czy zobaczyć na ekranie. A jednak, gdy sięgałam po biograficzny komiks o artyście, wiedziałam, że go nie znam i właściwie nic o nie wiem. Słyszałam największe przeboje i widziałam go w dwóch w filmach w epizodycznych rolach. Pomimo tego, że zawsze ciekawił mnie fenomen jego osoby (no bo, jak utrzymać status takiej ikony), to dopiero forma komiksu mnie zachęciła do jego poznania – inna alternatywa to dyskografia z 23 płytami, plus kilka filmów.

Bowie w komiksie mnie sobą zachwycił. Przedstawiony ludzko i ciepło, pomimo statusu gwiazdy, chwilowego zagubienia i kilku wad. Twórcy komiksu faktycznie mieli na celu przedstawienie drogi, jaką przebył David, zamiast jedynie zachwalać się nim i otoczyć to wszystko uwielbieniem i patosem. Życie artysty podzielone jest na dwadzieścia rozdziałów, obejmując czas od lat. 50 do 2016 roku. Każdy rozdział narysowany jest w innym stylu łącznie przez 12 rysowników. Dzięki temu, każdemu życiowemu etapowi nadana jest inna atmosfera i charakter, a różnorodność wpływa na dynamikę całej historii. Pod koniec każdego rozdziału znajdują się dwie strony, gdzie jest więcej tekstu wzbogacającego wiedzę czytelnika, zdjęcia, czy okładki płyt dotyczące czasu przedstawionego w danym rozdziale. Biografia jest oryginalna w formie, ciekawa i dynamiczna w rysunkach, ale również bogata w informacje. A życie Davida Bowie jest po prostu warte poznania, był on niezwykle oryginalnym i kreatywnym artystą nie tylko muzycznym, ciekawą i wielobarwną osobą, a jego biografia pokazuje motywację, pasję do tego, co się robi, i spełnienie.

Wyzwanie LC 2023 – marzec – przeczytam (auto)biografię.

Trudno chyba nie znać Davida Bowiego, nie usłyszeć informacji o nim, usłyszeć go, czy zobaczyć na ekranie. A jednak, gdy sięgałam po biograficzny komiks o artyście, wiedziałam, że go nie znam i właściwie nic o nie wiem. Słyszałam największe przeboje i widziałam go w dwóch w filmach w epizodycznych rolach. Pomimo tego, że zawsze ciekawił mnie fenomen jego osoby (no bo, jak...

więcej Pokaż mimo to